Zakaz fotografowania obiektów ważnych dla bezpieczeństwa państwa powrócił w kwietniu 2025 roku, po kilkudziesięciu latach przerwy. Wtedy to w życie weszło rozporządzenie ministra obrony narodowej do wprowadzającej go ustawy o obronie ojczyzny.

Zakaz fotografowania uderza w większość Polaków

W niej właśnie pojawił się on w efekcie nowelizacji z sierpnia 2023 r., czyli wprowadzonej jeszcze za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Dziś przedstawiciele rządzącej koalicji przyznają, że przyłożyli rękę do wprowadzenia prawa, którego jakość pozostawia wiele do życzenia.

- W poprzedniej ustawie była konieczność wydania rozporządzenia, a ustawowy termin jego wydania minął. Powinien to zrobić jeszcze poprzedni rząd. Rozporządzenie się pojawiło, ale ono zawiera coś, co irytuje ludzi, na przykład zakaz fotografowania na lotnisku. Przecież wiadomo, że na pasażerskim lotnisku ludzie siłą rzeczy robią sobie jakieś zdjęcia – mówi DGP poseł Andrzej Grzyb, przewodniczący sejmowej komisji obrony.

Podobnych ograniczeń było więcej. W myśl nowych przepisów wystarczyło, by na przykład wójt gminy zdecydował o powieszeniu na budynku urzędu zakazu, a już sfotografowanie obiektu mogło uczynić autora podejrzanym o szpiegostwo. Zakaz obejmował też chociażby przypadkowe nagrywanie oznaczonych obiektów przy pomocy kamerek samochodowych, a nawet robienia wakacyjnych zdjęć na plaży, jeśli w tle znajdowałby się port o strategicznym znaczeniu.

Zmiany w zakazie fotografowania

Ponad miesiąc od wejścia w życie nowych przepisów, rząd znów zaczął je zmieniać. W maju pojawił się kolejny projekt ustawy o obronie ojczyzny, a 3 czerwca podczas posiedzenia komisji obrony narodowej w imieniu MON poprawkę w sprawie zakazu fotografowania złożyła posłanka PSL, Urszula Pasławska.

- Obiekty, które były objęte zakazem, są do tej pory ujęte w dokumentacji niejawnej. W związku z tym wskazanie i określenie ich w sposób jawny, poprzez umieszczenie tam stosownego oznakowania, byłoby oczywiście wskazaniem tych danych, które są dziś ujęte w dokumentach niejawnych – argumentowała podczas posiedzenia komisji posłanka Pasławska.

Na dodatek, dziś obowiązujące prawo zakazuje co prawda robienia zdjęć i nagrywania filmów, na których znajdują się obiekty objęte zakazem, ale już nie... ich transmitowania na żywo. Powszechne zjawisko streamingu, które wykorzystywali do obserwacji wojskowych transportów kolejowych między innymi zatrzymani w czerwcu 2024 roku rosyjscy szpiedzy, umknęło wcześniej prawodawcom. W nowych przepisach już się ma pojawić.

Antyszpiegowskiego prawa nie będą teraz łamać też osoby posiadające samochodowe kamerki czy robiące rodzinne zdjęcia. Nowy zapis zakłada bowiem, że z zakazu wyłączone będzie utrwalanie obrazu „stanowiącego jedynie szczegół całości, w szczególności takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza lub obraz zarejestrowany podczas przemieszczania się pojazdu”. Zmniejszone będą również kary za złamanie zakazu, bowiem w trakcie prac komisji wykreślono z ustawy zapis o 30 dniach aresztu, pozostawiając jedynie karę grzywny.

Kara za fotografowanie?

Jeśli posłowie przyjmą zaproponowane zmiany, obowiązujące od dwóch miesięcy restrykcyjne prawo zostanie znacząco złagodzone. Liczą na to specjaliści, których zdaniem, od samego początku wiele zapisów tej ustawy i rozporządzenia było po prostu fikcją.

- Za rządów PiS stosowano metodę, aby zakazać, podnieść kary, ale w polskim społeczeństwie, które ma wielowiekową historię walki z różnymi opresjami, wiadomo, że to nie przyniesie efektów. To jest bardzo trudny problem i polega na tym, że nie możemy wprowadzać rozwiązań, których nie możemy egzekwować, bo wtedy takie prawo jest gorsze niż brak tego prawa. Ono zachęca do lekceważenia państwa i działa przeciwskutecznie – ocenia płk Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu.

Doskonale znający szpiegowską kuchnię płk Małecki nie ma wątpliwości, że sama ochrona wizerunku obiektów ważnych dla państwa jest jak najbardziej zasadna. Nie powinna jednak skupiać się tylko na zakazywaniu i grożeniu surowymi karami. Odpowiadać za nią powinni nie tylko obywatele, przestrzegający zakazów, ale też same służby państwowe.

- Działania muszą być wielopoziomowe, uwzględniające prewencję, edukację, budowę świadomości społecznej, czyli miękkie elementy, które w Polsce kompletnie się lekceważy. Brakuje nie tylko edukacji, ale też brania większej odpowiedzialności na siebie ze strony tych instytucji, które mają zabezpieczać krytyczne elementy systemu bezpieczeństwa – kwituje płk Małecki.