Niewidomy chiński dysydent Chen Guangcheng, który w kwietniu uciekł z aresztu domowego, w sobotę wyszedł ze szpitala i wraz z rodziną udał się do USA - podała agencja AP. Sprawa Chena wywołała dyplomatyczny spór na linii Waszyngton-Pekin.

Chen, jego żona i dwoje dzieci odlecieli do Newark, w stanie New Jersey, z międzynarodowego lotniska w Pekinie amerykańskimi liniami United Airlines w sobotę późnym popołudniem czasu lokalnego.

Podczas wcześniejszych rozmów z mediami Chen informował, że nie ma paszportu. Nie był też pewien, czy na pewno poleci do Stanów Zjednoczonych. W rozmowie z agencją Reutera Chen zaznaczył, że "wiele spraw nadal jest niejasnych".

"Możliwe, że udam się do USA, ale nic mi nie powiedziano, nie dostałem paszportów" - powiedział aktywista. "Czekamy, żeby dowiedzieć się, co się dzieje" - dodał.

Ten zagorzały krytyk rządowej polityki jednego dziecka po ucieczce z aresztu domowego w kwietniu schronił się w ambasadzie USA w Pekinie. Po kilku dniach ją opuścił i trafił do stołecznego szpitala, gdzie leczył złamaną nogę.

Państwo Środka wyraziło niezadowolenie z faktu, że amerykańska placówka udzieliła schronienia aktywiście. W wyniku negocjacji Chiny zgodziły się wyrobić Chenowi i jego bliskim paszporty, aby mogli opuścić kraj, a USA zobowiązały się do jak najszybszego wydania im wiz.

Na początku maja Departament Stanu USA podał, że ten prawnik samouk otrzymał od amerykańskiego uniwersytetu propozycję zatrudnienia.