Tuż przed świętami minister obrony w trybie natychmiastowym postanowił zająć się problemem oddziałów przygotowania wojskowego (OPW), czyli klas mundurowych tworzonych w szkołach średnich. W tym celu przygotował projekt rozporządzenia, znacznie zwiększający liczbę takich nowych oddziałów nauczania. Z pierwotnie zakładanych jedynie 10 nowych klas wojskowych teraz zrobiło się 26. Jak wyjaśnia MON, decyzję tę wymusiła na resorcie rzeczywistość.
Minister zmienia zdanie. Więcej klas wojskowych
„W związku z koniecznością zwiększenia liczebności Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, perspektywą zwiększenia nakładów finansowych na obronność państwa w roku 2025 i latach kolejnych oraz dużym zainteresowaniem organów prowadzących szkoły aktywizacją młodzieży w zakresie obronnym, zachodzi pilna potrzeba zmiany limitu zezwoleń na rok 2025” – tłumaczy Ministerstwo Obrony Narodowej.
Oddziały Przygotowania Wojskowego to formuła nauczania, jaką w szkołach średnich wprowadzono w 2020 roku. Różni się ona tym od dawnych klas wojskowych, że na powołanie do życia każdego z oddziałów zgodę wyrazić musi resort obrony. On też później dofinansowuje działanie takich klas i zapewnia patronacką jednostkę wojskową. Nauka teorii w liceach trwa przez trzy lata, a w technikach przez cztery, zaś w ostatniej klasie jest organizowany kilkudniowy obóz szkoleniowy.
Pierwsze lata działania nowego programu okazały się strzałem w dziesiątkę, bowiem liczba nowych klas mundurowych rosła w szybkim tempie. W roku 2021 było ich w całym kraju zaledwie 150, a już rok później liczba ta wzrosła do 265, by w 2023 r. osiągnąć poziom 484. W 2024 r. dotarła do pułapu 544 i wtedy, jak zauważali pod koniec roku przedstawiciele MON, zapał młodzieży najwyraźniej opadł. Chętnych do zasilania klas pierwszych szkół wojskowych miało być mniej niż w latach poprzednich. Wyciągając takie wnioski, MON zdecydowało się ustalić na rok 2025 limit dla jedynie 10 nowych oddziałów wojskowych.
Nauczyciele całkiem zadowoleni
Zwiększając go obecnie do 26, resort potwierdza spostrzeżenie samych nauczycieli, którzy nie odnotowali wśród młodych ludzi zmniejszenia zainteresowania wojskiem. Jak wylicza prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, takie klasy mają przynajmniej kilka zalet, o których doskonale wiedzą nawet nastolatkowie.
– Te klasy mundurowe cieszą się dosyć dużym wzięciem. Co roku widzę, że ich przybywa, dlatego że jest to, pomijając wątek polityczny, gwarant pewnej stabilizacji. Po ich ukończeniu można rozpocząć pracę w policji, wojsku czy Straży Granicznej i to są dosyć pewne zawody – mówi Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Z całego kraju odbiera on od nauczycieli sygnały o niekończącym się zainteresowaniu. Potwierdzają to również wyliczenia Ministerstwa Obrony Narodowej, choć wynika z nich również, że dynamika wzrostu liczby uczniów noszących mundur nieco spada. W 2021 r., gdy kończył się pierwszy rok działania nowego systemu, w klasach wojskowych uczyło się 7,5 tys. uczniów, a już rok później 15 tys. W 2023 r. liczba ta powiększyła się do aż 25 tys., ale w 2024 r., gdy naukę kończył pierwszy rocznik wojskowych licealistów – osiągnęła poziom 28 tys. I choć pomimo wzrostu liczby widać, iż liczby te nie rosną tak gwałtownie jak na początku, w ocenie wojskowych, tego typu szkolenia to doskonały pomysł.
– To wszystko zależy od zapotrzebowania i zrywu patriotycznego. Jeśli taki jest, to jest dobry pomysł. Program szkolenia obejmuje takie zagadnienia jak ratownictwo medyczne, topografia, orientacja w terenie, zapoznanie się z podstawą broni strzeleckiej, a to są rzeczy praktyczne. Jak bym zapytał dziś młodego człowieka, aby określił w lesie kierunek północny, bez GPS, to nie za bardzo będzie wiedzieć. A jak kiedyś wyłączą satelity, to co wtedy? – ocenia generał Mieczysław Bieniek.
Wojsko zwraca też uwagę, iż klasy wojskowe to doskonałe miejsca, w których można zatrudnić emerytowanych żołnierzy, by ci przekazali swą wiedzę kolejnym pokoleniom. Dlatego też, gdy w ubiegłym roku MON ustaliło limit nowych klas wojskowych jedynie na 10, opozycja zaczęła grzmieć, iż jest to świadome wycofywanie się z promowania postaw patriotycznych.
Opozycja pewna, że rząd się przestraszył
Dowodem na poparcie tej tezy miały być liczby wydawanych corocznie zezwoleń na tworzenie nowych oddziałów szkolnych. W 2020 r. wydano ich 130, w 2021 – 20, ale już w 2022 – 115, by w roku 2023 sięgnąć liczby 219, a w 2024 r. spaść do 60. Spadek tłumaczono między innymi niżem demograficznym i po prostu wyczerpywaniem się liczby szkół, w których nowe klasy można tworzyć. Dziś, widząc, iż MON zwiększa limit, sejmowa opozycja czuje, że miała jednak rację.
– Pierwszy wniosek jest taki, że widać przepaść w limitach tworzenia nowych OPW za naszych czasów, a obecnie. Drugi jest taki, że posłowie opozycji, kierując interpelacje, zwrócili uwagę na tak gwałtowny spadek i teraz Ministerstwo Obrony Narodowej próbuje ratować twarz. Chcą to jakoś odkręcać. Jeszcze wiele im brakuje, aby zrównali się z naszym poziomem, ale to pokazuje, że jest to zarządzanie kryzysowe – mówi Marcin Ociepa, były wiceminister obrony narodowej.
W ubiegłym roku, gdy naukę skończył pierwszy rocznik OPW, karierę wojskową wybrało 35 proc. absolwentów tych klas. ©℗