Marsz w Paryżu będzie wydarzeniem wysokiego ryzyka - uważają eksperci. Jutro w stolicy Francji odbędzie się marsz przeciwko terroryzmowi i przemocy. W manifestacji wezmą udział czołowi politycy z wielu państw Europy.

"Takie zgromadzenie może być okazją do kolejnych aktów terroru" - uważa były oficer GROM i specjalista od ochrony vipów, Tomasz Kowalczyk.

Oficer rozumie, że politycy i społeczeństwo chcą pokazać jedność wobec ostatnich wydarzeń we Francji, ale przestrzega, że tego typu zgromadzenie będzie bardzo trudno ochronić przed groźnymi incydentami. "Terroryści lubią pokazywać swoją siłę i to, że ich celem jest wywoływanie paniki" - przypomina Tomasz Kowalczyk. Według niego taki marsz to świetna okazja do zademonstrowania tego.

Duże ryzyko w organizowaniu jutrzejszej manifestacji widzi również pułkownik Waldemar Pawlicki. Były oficer wojskowych służb specjalnych zwraca uwagę, że nadal mało wiadomo o zamachowcach z redakcji "Charlie Hebdo", w której doszło do krwawego ataku.

Pułkownik Pawlicki uważa, że największe ryzyko może grozić ze strony pojedynczych osób, tak zwanych samotnych wilków, które choć nie należą do żadnej konkretnej organizacji, to identyfikują się z ich filozofią i ekstremalnymi sposobami działania.

Marsz przeciwko terroryzmowi i przemocy ma ruszyć ulicami Paryża jutro po południu. Do manifestacji wezwały francuskie partie polityczne oraz związki zawodowe i organizacje praw człowieka.

Udział w marszu zapowiedziało wielu przywódców państwo unijnych. Wśród nich są między innymi: kanclerz Niemiec, premierzy Wielkiej Brytanii, Włoch i Hiszpanii, a także szefowa polskiego rządu.

W stolicy Francji nie zabraknie również szefów Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego oraz przewodniczącego Rady Europejskiej, którym jest Donald Tusk.
Manifestacje mają się odbyć także w innych miastach w całej Francji.