Z wypowiedzi Pani Profesor mogliśmy się dowiedzieć, że kibicowanie „to jest w istocie rzeczy taka reaktywacja uczuć plemiennych. Jesteśmy w grupie, jesteśmy za swoimi, mamy zwyciężyć, jest konkurencja, a potem jest śmierć dla wroga, bo ustawki różnego rodzaju. To wszystko, to jest przygotowanie ducha militarnego, który dzisiaj toczy praktycznie cały świat”. (…) „To jest ten system myślenia, który jest kwintesencją myślenia patriarchalizmu naszej kultury”. (…) „Oczywiście, że mecz można oglądać jako spektakl pewnych umiejętności, ale powodzeniem się on cieszy nie dlatego, że jest spektaklem, ale dlatego, że jest on esencją zmagań wojennych” (…). „Potrzebą męskiej dominacji i walki, bo bez >żylety< nie ma poważnego meczu”.
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem wypowiedź Pani Profesor, ale budowanie w Polsce boisk piłkarskich dla młodzieży nie jest – w jej rozumieniu – właściwe, bo służy nie tyle trosce o kulturę fizyczną młodzieży, ile hodowaniu niezdrowego ducha nacjonalizmu.
Piłka nożna i nacjonalizm – czy futbol rzeczywiście karmi ducha plemiennego?
Wypowiedź Pani Profesor Magdaleny Środy w moim patologicznym umyśle znacjonalizowanego, szowinistycznego i nałogowego kibola zrodziła skojarzenie z traktatem „De ruina ecclesiae” Girolamo Savonaroli. Nie chodzi bynajmniej o treść, ale o sposób prowadzenia argumentacji.
Piłka nożna, jak każde znaczące zjawisko społeczne, ma swoje wady i zalety. Z pewnością wymaga ona uczciwej debaty.
Kibice w Polsce – między pasją a przemocą stadionową
Do niewątpliwych wad należy zjawisko bandyctwa okołostadionowego. Jednak kibice – jak każda część społeczeństwa – to osoby o różnej mozaice moralnej. Z przestępczością stadionową walczy państwo, kluby (np. poprzez nakładanie „klubowych” zakazów stadionowych), władze piłkarskie (poprzez nakładanie kar na kluby, których kibice dopuszczają się ekscesów). Budzi ona sprzeciw większości kibiców sportu. Łamanie prawa zawsze zasługuje na potępienie. UEFA realizuje politykę zero tolerancji dla rasizmu i ksenofobii na stadionach.
Polska afera „fryzjera” pokazała bezmiar patologii w ustawianiu wyników rozgrywek piłkarskich. Niemniej rozliczenie tego skandalu „do spodu” – miejmy nadzieję – zabezpieczy polską piłkę przed rakiem korupcji na długie lata. Raczej nie można jednym tchem wymienić tu niejasności w finansach szwajcarskich organizacji futbolowych.
Komercjalizacja piłki nożnej i jej wpływ na społeczeństwo
Nie ulega wątpliwości, że złem toczącym sport jest jego nadmierna komercjalizacja (oczywiście nie dotyczy to tylko piłki nożnej). Polityka UEFA i FIFA poprzez system dzielenia pieniędzy prowadzi do oligarchizacji futbolu. Bogate kluby są coraz bogatsze. Najwyższe trofea piłkarskie – podobnie jak tron w Bizancjum – w praktyce zarezerwowane są dla arystokracji piłkarskiej. Razi wysokość zarobków piłkarzy. Regulacje UEFA nie wprowadziły na wzór amerykański limitów wynagrodzeń dla piłkarzy (tzw. salary cap). Uzależnienie przyznania licencji na udział w rozgrywkach ligowych od wypełnienia zobowiązań wobec piłkarzy i kadry trenerskiej (wraz z powiązanymi ciężarami publicznymi) nie rozwiązuje problemu przesady w gażach dla zawodników.
Prawdą jest, że młodzi chłopcy wykazujący talent piłkarski nagle mogą przez miesiąc zarobić więcej pieniędzy niż ich ojcowie przez dekadę. Nie wszyscy potrafią sobie z tym poradzić. Wybitny piłkarz zarabia więcej niż wybitny lekarz. Niemniej ani Platon, ani Arystoteles nie zarabiali więcej niż mniej od nich mądrzy obywatele Aten. Rzecz w tym, że w biznesie medialnym zarabia się więcej niż w biznesie niemedialnym – bez względu na kapitał intelektualny.
