Wicemarszałek Sejmu i współprzewodniczący Konfederacji Krzysztof Bosak zadeklarował, że jego partia planuje głosować przeciwko wotum zaufania dla rządu Tuska. Pomysły Kaczyńskiego dotyczące utworzenia rządu technicznego określił jako bezprzedmiotowe.

Jeżeli większość rządząca się rozsypie, to Konfederacja jest gotowa zagłosować za skróceniem kadencji Sejmu. Reszta to sfera politycznej fantazji – przekazał Bosak.

Konfederacja chce przejąć władzę w Polsce?

Jak zauważa dr Ewelina Nowakowska, politolożka z SWPS i IFiS PAN, te wypowiedzi Krzysztofa Bosaka wyraźnie sugerują, że członkowie Konfederacji są zainteresowani konsumowaniem władzy w 2027 roku.

Być może Krzysztof Bosak ma poczucie, że na samodzielne rządy jest jeszcze za wcześnie, a realnym scenariuszem jest udział we władzy wyłącznie w koalicji z PiS. To dałoby im możliwość pokazania, że mają wpływ na podejmowane decyzje i mogą być skuteczni. To wizja zakładająca perspektywę długofalową – z jednej strony wskazuje Nowakowska.

Z drugiej strony badaczka zauważa, że wewnątrz Konfederacji widoczne są dwie tendencje. Pierwsza, reprezentowana przez Krzysztofa Bosaka, dąży do wejścia w struktury władzy i współuczestnictwa w jej sprawowaniu. Druga, bliższa podejściu Sławomira Mentzena, jest bardziej zachowawcza – zakłada potrzebę dalszego rozbudowywania struktur partyjnych i odłożenia decyzji o ewentualnej współpracy.

Przedwczesny sojusz z PiS-em może skończyć się kompromitacją, a nawet poważnym kryzysem wizerunkowym. Konfederaci słusznie obawiają się, że zostaną obciążeni błędami PiS.

Siły prawicowe rosną w siłę. Zwycięstwo Nawrockiego wpisuje się w strategię Orbana

Na ostatniej konferencji środowisk konserwatywnych CPAC w Budapeszcie Wiktor Orban zarysował 4-punktowy plan działań sił konserwatywno-prawicowych w Europie.

Dr Nowakowska przypomina, że jedną z tez, którą wygłosił, było to, że europejska prawica będzie realizować plan powolnego odzyskiwania pola. Będą przejmować polityczne wpływy, globalne zależności, gospodarkę. To sfery życia, które od dziesięcioleci podlegają dominacji sił liberalno-lewicowych.

Zwycięstwo Nawrockiego jest jednym z elementów tego szerokiego planu. Wpisuje się w tę strategię, że krok po kroku siły prawicowe odzyskują pole polityczno-społeczne i zwiększają swoją siłę w świecie zachodnim – tłumaczy Nowakowska.

Politolożka zauważa, że w tle tego zjawiska mamy USA, gdzie Donald Trump był oskarżany o korumpowanie gwiazdy porno, miał zarzuty, jednak nie było to skuteczne. Te ataki wręcz doprowadziły do jego zwycięstwa.

Na naszych oczach zmienia się cała agenda liberalno-globalistyczna. W konsekwencji może to zmienić układ sił politycznych w krajach zachodnich.

Dlaczego tak się dzieje? – Przez wiele lat przeważała liberalna opcja polityczna, która nie spełniła swoich zadań. Zawiodła pod względem ekonomicznym, gospodarczym, ale też czysto ludzkim. Ludzie i społeczeństwa są rozczarowane dominacją elit, które nie spełniły ich oczekiwań – tłumaczy politolożka.

Wybory prezydenckie pokazały, że Polacy są rozczarowani KO

Wyniki pokazują, że KO nie udało się zmobilizować wyborców z 2023 roku. Frekwencja w wielkich miastach była niższa niż w 2023 roku. Czego to dowodzi?

