SLD chce, by o tym, czy w Polsce powstanie pierwsza elektrownia atomowa, zdecydowało referendum. Taki wniosek ma w czwartek na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego przedstawić prezydentowi szef Sojuszu Grzegorz Napieralski.

Zdaniem wiceszefowej Sojuszu Katarzyny Piekarskiej, referendum mogłoby się odbyć wraz z jesiennymi wyborami parlamentarnymi.

Przeprowadzenia referendum nie wykluczył w środę premier Donald Tusk.

"Przed nami bardzo ważna decyzja, dotycząca budowy, bądź nie, elektrowni jądrowej. To jest decyzja, która będzie konsumowana nie tyle przez nas, co przez nasze dzieci i wnuki, przez następne pokolenie Polaków" - podkreśliła Piekarska.

Jak dodała, biorąc pod uwagę koszty takiego przedsięwzięcia, bezpieczeństwo tego rodzaju przedsięwzięcia, a także to, co dzieje się w Japonii, "wydaje nam się, że tego rodzaju decyzja powinna być podjęta w sposób jak najbardziej demokratyczny".

"To znaczy powinna być podjęta przez Polki i Polaków w formie referendum" - podkreśliła.

Dlatego SLD ma zamiar przedstawić w czwartek prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu podczas posiedzenia RBN wniosek w tej sprawie. Czwartkowe posiedzenie Rady - według zapowiedzi jej sekretarza gen. Stanisława Kozieja - ma być poświęcone właśnie bezpieczeństwu energetycznemu kraju w kontekście m.in. ostatnich wydarzeń w Japonii.

Na środowej konferencji, wraz z Piekarską, wystąpili przedstawiciele Zielonych 2004 - przewodniczący Dariusz Szwed i b. wiceminister środowiska w rządzie Jerzego Buzka, Radosław Gawlik.

Zdaniem Gawlika, decyzja o budowie elektrowni jądrowej, to "największy strategiczny błąd rządu Donalda Tuska". "Zostajemy z archaiczną gospodarką energetyczną, węglowo-jądrową w XXI wieku, kiedy świat idzie w zupełnie inną stronę, w kierunku odnawialnych źródeł energii, racjonalizacji, oszczędzania energii, kiedy świat idzie w kierunku zdecentralizowania źródeł energii" - podkreślił.

Ocenił też, że energia jądrowa jest "droga, niebezpieczna i wcale nie niezbędna". "Mówienie, że to będzie tania energia, mamienie ludzi, jest czymś niespotykanym w świecie. Nigdzie się to nie sprawdziło. Z jednej strony zapłacimy za tę energię jako konsumenci wyższymi cenami, a z drugiej strony - jako podatnicy dopłacając do składowania odpadów nuklearnych, ewentualnych awarii, dopłacając do rozbiórki elektrowni atomowych, które też kosztują" - przekonywał Gawlik.

Według Szweda, alternatywą dla budowy elektrowni atomowej jest chociażby bardziej efektywne wykorzystanie już dostępnej energii. "Można wymienić oświetlenie, można docieplać budynki, można wymieniać sprzęt AGD na nowoczesny" - uważa Szwed.

Dyskusja na temat budowy w Polsce elektrowni atomowej powróciła po ostatnich wydarzeniach w Japonii. Tam w wyniku trzęsienia ziemi i powstałego po nim tsunami, uszkodzone zostały elektrownie atomowe. Najtrudniejsza sytuacja jest w siłowni Fukushima, gdzie nadal w czterech z sześciu reaktorów występują problemy - nieoczekiwany wzrost promieniowania i temperatury. W dalszym ciągu konieczne jest chłodzenie uszkodzonych reaktorów poprzez polewanie ich wodą.

Według planów rządowych, pierwsza polska elektrownia jądrowa miałaby powstać w 2020 r.