Polskim problemem jest utrzymywanie klubów piłkarskich przez gminy. Piłka nożna wysysa przez to znaczącą część pieniędzy na sport, które w związku z tym nie trafią na inne potrzeby mieszkańców gminy. W lidze angielskiej, gdy zarządzanie klubami przejęli szejkowie arabscy, amerykański wielki biznes i rosyjscy oligarchowie, okazało się, że tradycyjnego angielskiego kibica nie stać na zakup karnetów.
Dlaczego piłka nożna jest tak popularna? Od placu zabaw po stadiony świata
Zatrudnianie piłkarzy wiąże się z niezwykle dokładnym badaniem ich stanu zdrowia. Niewychwycenie słabości łękotki może być błędem liczonym w milionach. Niemniej operator dźwigu też musi przejść specjalistyczne badania.
Dlaczego piłka nożna jest tak popularna? Czy dlatego, że źli politycy chcą wydobywać dzięki niej z obywateli pokłady szowinizmu i nacjonalizmu? Czy generałowie będą mówić żołnierzom: „chłopcy pograjcie w nogę, bo musicie zbombardować wrogie miasto”? Jak dotychczas piłka nożna miała raczej antywojenny pijar. Słynny „rozejm bożonarodzeniowy” w czasie I wojny światowej miał mieć punkt kulminacyjny w postaci meczu piłki nożnej rozegranego przez wrogich sobie żołnierzy.
Odpowiedź wydaje się bardzo prosta. Niemal każdy z nas w dzieciństwie grał „w nogę”, bez względu na to, w jakiej szerokości geograficznej się urodził. Nie każdy może pozwolić sobie na uprawianie jeździectwa, jazdę na nartach czy lekcje na korcie tenisowym. Do piłki nożnej wystarczy pusty plac i stara puszka. Jest to zatem sport tani i dostępny, przez co masowy. Zasady gry są proste, a jej popularność obejmuje osoby od lat 5 do 105.
Dla młodych ludzi XXI wieku piłka nożna może być realną konkurencją dla smartfona. Mecz w wykonaniu profesjonalistów potrafi być niezwykle atrakcyjny pod względem widowiskowym. Dla wielu osób to świetna rozrywka, choć nie wszyscy muszą podzielać ten entuzjazm.
Kibice i wspólnota – potrzeba przynależności w nowoczesnym świecie
Kibicowanie w grupie jest naturalnym dążeniem człowieka do bycia członkiem wspólnoty – zwłaszcza wobec kryzysu innych wspólnot, takich jak Kościół czy rodzina. Człowiek jest istotą stadną. Inaczej odbiera się pewne zdarzenia w grupie, a inaczej w samotności. Kibice nie stanowią grupy jednorodnej. Patrząc na miejsca na stadionie, są to „vipy”, „pikniki” i „żyleta” – przy czym „żyleta” to nie sami zadymiarze. Uproszczenia bywają krzywdzące.
Kibicowanie pozwala na łatwy transfer sukcesu. Zwycięstwo ulubionej drużyny jest zarazem zwycięstwem kibica. Łatwo przyswajalna konsumpcja sukcesu jest niewątpliwym atutem sportu. Z kolei porażka jest także osobistą przegraną, ale stawka takiej porażki nie jest traumatyczna – mecze ligowe rozgrywane są co tydzień. Porażka jest okazją do okazania solidarności „w potrzebie”.
Pogląd, że kibicowanie własnej drużynie jest równoznaczne z dehumanizowaniem drużyny przeciwnej i jej kibiców, jest bezzasadny. Oczywiście są jednostki patologiczne, ale nie można budować uogólnień z wyjątków.
Kobiety na trybunach i turystyka sportowa – futbol łączy ludzi
Piłka nożna to nie tylko gra mężczyzn. Stadiony zapełniają również kobiety, a futbol kobiecy z roku na rok zyskuje popularność. Może czas, by wreszcie traktować go poważnie?
Czy inwestować w stadiony i imprezy piłkarskie? Prosty przykład: podczas Euro 2012 do Polski przyjechali w ogromnej liczbie kibice, którzy później wrócili tu jako turyści.
Na szczęście większość osób dostrzega w piłce nożnej więcej dobra niż zła.
