Do starć opozycji z milicją doszło w środę w Kijowie podczas obchodów 20. rocznicy niepodległości Ukrainy. Opozycja domagała się rozpisania przedterminowych wyborów prezydenckich oraz uwolnienia więźniów politycznych.

"Władze Ukrainy pozbawione są legitymacji i - w związku z ich antyukraińskim charakterem - są władzami okupacyjnymi" - głosi rezolucja ugrupowań opozycyjnych.

Bójka z milicją wybuchła, gdy funkcjonariusze nie pozwolili kolumnie zwolenników opozycji przejść przez centralny plac Kijowa, Majdan Niepodległości, skąd miała się ona skierować do siedziby prezydenta Wiktora Janukowycza.

Opozycjoniści przerwali jeden milicyjny kordon, jednak potem musieli się zatrzymać, gdyż milicja zablokowała ulicę autobusami.

W tej sytuacji Ołeksandr Turczynow, wiceprzewodniczący Batkiwszczyny - partii przetrzymywanej w areszcie byłej premier Julii Tymoszenko - zaapelował, by uczestnicy protestu udawali się na Majdan pojedynczo. Z marszu do administracji prezydenckiej zrezygnowano, by uniknąć przelewu krwi.

Opozycja zapowiedziała, że zbierze się na Majdanie w godzinach wieczornych

Opozycja uznała, że działania władz, które zablokowały dostęp do centralnej części miasta, miały charakter prowokacyjny.

"W ramach absolutnie pokojowych obchodów 20. rocznicy niepodległości Ukrainy (...) 15-tysięczna kolumna (zwolenników opozycji) natknęła się na kolumnę uzbrojonej milicji i oddziałów specjalnych, które miały tylko jeden cel - sprowokowanie bójek i przelewu krwi" - ogłosił Komitet Oporu wobec Dyktatury, skupiający ukraińskie ugrupowania opozycyjne.

Opozycja zapowiedziała, że nie zważając na wydany dzień wcześniej zakaz demonstracji w Dniu Niepodległości, zbierze się na Majdanie w godzinach wieczornych. Ma się tam wówczas odbyć uroczysty koncert rocznicowy.