Nie istnieje żaden program, który mógłby jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki poprawić sytuację demograficzną w Polsce - mówi w wywiadzie dla "DGP" wiceszefowa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Aleksandra Gajewska.
Nie jest tajemnicą, że współpraca w kierownictwie resortu rodziny nie przebiega bezproblemowo. Jak słyszymy, dochodzi do scysji i nieporozumień. Jak ocenia pani ostatnie tygodnie pracy w resorcie?

Pozytywnie. Pracujemy ciężko, jesteśmy bardzo zaangażowani w swoje działania. Składamy dużo projektów ustaw, tworzymy nowe programy. Oczywiście czasem są między nami różnice zdań. Ale to nic dziwnego, jesteśmy przedstawicielami różnych ugrupowań, więc jest naturalne, że w programach mamy zapisane różne priorytety. Mamy przede wszystkim wspólne wartości i wiemy, że kiedy siadamy do stołu, to możemy się różnić co do szczegółów, ale mamy wspólny cel. Staramy się wypracować najlepsze rozwiązanie, bazując na swojej wiedzy, doświadczeniach, odpowiednio przetworzonych danych.

Brzmi pięknie, ale dobrze wiemy, że między panią a minister Agnieszką Dziemianowicz-Bąk nie ma miłości, eufemistycznie mówiąc.

Nie zauważyłam, żeby gdzieś przyglądano się tak relacji panów ministrów jak naszej. Przetnijmy to w końcu – dogadujemy się i jesteśmy profesjonalistkami. Zależy nam obu na tym, by działać skutecznie. Współpracujemy, mamy wyznaczone cele, wiemy, jakie są nasze zadania, i je realizujemy.

W kwietniu wiceszef resortu Paweł Zgórzyński z Polskiego Stronnictwa Ludowego złożył rezygnację. Jak informowaliśmy w DGP, miał odejść właśnie ze względu na złą współpracę.

O powody odejścia trzeba pytać samego zainteresowanego, cała reszta to tylko opinie. Ja koncentruję się na swojej pracy i swoich zadaniach.

Co z wakatem po wice ministrze?

Wiem, że zostanie uzupełniony. Ale kiedy to nastąpi, trzeba pytać w kancelarii premiera.

Przejdźmy więc do kwestii związanych z polityką demograficzną. Z danych Głównego Urzędu Statystycz- nego wynika, że pod koniec 2023 r. Polska liczyła 37,637 mln mieszkańców. To spadek o ponad 130 tys. w porównaniu z 2022 r. Z prognoz z innego raportu GUS wynika, że za niecałe cztery dekady będzie nas niewiele ponad 30 mln. W jak złej sytuacji jesteśmy?

Jesteśmy w bardzo złej sytuacji demograficznej. Działania, które mogłyby odwrócić zapaść demograficzną, należało podjąć już kilka lat temu. Tymczasem osiem lat rządów PiS przyniosło rozwiązania, które sytuacji absolutnie nie poprawiły.

Program „500 plus” sytuacji nie poprawił.

Poprawił sytuację materialną polskich rodzin z dziećmi, ale długoterminowo nie wpłynął na dzietność.

Miało być inaczej. Premier Beata Szydło za czasów swoich rządów podkreślała demograficzny wymiar programu.

Tylko w zapowiedziach. To świadczenie rodzinne o charakterze powszechnym, niewpływające na dzietność. Poprzednie kierownictwo MRPiPS wiedziałoby o tym, gdyby przeprowadziło odpowiednie badania. To na ich podstawie należy tworzyć strategię demograficzną.

Jeśli 500 plus, a teraz 800 plus nie oddziałuje pozytywnie na demografię, to co? Jakie działania podejmuje obecnie resort?

Na początku naszej pracy w ministerstwie zleciliśmy badania, aby ustalić, jakie są postawy i oczekiwania młodych ludzi względem rodzicielstwa. Chcemy wiedzieć, co stanowi dla nich bariery, by założyć czy powiększać rodzinę. Według danych GUS jednym z problemów jest brak dostępu do opieki wczesnodziecięcej. W związku z tym staramy się m.in. stworzyć nowe żłobki. Ale wiemy, że na decyzje młodych ludzi w tym zakresie ma wpływ więcej czynników – gwarancje finansowe, stabilna praca, dostępność mieszkań, dobra opieka zdrowotna, a także kwestia edukacji.

