W dłuższej perspektywie skrócenie czasu pracy na pewno będzie miało szansę na realizację, ale dzisiaj jest to zadanie prawie niewykonalne – mówi główny inspektor pracy Marcin Stanecki. Zaznaczył, że bardziej niż czterodniowy tydzień pracy sprawdzi się stopniowe skracanie liczby godzin.
Czterodniowy tydzień pracy w pilotażu. Kto może przystąpić? Do kiedy można składać wnisoki
Pod koniec czerwca Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ogłosiło zasady naboru firm do pilotażu skróconego czasu pracy. Wnioski będzie można składać od 14 sierpnia do 15 września tego roku.
Do pilotażu będą mogły się zgłosić podmioty publiczne i prywatne. Potrzebna będzie deklaracja i zobowiązanie, że przez okres trwania pilotażu nie zostanie obniżone wynagrodzenie.
Szef PIP ocenia pomysł Ministerstwa Pracy na skrócenie czasu pracy w Polsce
Inicjatywę ministerstwa pracy ocenił w rozmowie z PAP szef PIP Marcin Stanecki. Jak stwierdził, w dłuższej perspektywie taki pomysł na pewno będzie miał szansę na realizację, ale „dzisiaj jest to zadanie prawie niewykonalne”.
„Pytam pracodawców, przedstawicieli dużych firm, czy są w stanie utrzymać produkcję i konkurencyjność, jeżeli ograniczą czas pracy i niestety słyszę, że nie. Oczywiście jestem wielkim fanem tego, żeby skracać czas pracy. Zgadzam się też z poglądami, że dzisiaj nie powinniśmy mierzyć wydajności pracownika liczbą godzin spędzonych w pracy” – powiedział Stanecki.
Jak dodał, są badania, z których wynika, że efektywnie jesteśmy w stanie pracować w ciągu dnia od czterech do pięciu godzin. „Może nie tyle czterodniowy tydzień pracy, lecz stopniowe zmniejszanie czasu pracy jest najbardziej słuszne i potrzebne” – zaznaczył główny inspektor pracy.
Wspomniał, że na jednej z konferencji, w której brał udział, zaprezentowała się firma, w której ludzie pracują sześć godzin dziennie. „Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie okazało się, że popełniono wykroczenie polegające na naruszeniu czasu pracy. Dlaczego? Bo rano pracownicy pracują cztery godziny i wieczorem dwie godziny” – powiedział Stanecki.
Jak wyjaśnił, zgodnie z prawem przerywany system czasu pracy jest dopuszczalny, ale przerwa nie może przekraczać pięciu godzin, do tego – jak dodał – za każdą godzinę przerwy należy się 50 proc. wynagrodzenia.
„Gdybym był w tej firmie na kontroli, to nałożyłbym za to mandat. To też dobry sygnał, że przygotowując się do wdrożenia skróconego tygodnia pracy, powinniśmy zacząć od gruntownej oceny dotychczas obowiązujących przepisów pod kątem tego, czy nie powinny one zostać dostosowane do tych nowych regulacji wprowadzających zmiany w zakresie czasu pracy” – podkreślił Stanecki.
Co zyskają firmy, które wezmą udział w pilotażu czterodniowego systemu pracy
Ministerstwo poinformowało, że pilotaż ma charakter dobrowolny i elastyczny – uczestnicy będą mogli zaprojektować własny wariant organizacji pracy, odpowiadający potrzebom zarówno firmy, jak i zatrudnionych.
Maksymalne dofinansowanie na jeden projekt może wynieść nawet 1 milion złotych. Koszt przypadający na jednego pracownika objętego projektem nie może przekroczyć 20 tysięcy złotych. Dofinansowanie pochodzi z rezerwy Funduszu Pracy – kwota przeznaczona na realizację pilotażu w 2025 roku to 10 milionów złotych. Łączny budżet na kolejne lata – to aż 50 mln zł.
Obecnie ustalanie i rozliczanie pracownikom czasu pracy należy do kompetencji pracodawcy w oparciu o przepisy Kodeksu pracy. Przeciętnie obowiązuje 40-godzinny tydzień pracy, zasadniczo pięć dni w tygodniu. Dzień pracy to 8 godzin.