Przedstawiciele zarządu Kompanii Węglowej nie zgadzają się na 10-procentową podwyżkę płac w firmie. Deklarują natomiast chęć rozmów o wyrównywaniu dysproporcji płacowych, uporządkowaniu deputatów węglowych oraz motywacyjnych elementach pensji.

W poniedziałek działające w tej największej górniczej firmie związki zawodowe wszczęły spór zbiorowy z zarządem, domagając się 10-procentowej podwyżki. We wtorek koordynujący prace zarządu KW wiceprezes Jacek Korski odniósł się do związkowych postulatów. Zastrzegł, że formalne stanowisko zarządu w tej sprawie nie zostało jeszcze przyjęte. Odrzucił jednak możliwość podwyżki o 10 proc.

"Zarząd analizuje w tej chwili sytuację, nie przedstawiliśmy dotąd kontrpropozycji. Na pewno firmy nie stać na 10-procentową podwyżkę - zdecydowanie nie" - powiedział PAP wiceprezes.

Korski potwierdził, że możliwy jest wzrost wynagrodzeń w firmie w tym roku, jednak nie w drodze jednakowej podwyżki dla wszystkich pracowników. Byłby to wzrost wynikający m.in. z uporządkowania zaszłości płacowych w zatrudniającej ok. 60 tys. osób Kompanii, związanych np. z różniącą się w poszczególnych kopalniach wartością przysługującego górnikom deputatu węglowego.

"Powinniśmy dążyć do uporządkowania starych spraw, m.in. deputatu węglowego, który historycznie był różnie ukształtowany w dawnych spółkach węglowych. Chodzi o to, by wprowadzić jednolity standard, co także wiąże się z kosztami" - wyjaśnił wiceprezes.

"Przede wszystkim trzeba szukać elementów motywacyjnych"

Według Korskiego, dyskusja ze stroną społeczną powinna dotyczyć także motywacyjnych elementów wynagrodzenia. "Nie może być sytuacji takiej, że za samo bycie górnikiem dostaje się podwyżkę" - powiedział wiceprezes.

Jego zdaniem, uporządkowanie sprawy deputatów, dalsze wyrównywanie dysproporcji płacowych między kopalniami oraz ewentualne rozwiązania motywacyjne mogą złożyć się ostatecznie na średni wzrost wynagrodzeń, trudno jednak szacować i przesądzać, jaki to będzie wskaźnik.

"Przede wszystkim trzeba szukać elementów motywacyjnych" - podkreślił Korski, według którego związkowy postulat podwyżki o 10 proc. to "strzał na wylot".

Związkowcy dali szefom Kompanii czas do końca marca na odniesienie się do postulatu płacowego. Podkreślają, że jeżeli w toku negocjacji w ramach sporu zbiorowego strony nie dojdą do porozumienia, strona społeczna uzyska prawo do przeprowadzenia referendum strajkowego i ewentualnego protestu.

Spory płacowe prowadzone są również w innych górniczych firmach

Po raz ostatni sprawy płacowe w KW były uzgadniane we wrześniu zeszłego roku, kiedy związki groziły strajkiem w proteście przeciwko nowej strategii Kompanii. Strony ustaliły wówczas, że wynagrodzenia w Kompanii będą corocznie negocjowane, przy czym na pewno nie będą spadać. Ubiegłoroczny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń szacowano wstępnie na ok. 3 proc., co - według związkowców - oznaczało, że "realnie płace nie spadają".

Zeszłoroczne porozumienie nie przyniosło żadnego stałego wskaźnika wzrostu płac - ustalono natomiast, że środki z tzw. funduszu motywacyjnego będą wypłacane w tych kopalniach, które wykonały swoje zadania produkcyjne i ekonomiczne. Zagwarantowano też środki na wyrównywanie dysproporcji płacowych w różnych zakładach.

Spory płacowe prowadzone są również w innych górniczych firmach - Jastrzębskiej Spółce Węglowej, gdzie związkowcy chcą podwyżek o 10 proc., oraz w Katowickim Holdingu Węglowym, gdzie niektóre organizacje chcą podwyżki nawet o 500 zł dla każdego pracownika. We wtorek spór wszczęła także Solidarność Południowego Koncernu Węglowego z grupy energetycznej Tauron. Związkowcy chcą 10-procentowej podwyżki. Dali zarządowi czas do 6 kwietnia.

"W zeszłym roku w PKW płace były zamrożone, tymczasem koszty utrzymania drastycznie wzrosły. W trwających od kilku tygodni negocjacjach zarząd nie potrafił nam przedstawić żadnej konkretnej propozycji. Padła jedynie propozycja wzrostu funduszu płac o 2,3 proc., co jednak wcale nie oznacza wzrostu wynagrodzeń dla pracowników" - ocenił szef Solidarności w tym koncernie, Waldemar Sopata.