W lutym zapowiedziała pani powołanie Rady ds. Polityki Rodzinnej i Demograficznej, której zadaniem miało być wypracowanie rozwiązań mających na celu przeciwdziałanie niekorzystnym trendom. W kwietniu w Dzienniku Urzędowym MRPiPS pojawiło się odpowiednie zarządzenie. Czy coś udało się już ustalić?

Trwają prace na poziomie organizacyjnym. Zrobiliśmy przegląd materiałów, które są dostępne, i zweryfikowaliśmy, jakich informacji i badań nam brakuje. Odbyłam spotkania z demografami i zaprosiłam wszystkie instytucje i specjalistów do współpracy. Rzetelne dane to podstawa. Nasi poprzednicy popełnili błędy, których już nikt nie powinien powtarzać. Nie działali w sposób systemowy, kompleksowy. Ja postanowiłam współpracować z wszystkimi organizacjami, które są w stanie zbierać, integrować i opracowywać dane dotyczące demografii, byśmy w końcu mieli wszystko w jednym miejscu i mogli na tej podstawie planować realne działania.

Czy wyznaczono już termin pierwszego posiedzenia merytorycznego?

Prace ruszą po wakacjach, pewnie najpóźniej we wrześniu. Rada nie jest jednak jedynym ciałem, które zajmuje się wyzwaniami demograficznymi. Rząd PiS powołał latem 2023 r. Między resortowy Zespół ds. Przeciwdziałania Negatywnym Zjawiskom Demograficznym. Gremium nigdy się nie spotkało, miało ważniejsze sprawy na głowie. Otrzymaliśmy z kancelarii premiera pytanie, czy widzimy zasadność dalszego funkcjonowania zespołu, i odpowiedzieliśmy, że jak najbardziej. Zespół zacznie działać na początku października. Do jego zadań będą należeć: proponowanie kierunków działań, opracowanie rozwiązań prawnych dotyczących zagadnień mających wpływ na zjawiska demograficzne w obszarze urodzeń i dzietności czy przygotowanie projektu programu przeciwdziałania negatywnym zjawiskom demograficznym.

Wspominała pani o tym, w jak złej sytuacji demograficznej jesteśmy. Tymczasem – jak słyszymy – rozwiązaniem są kolejne miesiące spotkań i narad. Czy to nie jest jednak czas, aby rząd wprowadził sztandarowy program prodemograficzny, który będzie po prostu działał?

Nie istnieje żaden program, który mógłby jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki poprawić sytuację demograficzną w Polsce. Tak to po prostu nie działa. Rozwiązaniem jest wielosektorowa strategia, która będzie oddziaływać pozytywnie na politykę rodzinną i społeczną, warunki polskich rodzin, sytuację kobiet, rynek pracy czy kwestię dostępu do mieszkań. Dopiero poprawa sytuacji w tych wszystkich obszarach będzie mogła spowodować to, że w Polsce będą częściej rodziły się dzieci.

Pod koniec 2022 r. rząd Prawa i Sprawiedliwości przyjął Strategię Demograficzną 2040. Dokument był krytykowany przez część ekspertów. Planujecie jego zmianę?

Uważam, że cała strategia powinna zostać napisana od nowa. Sami demografowie jasno wskazywali, że nie zgadzają się z wnioskami, które zostały sformułowane w tej strategii. Na pewno ważny głos w tej sprawie będzie miała rada, którą powołujemy. O ewentualnych zmianach będziemy rozmawiać na pierwszych obradach.

1 października 2024 r. rusza program „Aktywny rodzic”, który wprowadza trzy normy wsparcia dla rodzin z dziećmi do lat trzech: aktywni rodzice w pracy (tzw. babciowe), aktywnie w żłobku, aktywnie w domu. Na jakiej podstawie decydowano o wysokości kwoty w każdym z dostępnych wariantów?

Babciowe to była nasza obietnica z kampanii. Wyliczając kwotę 1500 zł dofinansowania do opieki zapewnianej przez nianię, babcię, bliską osobę, liczyliśmy odprowadzanie składek od minimalnego lub średniego wynagrodzenia. W ten sposób weryfikowaliśmy, czy program ma szansę się bilansować. Ostatecznie postanowiliśmy uprościć cały system świadczeń dla rodziców, by mieli oni pewność, że wiedzą, z jakich świadczeń mogą skorzystać. Chcieliśmy stworzyć kompleksowy program. Zależało mi na tym, aby objąć wsparciem wszystkie rodziny z dziećmi niezależnie od sytuacji życiowej, w jakiej się znajdują. Uważamy też, że każdy ma prawo zadecydować o tym, czy jego dziecko powinno się znaleźć w żłobku, pod opieką bliskich czy samych rodziców. Każda z rodzin zasługuje na wsparcie.

