Po kilku dniach względnego spokoju na polsko-białoruskiej granicy, znów ze strony Białorusi napłynęła potężna fala migrantów. Na granicy doszło do niebezpiecznych sytuacji.

Polska broń przeciw Białorusi. Może jej użyć

Tuż przed weekendem Straż Graniczna informowała, że nieco zmalał migracyjny nacisk Łukaszenki na nasza granicą. W ciągu doby zanotowano wówczas jedynie 20 prób nielegalnego przedostania się do Polski i optymiści zastanawiali się, czy czasem Łukaszenka nie zamierza cofnąć się o krok. Poniedziałek jednak przyniósł informacje, które rozwiały te nadzieje, a w czasie weekendu granicę szturmowało aż 330 obcokrajowców. Byli agresywni, znów atakowali polskich strażników kamieniami i konarami.

Okazuje się jednak, że taka agresja może spotkać się z polskiej strony z ostrą reakcją, a nieco światła na rządowe plany rzucił w weekend minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski. W wywiadzie na antenie TVN24 przyznał on, że rząd rozważa całkowite zamknięcie granicy z Białorusią.

- W związku z działaniami Białorusi rozważamy możliwość zamknięcia wszystkich przejść granicznych. Obecnie badamy konsekwencje takiej decyzji dla polskiej gospodarki i społeczności lokalnych(…). Finowie zamknęli przejścia graniczne z Rosją i skończyło się rumakowanie – powiedział minister Sikorski.

Jak wciągnąć Chiny w zdyscyplinowanie Łukaszenki

Gdyby rząd zdecydował się na taki ruch i postanowił o zamknięciu wszystkich przejść granicznych, również dla tranzytu, byłoby to mocne uderzenie w interesy nie tylko Łukaszenki, ale i Putina. Wątpliwości co do tego, że byłby to ruch skuteczny, nie mają przebywający w Polsce białoruscy opozycjoniści, tym bardziej, że ucierpiałyby też biznesy jednego z największych światowych graczy gospodarczych.

- Mówimy o wykorzystaniu najpotężniejszego instrumentu, czyli zamknięcia przejść kolejowych, bo na tym, aby one dalej działały sprawnie zależy Chinom, Rosji, bo sankcjami nie jest wszystko objęte i nadal towary idą w obie strony. I takie zamknięcie mogłoby spowodować większe zaangażowanie Chin w rozwiązanie tego kryzysu na granicy – mówi Gazecie Prawnej Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce, obecnie opozycjonista.

Obecnie między Polską i Białorusią działają dwa przejścia kolejowe, którymi na Zachód idzie większość nieobjętego sankcjami handlu oraz towary z Chin, a także jedno dla samochodów ciężarowych i jedno dla osobowych. A popierając sam pomysł postawienia się Łukaszence, o jakim myśli polski rząd, Białorusini zwracają jednak uwagę na jeden szczegół.

- Zwracamy się z prośbą, aby nie zapominać o społeczności białoruskiej, która w większości jest nastawiona demokratycznie i o zachowanie możliwości wjazdu na teren Unii Europejskiej dla obywateli Białorusi. Bo jest to potrzebne dla komunikacji społecznej. Nie chcemy, aby z Białorusi stworzona została Korea Północna, zamknięta ze wszystkich stron – apeluje Paweł Łatuszka.

Potężna broń przeciw Białorusi

Całkowite odcięcie Białorusi od Polski dla mieszkających na terenie UE Białorusinów, którzy musieli uciekać przed reżimem, stanowiłoby utrudnienie w kontaktach z rodzinami, a i wiele innych osób, chcących opuścić autorytarny kraj, miałoby problem dostać się do Polski. Na razie nie jest pewne, jaka będzie w tej sprawie ostateczna decyzja polskiego rządu, jednak już dziś ze strony wrogich Łukaszence Białorusinów słychać apele, aby nie wiązać kwestii zamknięcia granic jedynie ze sprawą nielegalnej migracji.

- To jest broń bardzo mocna, dlatego proponujemy rozpatrzyć ją w powiązaniu nie tylko z tematyką nielegalnej migracji, ale również z uwolnieniem więźniów politycznych, wśród nich Andrzeja Poczobuta, Alesia Bialackiego, zahamowania represji i zaprzestaniu pomagania Rosji wojnie na Ukrainie – apeluje Paweł Łatuszka.