Jakie są prognozy inflacyjne na nadchodzący rok?

2026 r. będzie pierwszym takim rokiem od dawna, kiedy inflacja znajdzie się w szeroko rozumianym celu Narodowego Banku Polskiego, czyli wyniesie między 1,5 a 3,5 proc. średniorocznie.

Można zatem powiedzieć, że pierwszy raz od dłuższego czasu zapowiada się okres, w którym inflacja będzie dociskać gospodarstwa domowe tylko tyle, ile w założeniach powinna, a nie bardziej. Inflacja tworzy na budżety rodzinne presję związaną z tym, że z czasem wszystko coraz więcej kosztuje.

Które grupy społeczne w Polsce najbardziej odczuwają wzrost rosnących kosztów?

To, na ile jest odczuwalny wzrost rosnących kosztów, zależy od tego, w jakim tempie rosną dochody. Te związane z pracą rosną szybciej niż ceny, ale dotyczy to szczególnie osób, które zarabiają mało i ich dochody zwiększają się bardzo szybko – w Polsce znacznie szybszy niż wzrost średnich wynagrodzeń jest wzrost płacy minimalnej.

W mniejszym stopniu dotyczy to osób, które zarabiają powyżej średniej, bo w ich przypadku często mamy do czynienia ze stagnacją wynagrodzeń nominalnych. W dobie wysokiej inflacji oznacza to dla nich spadek wynagrodzeń realnych, dosyć gwałtowne ubożenie tych gospodarstw domowych.

Prawdopodobnie w trudniejszej sytuacji są ci, których dochody nie opierają się o płace, tylko o różnego rodzaju inne świadczenia, np. 800 plus czy pomoc społeczną. W szczególnie trudnej sytuacji są osoby, których dochody nie są waloryzowane.

Podobna sytuacja będzie miała miejsce w 2026 r.

Jak inflacja w 2026 r. wpłynie na portfele emerytów i rencistów?

Tempo waloryzacji emerytur i rent wyniesie 4,88 proc. i będzie wyższe od tempa wzrostu płacy minimalnej, które wyniesie 3 proc. Oznacza to, że wzrost dochodów minimalnie wygra z inflacją. Zatem emeryci i renciści nie powinni odczuć wzrostu cen w przeciwieństwie do osób, które mają dochody z pomocy społecznej albo 800 plus. Te grupy nie zobaczą wzrostu dochodów, ale odczują umiarkowany, zgodny z długoterminowym celem Banku Centralnego, wzrost cen.

Które produkty na pewno zdrożeją w 2026 r.?

Obszarem, w obrębie którego z pewnością wzrosną ceny w 2026 r. znacznie ponad wskaźnik inflacji, są usługi.

Choć nagłówki medialne jak co roku będą pełne tego, co najbardziej zdrożało, ceny niektórych towarów zmieniają się cyklicznie (raz drożeją, raz tanieją), np.: ropa i jej pochodne czy gaz i jego pochodne, a także produkty żywnościowe. Np. wołowina raz drożeje, raz stanieje, czasem nawet o 40 proc., kradnie nagłówki, ale to jest wahliwość, a nie trend nieustannego wzrostu cen.

Mimo to w przypadku powyższych produktów ceny średnio nie będą rosły tak szybko, jak ceny usług.

Dziś w polskim PKB większość to są usługi, a nie towary. Mimo że jak mówimy „inflacja”, wyobrażamy sobie półki sklepowe. Tymczasem nie ma półek sklepowych z usługami, a to one robią większość PKB. W miarę dojrzewania naszego bogacenia te usługi również w Polsce zaczną zajmować coraz większą część koszyka konsumpcyjnego, który dzisiaj jest zdominowany jeszcze ciągle przez towary.

Wzrost odbędzie się nie tylko przez wzrost konsumpcji usług, ale też poprzez wzrost cen usług. Dlaczego w Polsce jesteśmy na to zjawisko bardziej narażeni niż gdziekolwiek indziej na świecie? Powód to sytuacja demograficzna.

W 2023 roku z polskiego rynku pracy zniknęło 184 000 osób, w zeszłym - 151 000. Każdego dnia roboczego 500-600 osób znika z polskiego rynku pracy. To będzie tylko przyspieszać. Średnio przez najbliższe 30 lat z polskiego rynku pracy będzie znikać 1000 osób każdego dnia roboczego. Jest w tej statystyce demograficznej coś trochę niesamowitego. Mimo że Polaków będzie w wieku produkcyjnym ubywać, to Polaków z wyższym wykształceniem ciągle będzie przybywać.

