W Hiszpanii podniesiono poziom zagrożenia zamachami terrorystycznymi z trzeciego na czwarty - ostatni z możliwych. Decyzję podjęto na nadzwyczajnym posiedzeniu sygnatariuszy Paktu Antyterrorystycznego - rządu i opozycji. Miała związek z dzisiejszymi zamachami: na zakłady gazowe we Francji i hotel hiszpańskiej sieci RiU w Tunezji.

W styczniu, po ataku na francuskie pismo satyryczne "Charlie Hebdo", hiszpańskie ministerstwo spraw wewnętrznych wprowadziło trzeci stopień zagrożenia zamachami terrorystycznymi. Wtedy szef MSW Jorge Fernandez Diaz uspokajał, że choć istnieje ryzyko ataku terrorystycznego w Hiszpanii, to nie jest ono duże.

Wprowadzenie czwartego, najwyższego poziomu, oznacza wysokie prawdopodobieństwo zamachu. Wraz z tą decyzją, w Hiszpanii zostały postawione w stan pogotowia policja i służby specjalne. A dodatkową ochroną objęto strategiczne miejsca: lotniska, porty, elektrownie, dworce i budynki administracji publicznej.

Szef MSW wyjaśnił, że decyzję podjęto z trzech powodów: bliskości krajów, w których doszło do ataków, zbliżającej się rocznicy powstania kalifatu i informacji przekazanych przez wywiad, których treści nie ujawnił.