Od dwóch tygodni trwa wymiana pism pomiędzy ministrem finansów Andrzejem Domańskim a Państwową Komisją Wyborczą. Pod koniec 2024 r. do resortu trafiła uchwała PKW o przyjęciu sprawozdania finansowego komitetu Prawa i Sprawiedliwości za 2023 r. z informacją, że na rachunek bankowy partii powinno trafić ponad 38,7 mln zł. Minister przez półtora tygodnia zwlekał z podjęciem jakiejkolwiek decyzji.
– Mam wrażenie, że minister Domański nie potraktował jako wiarygodnych dokumentów, które ma na biurku. A tam – oprócz uchwały – znajduje się właśnie informacja od przewodniczącego PKW ze wskazaniem wysokości przysługującej dotacji, którą należy przekazać na rachunek PiS – komentuje Anna Frydrych-Depka z Centrum Studiów Wyborczych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i Fundacji Odpowiedzialna Polityka. – To właściwie najważniejsze pismo w całej sprawie, bo zgodnie z kodeksem wyborczym to na jego podstawie szef MF powinien przelać środki. Z jakiegoś jednak powodu – może dlatego, że pismo podpisał reprezentujący komisję jej przewodniczący – minister nie uznaje tych dokumentów za pomocne w wykładni uchwały – dodaje.
Minister finansów Andrzej Domański kupuje czas
W środę szef MF przesłał do PKW pismo, w którym poprosił o przedstawienie wykładni przyjętej uchwały. Kilkadziesiąt godzin później przewodniczący Sylwester Marciniak poprosił ministra o wskazanie podstawy prawnej do kierowania takiego wniosku. Jak słyszymy wśród polityków Koalicji Obywatelskiej, pismo Domańskiego do PKW było jedyną możliwą opcją. – Przez ostatni tydzień wszystkie oczy były skierowane na ministra. Wnioskiem do PKW zyskał trochę czasu. Piłeczka jest po stronie komisji – mówi nam jeden z posłów KO. – Wiemy, że członkowie PKW są podzieleni. Być może dojdzie do takiego sporu, że przez wiele miesięcy nie będzie jasnego stanowiska – dodaje inny.
Inaczej na sprawę patrzy konstytucjonalista Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego. – Zgodnie z art. 150 par. 6 kodeksu wyborczego minister finansów musi przekazać dotację podmiotową na rachunek bankowy partii. Kierowanie przez Andrzeja Domańskiego pisma, w którym minister żąda od PKW wykładni uchwały, jest środkiem pozaprawnym. Nie ma podstawy prawnej, która pozwalała ministrowi na niewypłacenie pieniędzy – mówi.
Minister finansów wywiera presję na PKW
W jego ocenie minister finansów zmierza do tego, aby „PKW wyszła ze swojej roli i odstąpiła od przyjmowania wykładni językowej kodeksu wyborczego, która jest w tej sprawie jednoznaczna”. – Nowa wykładnia ma stanowić podstawę do niewypłacenia pieniędzy, a tym samym do osiągnięcia celu, który stawia sobie członek rządu. Takie działania są sprzeczne z wartościami konstytucyjnymi, w tym z zasadami demokratycznego państwa prawnego – wskazuje prof. Piotrowski. – Sytuacja, w której to rząd w trakcie kampanii wyborczej chce decydować, jak będzie wyglądało finansowanie opozycji, jest absolutnie niezgodne ze standardami jakiegokolwiek państwa uważanego za demokratyczne. Od tego jest sąd, który zresztą już w tej sprawie się wypowiedział i uznał rację komitetu PiS – podsumowuje nasz rozmówca.
– Minister zwraca w piśmie uwagę na liczne wątpliwości, czy Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego jest sądem. Tyle że zasadniczo ani minister finansów, ani tym bardziej PKW nie powinni tego oceniać. Stawiamy sprawę na głowie. W tej sprawie blisko mi do poglądu dr. Marcina Szweda, konstytucjonalisty z UW. Trudno uznać postanowienie IKN SN za nieistniejące, szczególnie że wiele wydanych wcześniej orzeczeń było uznawanych nie tylko przez PKW, lecz także przez inne organy państwa – dodaje z kolei dr Frydrych-Depka.
PKW zbiera się w czwratek
PKW ma się zebrać w czwartek. Jak słyszymy, kwestia udzielenia odpowiedzi na pismo szefa MF będzie jednym z punktów obrad. Tego dnia na agendzie znajdą się również sprawy związane z wyborami prezydenckimi 18 maja. W czwartek Sejm zajmie się projektem ustawy incydentalnej; przed południem zbierze się sejmowa komisja sprawiedliwości. – Jeśli będzie taka konieczność, spotkamy się jeszcze raz, w kolejny wtorek. Nie odpuszczamy tematu, wręcz przeciwnie. Mając na uwadze fakt, jakie niebezpieczeństwo może nas czekać za parę miesięcy, musimy szybko reagować – mówi DGP szef komisji Paweł Śliz, przewodniczący klubu Polski 2050.
W myśl zaproponowanych przepisów o ważności wyborów mieliby orzekać wszyscy sędziowie SN z trzech Izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Eksperci w rozmowie z DGP zwracali jednak uwagę na niekonstytucyjność zaproponowanych przepisów. – Na razie nie mamy w planach zgłaszać żadnych poprawek, choć niewykluczone, że jakieś się pojawią. Przed posiedzeniem komisji będę jeszcze rozmawiał z ekspertami. Musimy znaleźć takie rozwiązanie, aby wypracować kompromis. Z jednej strony zadbać o to, aby wybory mogły zostać uznane za ważne zgodnie z prawem, z drugiej – przyjąć taką ustawę, na którą zgodzi się prezydent – konkluduje Śliz.
Na przyjęcie ustawy w obecnym kształcie nie zgadza się jednak Nowa Lewica. Z kolei KO chciałaby pójść o krok dalej i odsunąć od orzekania w sprawach wyborczych wszystkich sędziów SN powołanych po 2018 r. ©℗