Impulsem do stworzenia tarczy przeciwko dronom było wtargnięcie we wrześniu 2025 roku na terytorium Polski kilkunastu rosyjskich bezzałogowców. Kilka z nich udało się zestrzelić przy użyciu rakiet z myśliwców F-16.
Strzelanie do dronów za 2 mld euro
Koszt użytych wówczas pocisków wielokrotnie przekraczał wartość samych dronów i wówczas w MON zapadła decyzja, że powstać musi osobny, antydronowy system. O szczegółach jego tworzenia powiedział w wywiadzie dla The Guardian wiceszef MON, Cezary Tomczyk.
- Spodziewamy się, że pierwsze możliwości systemu zostaną osiągnięte za około sześć miesięcy, a może nawet wcześniej. Ukończenie całego systemu zajmie 24 miesiące – wyjawił pod koniec grudnia polityk.
Minister przyznał, iż koszt stworzenia systemu szacowany jest na 2 mld euro, a część wydatków pokryta ma być z europejskich pożyczek, przyznanych Polsce w ramach programu SAFE. W skład linii obrony wchodzić mają radary, systemy zagłuszania, a także karabiny maszynowe, działka i wyrzutnie rakiet. Większość z wymienionych elementów wyprodukować można w polskich firmach, jednak eksperci obawiają się, że nie wystarczy na to czasu.
- Podejrzewam, że większość z tych rzeczy można wyprodukować w Polsce, ale jak to zwykle u nas bywa, potrzeba jest nagła. W takiej sytuacji nasz przemysł rozłoży ręce i powie, że na dziś czegoś takiego nie ma. Ale duże zachodnie koncerny już mają – mówi DGP Mariusz Cielma, redaktor naczelny Nowej Techniki Wojskowej.
Kto wyprodukuje antydronową tarczę
MON na razie nie ujawnia szczegółów zamówień, które ogłoszone mają być na początku 2026 roku. Jak jednak ustalił DGP, w kręgach wojskowych coraz chętniej zerka się na państwa skandynawskie, które niemal od razu są w stanie dostarczyć niektóre elementy planowanego systemu. Wspomina się m.in. o polsko-norweskim konsorcjum firm Kongsberg i APS Systems. Polski jego element (APS) to producent znanych systemów antydronowych SkyStrl, podobnie jak jego norweski odpowiednik. W lipcu 2025 roku firmy te nawiązały współpracę, zmierzającą do opracowania i dostarczenia systemów przeciwdziałania bezzałogowym statkom powietrznym - CUAS (Counter Unmanned Aircraft System). Polską zainteresował się też szwedzki Saab, wysyłając na kilka miesięcy do bazy w Malborku własny system antydronowy – Loke.
Wybór dostawcy dopiero przed nami, jednak ostatnie ruchy MON wskazują, że w resorcie myśli się też o polskim przemyśle. W poniedziałek, 29 grudnia zdecydowano się na dokapitalizowanie kwotą 310 mln zł Zakładów Mechanicznych w Tarnowie, gdzie powstał WLKM 12,7 mm. Ta czterolufowa broń, ochrzczona mianem „potwora z Tarnowa”, jest w stanie wystrzelić w ciągu minuty do 3,6 tys. pocisków i doskonale nadaje się do niszczenia bezzałogowców. MON przyglądać ma się też armacie, która dotychczas montowana była na okrętach ORP Kormoran.
„System OSU-35, w konfiguracji samobieżnej SA-35, jest także promowany przez PGZ S.A. jako odpowiedź na potrzeby Wojsk Lądowych” – informuje w odpowiedzi na poselską interpelację wiceszef MON, Paweł Bejda.
Unia Europejska ma własny plan na Rosjan
W ocenie Mariusza Cielmy, ta dotychczas jedynie morska armata kalibru 35 mm, zainstalowana na Jelczu, mogłaby pełnić rolę jednego z elementów antydronowego systemu. Aby w pełni wykorzystała swe możliwości, konieczna jest specjalna amunicja programowalna. Prace nad polską jej wersją prowadzi obecnie Wojskowa Akademia Techniczna wraz ze spółkami PIT-RADWAR oraz Mesko. Zakończyć mają się w 2026 roku.
Prace nad odrębnym systemem antydronowym prowadzi też Unia Europejska. Jak zapowiedziała w październiku 2025 roku Kaja Kallas, szefowa unijnej dyplomacji, na początku 2026 roku uruchomiona ma być Europejska Inicjatywa Dronowa. Pełną funkcjonalność systemu zapowiedziano na rok 2027. Czy oznacza to, że polski system wejdzie w skład europejskiej inicjatywy? Niekoniecznie. Jeszcze w listopadzie wiceminister Tomczyk wyjawił, że nasz kraj zacznie własne działania w tym kierunku „nie czekając na unijną inicjatywę muru dronowego”.