Maksymalny czas na przyjęcie pacjenta od zespołu ratownictwa medycznego w szpitalach ma wynieść nie więcej niż 15 minut, licząc od momentu jego przybycia do placówki zarejestrowanej w Systemie Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego – wynika z projektu rozporządzenia ministra zdrowia, które trafiło do konsultacji publicznych. Na zgłaszanie uwag dano partnerom społecznym zaledwie tydzień. To, jak tłumaczy resort w ocenie skutków regulacji (OSR), konieczność, w związku z wejściem w życie ustawy zmieniającej ustawę o państwowym ratownictwie medycznym z 24 kwietnia 2025 r. (Dz.U. poz. 637). Nowy wymóg ma obowiązywać jeszcze w tym roku. Tak jak na etapie pracy nad nowelizacją ustawy, tak teraz na etapie rozporządzenia, to rozwiązanie budzi gorące emocje i obawy co do jego zastosowania w praktyce.
Kluczowa analiza dla 15 minut na przyjęcie karetki
– Wciąż pojawia się pytanie, dlaczego resort tak bardzo upiera się na te 15 minut. Nie przedstawiono dotąd żadnej dokładnej analizy na temat tego, jak wygląda w Polsce w rzeczywistości odbiór pacjentów przez SOR od ratowników medycznych. A dane na ten temat są dostępne. Analiza powinna pokazywać średni czas w kraju, ale też w podziale na regiony, bo w każdym sytuacja zapewne wygląda inaczej. To powinno być punktem wyjścia do wdrażania konkretnych terminów – mówi Mateusz Komza, prezes Krajowej Rady Ratowników Medycznych.
W OSR Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia natomiast, dlaczego wybrało taki, a nie inny przedział czasowy. Jak tłumaczy, bieżąca analiza wskazuje, że w zdecydowanej większości – w ponad 70 proc. przypadków – 15-minutowy czas na przekazanie pacjenta jest zachowany. Czas ten wraz z dojazdem zespołu ratownictwa medycznego na miejsce zdarzenia, pobytem na miejscu zdarzenia i przewiezieniem pacjenta do szpitala nie powinien być dłuższy niż 60 minut – czyli powinien spełniać standard złotej godziny, która nie może być przekroczona w przypadku osób w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego. Wskazywał na to też w trakcie prac nad ustawą Marek Kos, wiceminister zdrowia.
– Cel jest szczytny, ale nie do zrealizowania, co oznacza, że przepis pozostanie martwym – przyznaje Piotr Dymon, ratownik medyczny i dyspozytor. Podkreśla, że są szpitale w Polsce, gdzie karetki oczekują na przekazanie pacjenta do godziny, a czasem nawet dłużej. Poza tym, jak mówi złota godzina wymaga, by od szpitala pacjenta nie dzieliło więcej niż 30–40 km. A nie zawsze tak jest, szczególnie gdy wymaga specjalistycznej opieki, a jest z małego powiatu.
– Nie przewidziano też żadnych sankcji za nieprzestrzeganie wyznaczonego czasu. Jak więc mobilizować oddziały ratunkowe w tej sytuacji, by stosowały przepis – wyjaśnia, zaznaczając jednocześnie, że ratownicy na etapie konsultacji ponownie zgłoszą swoje zastrzeżenia do tego rozwiązania.
– Wymaga nie tylko sankcji, ale też zmian systemowych, takich jak zwiększenie liczby łóżek oraz kadry na SOR – informuje, dodając, że konieczne jest też zwiększenie przepustowości na oddziałach szpitalnych ogółem.
– SOR nie jest z gumy, nie przyjmie kolejnego pacjenta, jeśli dotychczasowi nie zostaną przekazani na właściwy oddział – mówi.
Brakuje karetek
Ratownicy zwracają uwagę, że wytyczenie 15-minutowego czasu na odebranie chorego z karetki to nie jedyny warunek tego, by poprawić sytuację pacjentów. Innym jest zwiększenie liczby karetek w Polsce. Jest ich nieco ponad 1,6 tys., co oznacza, że jedna przypada na ok. 24 tys. osób.
– Chyba że mówimy o sezonie wakacyjnym i miejscowościach turystycznych, gdzie na jedną karetkę przypada niekiedy po 60–70 tys. osób. Jej szybsze zwolnienie jest oczywiście potrzebne – mówi Piotr Dymon.
Wśród ratowników pojawiają się też obawy o to, że karetki, po wejściu nowego zapisu, mogą być wykorzystywane przez pacjentów do tego, by szybciej dostać się na oddział szpitalny. Szczególnie że mało który pacjent ma świadomość, że o tym decyduje podejmuje triaż, czyli segregacja medyczna pod względem pilności udzielenia pomocy.
– Zgodnie z przepisami placówka ma zawsze obowiązek przyjęcia najpierw pacjenta będącego w sytuacji zagrożenia życia. Dlatego, kiedy obsada i liczba łóżek na SOR się nie poprawi, 15 minut nie będzie przestrzegane. Szpital mając do wyboru pilny przypadek pacjenta, który przyszedł sam na SOR, i mniej pilny z karetki, wybierze ten pierwszy – wyjaśnia mgr Ireneusz Szafraniec, wiceprezes zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych.
Podobnie uważa Mariusz Trojanowski, członek zarządu Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych. Dlatego według niego sztywne regulowanie czasu nie ma sensu. To powinno być bardziej elastyczne.
– Szczególnie że placówki borykają się z niedoborem kadr. Zwiększenie obsady, ale i liczby łóżek na SOR od zaraz nie będzie możliwe – zaznacza. Pytanie, z czego brać na to pieniądze, kiedy szpitale toną w długach. Tymczasem kary za nieprzyjęcie w pierwszej kolejności chorego, który tej pomocy potrzebuje, mogą być bardziej dotkliwe. W ustawie o ratownictwie medycznym jest wskazane, że sankcje grożą bowiem przede wszystkim za odmowę przyjęcia przez szpital osoby w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego czy pacjenta urazowego od jednostek systemu (patrz: ramka). ©℗
Jakie kary za nieprzyjęcie pacjenta?
Zgodnie z art. 45b znowelizowanej ustawy o ratownictwie medycznym odmowa przyjęcia przez szpital osoby w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, pacjenta urazowego lub pacjenta urazowego dziecięcego od jednostek systemu skutkuje zastosowaniem kary określonej w umowie o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej lub niezwłocznym rozwiązaniem tej umowy. Informacja o odmowie przyjęcia przez szpital takiej osoby jest przekazywana przez dysponenta jednostki albo przez krajowego koordynatora ratownictwa medycznego lub wojewódzkiego koordynatora ratownictwa medycznego do dyrektora właściwego oddziału wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w terminie siedmiu dni od udzielenia tej odmowy albo niewykonania decyzji. ©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do konsultacji