Julia Pitera nie musi przepraszać szefa płockiego PiS Wojciecha Jasińskiego za wypowiedź o jego nieobecności na przedwyborczej debacie - zadecydował we wtorek Sąd Apelacyjny w Łodzi. Rozprawa - za zamkniętymi drzwiami - odbyła się w trybie wyborczym.

Pitera, minister w kancelarii premiera i Jasiński, b. minister skarbu państwa, to liderzy list kandydatów PO i PiS do Sejmu w okręgu płocko-ciechanowskim.

W czwartek płocki sąd okręgowy rozpatrywał sprawę z powództwa Jasińskiego w trybie wyborczym. Sprawa dotyczyła wypowiedzi Pitery, która oceniła, że tłumaczenia lokalnych sztabów PiS i SLD, iż ich kandydaci do parlamentu nie mogą wziąć udziału w debacie 7 września, z uwagi na wcześniej zaplanowane zajęcia, są niewiarygodne. W debacie, oprócz PO, wzięli udział przedstawiciele PSL. Pitera, komentując wtedy m.in. nieobecność Jasińskiego, powiedziała, że wbrew jego zapewnieniom o spotkaniu w Ciechanowie, "nie było go tam, gdzie rzekomo miał przebywać w trakcie debaty".

Jasiński zapewniał wówczas, że na spotkaniu w Ciechanowie był, a termin debaty zorganizowanej przez PO nie był z nim wcześniej uzgadniany.

Sąd w Płocku nakazał Piterze przeproszenie Jasińskiego i wpłatę tysiąca złotych na rzecz płockiego Centrum Psychologiczno-Pastoralnego "Metanoia". Przeprosiny miały być opublikowane w płockich mediach. Płocki sąd uwzględnił też wniosek Jasińskiego, by przeprosiny Pitery, dotyczyły także jej nieprawdziwej - jak ustalił sąd - wypowiedzi o tym, że rząd PiS wykreślił z planów inwestycji budowę północnej obwodnicy Płocka. Kwestia ta była również częścią wypowiedzi Pitery w trakcie debaty.

Na decyzję płockiego sądu minister złożyła jednak zażalenie. Sprawę rozpatrywał Sąd Apelacyjny w Łodzi. Jak poinformowano PAP w sekretariacie sądu, "SA zmienił zaskarżone postanowienie i oddalił wniosek o nakazanie przeproszenia wnioskodawcy i dokonanie wpłaty".

Wcześniej sprostowania i przeprosin od Pitery w sprawie nieobecności na debacie domagał się lider płocko-ciechanowskiej listy SLD do Sejmu Krzysztof Gawkowski. Zapowiadał, że w razie braku publikacji sprostowania i przeprosin skieruje do sądu pozew w trybie wyborczym. Ostatecznie zrezygnował z tego zamiaru po rozmowie z Piterą. W trakcie debaty Pitera powiedziała, że wbrew zapewnieniom Gawkowskiego o spotkaniu w Sejmie, w Sejmie go nie było. Gawkowski zapewniał, że w Sejmie był, na co ma dowody.

"Nigdy nie miałam poczucia, że naruszyłam normy relacji międzyludzkich. Cieszę się, że sąd to odczucie podzielił"

Pitera, odnosząc się kilka dni później do sprawy Gawkowskiego, podkreślała m.in., że "zawsze warto reagować w trybie przewidzianym dla normalnych relacji międzyludzkich", a szybka odpowiedź zaproszonych na debatę, pisemna bądź telefoniczna, pozwoliłaby "na uniknięcie szeregu komplikacji".

We wtorek komentując postanowienie łódzkiego SA Pitera powiedziała PAP: "Nigdy nie miałam poczucia, że naruszyłam normy relacji międzyludzkich. Cieszę się, że sąd to odczucie podzielił".

Z kolei Jasiński oświadczył: "Trudno to komentować (...) Sąd uznał, że w zasadzie można powiedzieć wszystko, bez względu na to, czy jest to prawda, czy nie".

W ocenie łódzkiego SA, pisemne relacje w prasie i internecie, dotyczące wypowiedzi Pitery ws. nieobecności Jasińskiego na debacie i unikania przez niego dyskusji, nie były cytatami dosłownymi, ale przekazem opisowym i "tym samym relacje te nie poddawały się weryfikacji z punktu widzenia prawdziwości". Sąd zwrócił też uwagę, że retransmisja debaty w lokalnej telewizji nadana kilka dni później, nie obejmowała tego wątku wypowiedzi Pitery. Sąd przyjął również, iż kwestionowana przez Jasińskiego wypowiedź Pitery o wykreśleniu za rządów PiS budowy obwodnicy północnej Płocka nie odnosiła się do niego samego, lecz do PiS, a sam Jasiński nie wykazał, czy i jakie jego dobra osobiste wypowiedź ta naruszyła.