– To jasno pokazuje, że wyborcy centrowi, którzy przechylili szalę na korzyść zwycięstwa KO w wyborach w 2023 roku, teraz cofnęli do nich zaufanie. Te wybory były plebiscytem za i przeciw PO. To efekt kiepskiej pracy rządu, który wiele obiecał, a mało z tych obietnic spełnił. A na koniec jeszcze zmienił zdanie w kluczowych wydawałoby się kwestiach, jak prawo azylowe, imigranci, zielony ład. Były to oczywiście wybory deklaratywne, jednak dziś wyraźnie ukazują coś innego – mianowicie potwierdzają proces, który od wielu lat zachodzi w świecie zachodnim. Zwycięstwo Nawrockiego jest jednym z jego przejawów – mówi Nowakowska.

Nawrocki mimo licznych kontrowersji wygrał z Trzaskowskim, zjednując sobie nie tylko zwolenników PiS, ale wszystkich tych, którzy są rozczarowani i przeciwni Donaldowi Tuskowi i jego rządowi.

– To klęska jego obozu, ale szerzej jest to klęska elitarnego liberalizmu. Miej więcej od 2019 roku konflikt między PiS a anty-PiS opisywany był jako konflikt liberalnej demokracji z autorytaryzmem. W 2023 roku wyborcy głosowali na mniejsze zło, dziś natomiast wybierają nie „za”, lecz „przeciw” większemu złu. W tych wyborach dominował głos sprzeciwu – przeciwko Platformie Obywatelskiej, migrantom, liberalnym elitom, Zielonemu Ładowi oraz globalizmowi – mówi Nowakowska.

Zdaniem naukowczyni z SWPS ten spór jest trudniejszy do zdefiniowania niż dotychczasowe podziały. Zarysowuje się coraz bardziej w skali świata. Sprzeciwia się wobec elitarnego liberalizmu.

– Ta grupa wyborców odczuwa niechęć wobec rządzących elit liberalnych — nie dlatego, że kontestuje sam system, lecz dlatego, że w ich ocenie elity, które objęły władzę, są głuche na ich potrzeby i odwróciły się od społeczeństwa, określając je mianem populistów. Wobec tego widać, że w kraju zarysowuje się podział na Polskę resentymentu sprawiedliwości vs Polskę neoliberalnego status quo. Gniew, żal i rozczarowanie wyborców nie są czystym populizmem, ale wyrazem strukturalnego doświadczenia marginalizacji ich potrzeb, pragnień i oczekiwań – podsumowuje Nowakowska.

Już nie tylko wyborcy konserwatywno-prawicowi są po stronie prawicy. Kto jeszcze?

– Po stronie prawicy są nie tylko wyborcy konserwatywno-prawicowi, i ci, którzy czują się pogardzani przez elity - zauważa politolożka.

Badaczka wymienia inne grupy, które buntują się wobec opcji politycznych mających przewagę w rządzie.

- Obecnie do grona osób wyrażających sprzeciw wobec dominującego porządku dołączają także ci, którzy ogólnie rzecz biorąc, są wkurzeni, rozżaleni nieskutecznością i sprawczością po stronie rządzących, którzy nie tylko nie dowieźli obietnic, ale też w praktyce nie wykazali żadnych realnych inicjatyw. Poza tym bardzo silnie rezonuje wśród tej grupy wyborców pamięć o polityce socjalnej PiS i związanym z tym poczuciu godności, a w szerszej perspektywie – że obietnice wyborcze zostały zrealizowane – wyborcy widzą, że PiS dowiozło to, co obiecało – wymienia dr Nowakowska.

- W tych wyborach zarysował się szeroki front przeciwko premierowi Tuskowi wyrażający krytycyzm wobec liberalnych elit i neoliberalnego porządku. Zwieńczeniem tej porażki jest posłanka Kinga Gajewska z workiem ziemniaków w DPS – podsumowuje politolożka.