Będziemy wracać do paktu, żeby się dostosować do bieżącej sytuacji, ale również do gotowości i otwartości naszych społeczeństw - mówi Róża Thun, europosłanka Polski 2050.

Mateusz Roszak: UE od lat dyskutuje o skutecznym zarządzaniu i przeciwdziałaniu nielegalnej migracji z różnym skutkiem. Pakt o migracji i azylu to zmieni? Rozmawiamy jeszcze przed blokiem głosowań, których wynik pozostaje niepewny.

Róża Thun: Pakt jest krokiem do przodu, który porządkuje sytuację na granicach UE i wewnątrz UE. Czy to będzie wystarczające narzędzie, nie jestem w stanie ocenić. Chociaż według mnie dobrze, że ono powstało. Sytuacja jest dynamiczna, nie wiemy, jakie będzie tempo rozwoju migracji do Europy i jakie będą na to reakcje. Wcale nie jest wykluczone, że będzie trzeba te instrumenty dostosowywać do zmiennej sytuacji. Dobrze, że tak długo nad tym pracowano. Dobrze, że znajdujemy kompromis. Dobrze, że są wprowadzane wyraźne zasady, jak traktować nieletnich, co to znaczy łączenie rodzin, jak się zachowywać na granicach. Możemy mieć wspólne zapisy, a nie indywidualne decyzje państw, a to już bardzo duży krok do przodu. Jesteśmy zobowiązani do dostosowywania się do sytuacji.

Ostatecznie pakt poszedł w dość restrykcyjną stronę – zaostrzania kontroli na granicach, wydłużania pobytu w ośrodkach tymczasowych, budowy zapór – to efekt wzrastającej popularności skrajnej prawicy i populistów czy odpowiedź na dane?

Kwestia migracji jest nie tylko podbijana przez skrajną prawicę i populistów, lecz także instrumentalizowana przez Rosję. My jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, bo z jednej strony granice muszą być bezpieczne, a z drugiej strony trzeba dbać o życie ludzi. Wrogowie UE wykorzystują ludzi w dramatycznej sytuacji do tego, żeby siać niepokój wewnątrz Unii. Stąd bierze się ta restrykcyjność, ale chodzi o to, żeby zasady były jasne, a nie restrykcyjne. Musimy też te zasady komunikować do krajów trzecich. Uważamy, jako Renew, że trzeba zatrzymać te nieludzkie push-backi, żeby odbywało się to w sposób cywilizowany. Żeby każdy miał szanse złożyć papiery, zostać prześwietlony i żeby została podjęta racjonalna decyzja na podstawie obiektywnych kryteriów. Niektórzy uważają, że to zdecydowanie zbyt liberalna propozycja. Inni, że jest szalenie restrykcyjna, ale na pewno jest to krok do przodu w porządkowaniu tej kwestii i ku znalezieniu rozwiązania takiego samego dla nas wszystkich.

Jednym z takich rozwiązań jest mechanizm solidarnościowy, który budził kontrowersje i był określany jako nowa forma przymusowej relokacji. To jest pani zdaniem właściwy pomysł?

Mechanizmami solidarnościowymi w różnych dziedzinach UE kieruje się od zawsze. To, że dostajemy takie ogromne pieniądze z KPO i innych funduszy, to też jest mechanizm solidarnościowy, choć można to różnie nazywać. Więc jeżeli jeden kraj ma większe wyzwania i kłopoty, to w różnych dziedzinach stosuje się takie mechanizmy solidarnościowe, i to jest coś zupełnie normalnego.

A czego zabrakło w pakcie? I czy finał tego procesu legislacyjnego, który obserwujemy obecnie, na końcu kadencji PE, to jest jego rzeczywisty finał, czy można się spodziewać powrotu do tej kwestii od nowej kadencji?

Moje nastawienie jest takie, że my jako europosłowie na pewno będziemy do tego paktu jeszcze wracać. To nie jest księga zamknięta raz na zawsze. Tylko będziemy do niego wracać po to, żeby dostosować się do bieżącej sytuacji migrantów, ale również do gotowości i otwartości naszych społeczeństw. Opinie są bardzo różne w różnych krajach członkowskich. Musimy być przygotowani na bardzo poważne zmiany demograficzne. W Polsce ludzi gwałtownie ubywa, w innych krajach UE też, klimat gwałtownie się zmienia, by nie wspomnieć o wojnach. I migrantów będzie przybywało, a społeczeństwo nie zawsze jest na to gotowe. Wielkie wyzwania stoją przed politykami odpowiedzialnymi za funkcjonowanie społeczeństwa i zapewne będą się w tym pakcie i następnych rozporządzeniach pojawiały zmiany i poprawki. Dyskusja będzie trwała ciągle dlatego, że zagadnienie pozostanie z nami na zawsze – migrantów będzie więcej i dlatego będzie trzeba dostosowywać warunki i komunikację do realiów. Pakt to jest komunikat dla społeczeństwa, że sytuacja jest pod kontrolą. To, co jest najważniejsze i co podkreślałabym w obecnej polityce UE, to że wszyscy wspólnie jesteśmy odpowiedzialni za sytuację na kontynencie. W mojej opinii rewolucyjne jest to, że będziemy zajmować się razem tym tematem i mieć wspólne, przejrzyste reguły. To fakt, że brakuje tam doprecyzowania różnych kwestii, m.in. niedostatecznie są chronione prawa dzieci lub rodzin, więc całkiem możliwe, że będziemy musieli niektóre z przepisów nowelizować lub jeszcze poprawiać. Musimy ten pakt wdrażać tak, żeby granice były bezpieczne, a ludzie traktowani humanitarnie.

To będzie temat kampanii wyborczej?

Obecną sytuację próbują wykorzystać różne siły antyeuropejskie – musimy dać jasny komunikat, że sytuacja jest pod kontrolą i że nasze długie europejskie granice są kontrolowane według wspólnych zasad. Jeśli nie zrobilibyśmy tego do końca kwietnia, sprawa mogłaby się odwlec. Wiosną i latem nielegalnych migrantów jest niesamowicie dużo. Można to eskalować i wykorzystywać politycznie w kampanii.

O ile kohabitacja PSL i Polski 2050 w ramach Trzeciej Drogi dotychczas nie wywoływała większych pytań, o tyle przy wyborach do PE jest inaczej. Jesteście w różnych frakcjach europarlamentarnych. Jak zamierzacie to pogodzić w kampanii i po wyborach?

Polska 2050 jest w Renew Europe, a PSL w EPL i oczywiście, że mamy nieco inne narracje i wizje współzarządzania UE. Mamy różnice w przypadku Zielonego Ładu, ochrony natury, niekiedy też migracji, ale po wyborach i tak rozejdziemy się do dwóch różnych grup politycznych. Jak będzie to wyglądało w szczegółach, to już będzie zależało od zarządów partii, ale nie jest to problem w kampanii. W Trzeciej Drodze zgadzamy się w kwestiach kluczowych i w sprawie kierunków w polityce europejskiej, ale obecnie też mamy np. różne kluby w Sejmie.

A kiedy zobaczymy listy wyborcze Trzeciej Drogi?

Trzeba je przedstawić do 1 maja i myślę, że na pewno wcześniej te listy z naszej strony będą znane, ale dajmy sobie jeszcze kilka dni, żeby ustalić ostateczną formę. Wiemy, że idziemy razem, co zostało zakomunikowane, a przynajmniej tak to odczytuję z Brukseli, że PSL i Polska 2050 startują ze wspólnych list. ©℗

Rozmawiał Mateusz Roszak