Jak wygląda obecnie dostęp do żłobków?

Z naszych danych wynika, że 42 proc. gmin w Polsce nie ma żadnej formy opieki instytucjonalnej dla dzieci do lat trzech – ani publicznej, ani prywatnej. To aż 1046 gmin. Właśnie z tego powodu zmieniliśmy program „Maluch plus” na „Aktywny maluch”, zwiększając kwotę dofinansowania z 36 tys. do 57 tys. zł na jedno nowe miejsce opieki, i uelastyczniliśmy cały program. W czerwcu zakończyliśmy kolejny nabór i na podstawie poprzednich naborów zakładaliśmy, że wpłyną wnioski na ok. 6 tys. nowych miejsc. Wiemy już, że wpłynęły wnioski na ok. 31 tys. miejsc. To aż pięć razy więcej, niż planowaliśmy. To efekt 12 spotkań w 9 województwach, gdzie spotkałam się z 824 samorządowcami. Do tego zaangażowałam liczne grono parlamentarzystów i lokalnych liderów. Wierzę, że wspólna praca rządu, parlamentarzystów i lokalnych liderów jest kluczem do efektywnej polityki rodzinnej. Wprowadzamy także program „Pierwszy dzienny opiekun w gminie”. Zakłada on, że osoba o odpowiednim wykształceniu może się podjąć opieki nad kilkorgiem dzieci – w swoim domu, odpowiednim pomieszczeniu lub na terenie jakiegoś przedszkola lub szkoły. Samorządy mogą składać wnioski o nabór do programu do 30 sierpnia 2024 r. Na ten cel ministerstwo zapewniło z rezerwy 60 mln zł.

Czy jest możliwe, by do 2029 r. zniknęły białe plamy, gminy, w których nie ma ani jednego żłobka?

Możliwe, ale wymagające ogromnego zaangażowania rządu, samorządu i przedsiębiorców. Po rewizji Krajowego Planu Odbudowy mamy rekordowo wysoki budżet na ten cel – 6,5 mld zł, by stworzyć 102 tys. nowych miejsc żłobkowych. Chciałabym doprowadzić do sytuacji, w której pod koniec 2029 r. w każdej gminie będzie dostępna jakaś forma instytucjonalnej opieki.

Czy rząd rozważa wprowadzenie zmian w zakresie kryteriów przyznawania świadczenia 800 plus?

Absolutnie nie. Nie mamy takich planów.

Do końca kadencji?

Nie planujemy żadnych zmian. Tak jak gwarantowaliśmy podczas kampanii wyborczej – ten program zostaje i od 1 stycznia kontynuujemy go w podwyższonej kwocie 800 zł.

Innego zdania jest Ryszard Petru, szef sejmowej komisji gospodarki i rozwoju z Polski 2050. Mówi, że albo należy wprowadzić kryterium dochodowe, aby bogate rodziny nie dostawały 800 plus, albo wprowadzić ograniczenie, że pieniądze trafiają tylko do pracujących rodziców.

Poseł Petru ma prawo do osobistych opinii. Każdy może rozpoczynać wszelkiego rodzaju dyskusje. Pytanie tylko, czy są one zasadne, kiedy zarówno premier, jak i kierownictwo resortu rodziny mówią wprost, że żadnych zmian w tym obszarze nie planujemy. Nie ma sensu podsycać tego tematu. W tym momencie potrzebujemy przede wszystkim stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa wśród polskich rodzin. Dyskusja o rzekomych zmianach dotyczących 800 plus może nie mieć na to pozytywnego wpływu.

Na koniec chcielibyśmy zapytać o prezydenturę w Warszawie. Pani nazwisko pojawia się na giełdzie osób mogących zastąpić Rafała Trzaskowskiego, gdyby ten został prezydentem Polski. Ma pani takie ambicje?

Rafał Trzaskowski jest bardzo dobrym prezydentem miasta, a mnie się z nim bardzo dobrze współpracuje. Koalicja Obywatelska ma jeszcze czas, by ogłosić kandydata w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Myślę, że to ucina wszelkie rozmowy na ten temat. Jest mi miło, że ktoś docenia moją aktywność w Warszawie, ale koncentruję się na skutecznej pracy w ministerstwie. To dziś moje główne zadanie.

Czyli nie mówi pani twardego „nie” ewentualnemu startowi w wyborach na prezydenta stolicy?

W ogóle tego nie komentuję. ©℗

Rozmawiali Marek Mikołajczyk i Karina Strzelińska