84,4 proc. uczniów zdało egzamin dojrzałości. To nie wynik nadzwyczajnych umiejętności, ale obniżenia wymagań.

– Wyniki matur pokazują, że system 8 plus 4 jest zdecydowanie bardziej efektywny i likwidacja gimnazjów to był strzał w dziesiątkę – mówił w piątek w Sejmie minister edukacji i nauki. Przemysław Czarnek podsumował w ten sposób tegoroczny sukces maturzystów. Tylko 15,6 proc. abiturientów zdających w maju oblało egzamin dojrzałości.

W rzeczywistości egzaminacyjny sukces uczniów nie dowodzi, że reforma zapoczątkowana w 2017 r. przez Annę Zalewską spowodowała skok umiejętności. Z powodu pandemii testy były ułatwione – nie sprawdzały najtrudniejszych do opanowania kompetencji. To pokłosie edukacji zdalnej w czasie COVID-19. Do normy wróci dopiero w 2025 r. i to dopiero wtedy będzie można ocenić, na ile zreformowana szkoła przygotowuje do niej uczniów.

Tegoroczna matura była de facto dwoma odrębnymi sesjami egzaminacyjnymi. Testy w pierwszym wariancie zdawali pierwsi absolwenci czteroletnich liceów ogólnokształcących („Formuła 2023”). Z drugim wariantem mierzyli się absolwenci czteroletniego technikum, szkół artystycznych oraz branżowych szkół II stopnia („Formuła 2015”). Łącznie do egzaminu przystąpiło 253 tys. osób. Za rok wszyscy będą już mierzyć się z jednolitymi zadaniami.

Zdawalność egzaminu na poziomie 84,4 proc. to średnia dla wszystkich uczniów. Jeśli spojrzeć tylko na licealistów, jest jeszcze lepiej. Wśród nich zaliczyło 91,1 proc. Kolejne 6,4 proc. oblało tylko jeden przedmiot i w sierpniu ma jeszcze szansę na poprawkę.

To najlepsze wyniki od lat. W czasie konferencji podsumowującej test wice minister edukacji Dariusz Piątkowski podkreślał jednak, że był on przeprowadzany na zmienionych warunkach. Zamiast egzaminu z całej podstawy programowej uczniów obowiązywały wymagania egzaminacyjne. Te były okrojone o najtrudniejsze do zdobycia umiejętności. W styczniu minister edukacji szacował, że ubytek wymagań to 20–25 proc. Z samej tylko ustnej matury z polskiego wykreślono 110 najtrudniejszych zagadnień. A to nie koniec, bo na maturę nie wprowadzono progu zdawalności z wybranego przedmiotu rozszerzonego. Za dwa lata będzie on wynosił, podobnie jak przy podstawie, 30 proc.

Wymagania zostały obniżone, bo tegoroczni maturzyści, zaczynając swoją przygodę z liceami, trafili na okres pandemii. Polska była jednym z krajów, w których placówki były zamknięte najdłużej.

Przedmiotem, który pokonał największą liczbę maturzystów, jak co roku, okazała się matematyka. Nie zdało jej 12 proc. przystępujących do testu. Jak jednak podkreślał Piątkowski, ci, którzy zdali, poradzili sobie lepiej, niż spodziewali się egzaminatorzy.

– Widać, że organizowane w szkołach zajęcia uzupełniające pomogły im nadrobić zaległości – komentował Piątkowski. Licealiści uzyskali z egzaminu na poziomie podstawowym 71 proc. możliwych do zdobycia punktów. Pozostali abiturienci – 51 proc. (matura w technikach zawsze wypada nieco gorzej niż w ogólniakach).

Ale w tym roku to język polski w nowej formule budził największe obawy wśród uczniów. Centralna Komisja Egzaminacyjna wprowadziła konieczność powiązania odpowiedzi z konkretnym dziełem literackim z kanonu. Oznaczało to koniec wolnoamerykanki i odwołania do dowolnych tekstów kultury – jak przekonywali egzaminatorzy, część maturzystów wybierała wcześniej nawiązania do „Shreka” czy „Boba Budowniczego”. Finalnie jednak tegoroczne tematy dla licealistów okazały się przyjazne, oba dotyczyły obrazu człowieka w literaturze. „Doprawdy łatwiej już tego egzaminu nie można było wymyślić” – komentował w „Polityce” polonista Dariusz Chętkowski.

Z języka polskiego licealiści uzyskali średnio 66 proc. możliwych do zdobycia punktów, a pozostali zdający – 57 proc. Ci, którym nie podobają się wyniki, mają możliwość wglądu do pracy i zażądania weryfikacji, a jeśli wątpliwości pozostaną, mogą zgłosić się do Kolegium Arbitrażu Egzaminacyjnego. To gremium niezależne od sprawdzającej testy CKE.

Ten rok był rekordowy również, jeśli chodzi o przypadki unieważnienia egzaminów. Członkowie komisji zdecydowali się na to jedynie 118 razy (w ubiegłym roku niemal dwa razy więcej, a dekadę temu – sześć razy więcej). 48 uczniów wniosło na sale egzaminacyjną telefon komórkowy, a 22 prawdopodobnie ściągało.

Egzamin maturalny jest podstawą rekrutacji na studia. Mimo że licealiści i absolwenci techników pisali dwa różne egzaminy, na podstawie ich wyników będą rywalizować o te same miejsca. ©℗

ikona lupy />
Zdana matura / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe