Decyzję o czasowym przywróceniu kontroli granicznych premier Donald Tusk ogłosił podczas wtorkowego posiedzenia rządu. Nowe przepisy wejdą w życie w poniedziałek, 7 lipca, służby miały czas przygotować całą operację. O swej decyzji wcześniej poinformował Niemców oraz Litwinów.

- Rozmawiałem kilkukrotnie z kanclerzem Niemiec, informując, że cierpliwość Polski w tej sprawie się wyczerpuje, szczególnie po zmianie praktyk, które utrudniają ustalenie, czy osoby zawracane do Polski faktycznie powinny tu trafić – mówił Donald Tusk.

Praktyki, o których mówi, to polityka migracyjna, jaką Niemcy wprowadzili na początku maja 2025 r. Mimo iż kontrole graniczne z Polską przywrócono w październiku 2023 r., dopiero nowy rząd kanclerza Friedricha Merza zaostrzył zasady wjazdu migrantów do Niemiec, dając policji federalnej dodatkowe uprawnienia. Niemcy zaczęli zawracać ze swych granic migrantów ubiegających się o azyl, jeśli ci nie byli w stanie przedstawić ważnych dokumentów wjazdowych. Cofano też tych, którzy wcześniej złożyli wniosek azylowy w innym kraju Unii Europejskiej. W mediach społecznościowych zaczęło się pojawiać coraz więcej filmów, przedstawiających, jak niemiecka policja przewozi obcokrajowców na teren Polski.

Społeczne patrole na granicy z Niemcami

Efektem tych działań było powstanie Ruchu Obrony Granic z Robertem Bąkiewiczem na czele. Społeczne patrole samoczynnie zaczęły patrolować zachodnie przejścia graniczne. Akcja szybko zyskała poparcie polityków PiS oraz Konfederacji, a temat rzekomo niekontrolowanej migracji stał się jednym z wiodących w debacie publicznej.

- Takie ruchy jak ROG na pewno dla rządu są problemem i to w różnych wymiarach. Z jednej strony pokazują możliwą nieudolność państwa, ale z drugiej państwo nie może sobie pozwolić na to, aby jakieś inne siły oprócz sił państwowych kontrolowały sytuację na granicy – mówi DGP politolog, prof. Bartłomiej Biskup. Zwraca również uwagę na nieudolność rządu w przekazywaniu realnych danych na temat tego, co naprawdę dzieje się na zachodniej granicy. Do tych dotrzeć musieli dziennikarze, kontaktując się z niemiecką policją.

Ile osób Niemcy zawrócili na granicy z Polską?

Z nich zaś wynika, jak ustalił Onet, że od 1 maja do 15 czerwca niemiecka policja odmówiła wjazdu z Polski 1087 osobom. Byli to migranci, których po prostu nie przepuszczono przez niemiecką granicę, nieposiadający dokumentów upoważniających do wjazdu. Osobną grupą są obcokrajowcy, których, jak ostrzega ROG, niemiecka policja ma przewozić do Polski. Ci mogą trafiać do naszego kraju w ramach readmisji albo na podstawie konwencji dublińskiej. Do sytuacji takich dochodzi wtedy, gdy migrant nie ma prawa przebywać w Niemczech, a jednocześnie przyjechał do tego kraju z Polski. Rozporządzenie Dublin III zakłada bowiem, że wniosek o azyl rozpatrzyć musi pierwszy kraj UE, w którym migrant postawi stopę. Na podstawie tych przepisów, jak ustalił TVN, do 22 czerwca do Polski dotarło z RFN w tym roku zaledwie 314 cudzoziemców. Eksperci wytykają stronie rządowej, że nawet w warstwie komunikacyjnej nie wzięła spraw w swoje ręce.

- Nie widzę takich działań ze strony służb, aby pokazały informacyjnie, opierając się na faktach. Druga strona ma o tyle przewagę, że media społecznościowe karmią się emocjami, jest dużo filmików, każdy ktoś coś kręci, a czasem nie wiadomo nawet, czy te zdjęcia są z Polski. To są typowe błędy komunikacyjne – mówi prof. Biskup.

Co zamierza PiS w sprawie kryzysu na granicy z Niemcami?

Na decyzję premiera Tuska o czasowym zamknięciu granic od razu zareagowało Prawo i Sprawiedliwość. Przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS, Mariusz Błaszczak, uznał, że ruch rządu jest spóźniony i zbyt łagodny. PiS zapowiedziało złożenie projektu ustawy o „zakazie wjazdu na terytorium Polski dla osób z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej”. Projekt ten ma zakładać upoważnienie Rady Ministrów do wydania rozporządzenia, w którym wymienione będą państwa spoza Europy, których obywatele z założenia dopuszczają się nielegalnego przekroczenia granicy.

- Dziś polscy strażnicy graniczni nie mają podstawy prawnej do stosownej reakcji. Po wprowadzeniu tej ustawy będą mogli nie wpuszczać obywateli tych państw na nasze terytorium. Będą mogli się odwoływać, ale z terytorium Niemiec, a nie z terytorium Polski – uważa Mariusz Błaszczak.

Na razie nie są znane szczegóły zaproponowanej ustawy ani nie wyjaśniono, czemu na czarnej liście mają znaleźć się akurat państwa z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej i dokładnie które. Politycy PiS zapowiedzieli też, że rozpoczynają zbiórkę podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odrzucenia paktu migracyjnego. Ten ma wejść w życie w połowie 2026 r. Będą też prowadzić kontrole poselskie w jednostkach Straży Granicznej i wspierać Ruch Obrony Granic. Tymczasem ROG z ruchu premiera Tuska wydaje się być zadowolony.

Bąkiewicz: zmienimy formę protestu

- Cieszymy się z takiego stanu rzeczy. Pokazuje to sprawczość naszej inicjatywy, która uświadomiła opinii publicznej problem. Będziemy się przyglądać sytuacji. Może też zmienimy nieco formę protestu – mówi DGP Robert Bąkiewicz, szef ROG.

Podejmując decyzję o przywróceniu kontroli granicznych, premier Tusk wyraził nadzieję, że służby zadziałają tak, aby zminimalizować uciążliwości dla polskich obywateli. Do polskiej decyzji odniósł się też kanclerz Merz. Przyznał, że chciałby utrzymać strefę Schengen, ale „jest ona w stanie funkcjonować tylko wtedy, gdy nie jest nadużywana przez przestępców, którzy przemycają migrantów”.