W związku z tym mniej boję się o inflację usług, które świadczą ludzie z wyższym wykształceniem. Bardziej się boję o inflację tych usług, które świadczą osoby bez wyższego wykształcenia. To tutaj skupia się ogromny deficyt rąk do pracy.

W jaki sposób ochronić budżet domowy przed wzrostem niechcianych kosztów w 2026 r.?

Jako gospodarstwo domowe, rodzina czy singiel, trzeba popatrzeć na to, co drożeje najbardziej w dłuższym terminie. W oderwaniu od tego, co w danej chwili jest najszybciej drożejące - bo tam mogą się znaleźć paliwa, gaz, żywność itd. - ale w takim długim trendzie warto zauważyć, że najszybciej drożeje to, co wiąże się z płacami, czyli usługi.

Myślę, że umiejętność uniknięcia nadmiernej konsumpcji coraz bardziej drożących usług, w których nie da się zastąpić człowieka, a na które zapotrzebowanie rośnie wraz ze starzeniem się społeczeństwa, to najlepszy sposób ochrony budżetu domowego przed wzrostem niechcianych kosztów. Przede wszystkim będą to usługi naprawcze, opiekuńcze, pielęgniarskie.

Ważne

Gdybym miał dzisiaj wybrać, czy zainwestuję w nowy telewizor, czy sprawny system ogrzewania mojego mieszkania, który nie będzie wymagał regularnych wizyt serwisanta kilka razy w roku, na pewno wybrałbym to drugie.

Miejsca, w których wykorzystywana jest praca osób, które nie muszą mieć wyższego wykształcenia albo są w niszach, gdzie brakuje bardzo ludzi z wyższym wykształceniem i nie da się nich zastąpić technologią - tam dojdzie do najszybszego wzrostu cen, który znacznie przewyższy ogólny wskaźnik inflacji.

Jeżeli w naszym koszyku wydatkowym znajduje się dużo usług, to jako rodzina odczuwamy dużą presję związaną z cenami. Wyobraźmy sobie np. osoby, które potrzebują usług opiekuńczych czy usług medycznych. W tym przypadku inflacja jest odczuwalna jako dużo wyższa niż powszechnie obowiązuje (czyli niż ta, która uwzględnia towary).

Ceny telewizorów, radiomagnetofonów czy innych rzeczy, które mogą wręcz stanieć, nie mają aż takiego znaczenia z punktu widzenia gospodarstwa, które jest w potrzebie i korzysta np. z usług opiekuńczych.

Gdybym miał powiedzieć, jak poradzić sobie z inflacją nie tylko w 2025, ale też w 2026 roku i później, poradziłbym zaplanować swoje życie w taki sposób, aby w ograniczonym stopniu korzystać z usług, które będą drożeć najbardziej. Należą do nich te, które opierają się o coraz trudniej dostępną pracę prostą, pracę niewymagającą wyższego wykształcenia.

Jak w praktyce możemy ograniczyć korzystanie z usług?

Należy zadbać o swoje zdrowie i o jak najlepszą i jak najdłuższą dobrą kondycję fizyczną zarówno swoją, jak i swoich najbliższych, szczególnie osób starszych w rodzinie.

Obecnie połowa pielęgniarek w szpitalach jest po 50. roku życia. Co to oznacza dla dostępności i cen usług medycznych za lat 5, 10 czy 15? Myślę, że to każdy sobie na to pytanie potrafi odpowiedzieć. I o ile nie wiadomo co będzie z cenami ropy, z cenami pszenicy na rynkach światowych albo z dostępnością i ceną gazu, bardzo dokładnie wiadomo, że dostępność usług w wybranych segmentach wymagających kwalifikacji, np. pracy pielęgniarek, dramatycznie się zmniejszy.

Żniwo zbiera również demografia, która głównie działa tam, gdzie nie jest wymagane wyższe wykształcenie - w zawodach, jak elektrycy, hydraulicy, złote rączki. Tam będzie ogromna przewaga wzrostu cen nad statystyczną inflacją, którą będzie raportował GUS.

Ważne

Zatem utrzymanie nie tylko siebie samego, ale też swojego domu czy mieszkania, otoczenia, w takiej kondycji, żeby wymagało jak najmniej pracochłonnych usług. Tę kwestię wskazałbym jako praktyczny przykład tego, co możemy zrobić. Najlepsza obrona przed inflacją to zadbanie o niskie przewidywane koszty funkcjonowania.

Kamil Sobolewski – Główny Ekonomista Pracodawców RP, gdzie odpowiada m.in. za przygotowanie i komunikację tekstów i analiz ekonomicznych. Uczestniczy w Radzie Przedsiębiorczości, pracuje jako ekspert przy Radzie Dialogu Społecznego i bierze udział w posiedzeniach plenarnych Rady.