Większość Polaków uważa Ukraińców za głównego wroga z czasów II wojny światowej – ogłosił Wołodymyr Wjatrowycz, popularny historyk, wpływowy poseł opozycji, były szef Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UINP), by w drugim zdaniu oświadczyć, że to „polscy politycy wykorzystują historyczne spory z Ukraińcami do politycznych gierek, co zatruwa nasze relacje”. Skontaktowałem się z Wjatrowyczem.

Skontaktowałem się z Wjatrowyczem, w celu ustalenia źródła jego kontrintuicyjnej, by użyć eufemizmu, tezy, i odkryłem, jak powstała manipulacja. Skonfrontowany z faktami Wjatrowycz nie wycofał się ze swoich rewelacji.

Nagranie rozmowy opublikował 21 grudnia poczytny portal LB.ua. 29 grudnia jej treść przedstawiono w formie tekstowej. – Jakieś 10 lat temu, już po starcie potężnej kampanii na temat Wołynia ’43, w Polsce przeprowadzono badania socjologiczne i większość Polaków powiedziała, że głównym wrogiem Polski w II wojnie światowej byli Ukraińcy. Nie Rosjanie, którzy zabili miliony Polaków, nie naziści, którzy zabili miliony Polaków, ale właśnie Ukraińcy – oświadczył Wjatrowycz. Zapytałem go o źródło. Odpowiedział, że jest nim sondaż z 2009 r. „Nie wiem, czy szybko go znajdę, ale to było duże badanie CBOS o pamięci o II światowej” – napisał. Znalazłem to badanie; teza okazała się wyssana z palca (choć, co ciekawe, w podobnie błędny sposób zinterpretowała ją w 2009 r. „Gazeta Wyborcza”).

Chodziło o rodzinne wspomnienia

Chodzi o badanie zlecone Pentorowi przez Muzeum II Wojny Światowej. Ankieterzy nie pytali w nim jednak, kogo uważamy za głównego wroga lat 1939–1945. Pytanie brzmiało: „Czy w rodzinnych wspomnieniach zachowały się opowieści o kontaktach w czasie II wojny światowej pomiędzy członkami pana/i rodziny a…?”, gdzie w miejsce wielokropka wstawiono różne narody od Niemców i Rosjan przez Żydów i Ukraińców po Włochów i Słowaków. Chodziło o rodzinne wspomnienia, a nie ogólną interpretację przeszłości. Ale to tylko jedna manipulacja. Spośród osób, które przywołują w pamięci historie o kontaktach z Ukraińcami, 63,8 proc. stwierdziło, że są to „zdecydowanie złe” albo „raczej złe” wspomnienia. W przypadku Niemców takich osób było 62,6 proc.

Magia procentów

Tyle że baza jest zupełnie inna! Z Niemcami w ten czy inny sposób zetknęli się niemal wszyscy mieszkańcy II Rzeczypospolitej. Z Ukraińcami – głównie ci z Galicji, Lubelszczyzny i Wołynia. Pokazują to liczby podane w badaniu. Rodzinne wspomnienia o Niemcach przytacza 48,7 proc. pytanych, o Ukraińcach – 14,7 proc. Proste działanie na procentach wskazuje, że złe opowieści o Niemcach zachowało 30,5 proc. ogółu ankietowanych, a o Ukraińcach – 9,4 proc. Najwyraźniej dla Wjatrowycza 9,4 proc. to więcej niż 30,5 proc., a do tego zakłada on, że każdy, komu Ukraińcy zrobili coś złego w czasie wojny, uznaje ich za większych wrogów od Niemców i Sowietów. Doprowadzając sprawę do jeszcze większego absurdu, 4,6 proc. autorów negatywnych relacji o Słowakach spośród 2 proc., którzy znają jakiekolwiek wspomnienia na ten temat, musiałoby uznawać ks. Jozefa Tisę za większego wroga niż Adolf Hitler. To absurd, ale najwyraźniej nie dla Wjatrowycza.

Moralne prawo i dobra wola

Skonfrontowany z danymi, przyznał, że sondaż „był oparty na wspomnieniach rodzinnych”, ale do sedna manipulacji się nie odniósł. Nie została ona sprostowana w tekstowej wersji rozmowy, opublikowanej po ponad tygodniu od wersji wideo i naszej krótkiej rozmowy. – Niczego lepszego od formuły „wybaczymy i prosimy o wybaczenie” nikt nie wymyślił i nie wymyśli. Mamy moralne prawo żądać trzymania się tej formuły – mówi Wjatrowycz w rozmowie z LB.ua. Ma rację. Ale w orędziu z 1965 r., skąd pochodzi ta formuła, są też inne cytaty. „Jeśli po obu stronach znajdzie się dobra wola – a w to nie trzeba chyba wątpić – to poważny dialog musi się udać i z czasem wydać dobre owoce” – napisali polscy biskupi. Trudno szukać dobrej woli u kogoś, kto brnie w manipulację mimo skonfrontowania z jej istotą. To właśnie takie polityczne gierki najsilniej zatruwają relacje polsko-ukraińskie