Przez 15 lat urzędnicy stołecznego magistratu jeździli na konferencje po Europie. Ratusz co roku płacił słone składki za członkostwo miasta w różnych organizacjach. Wreszcie uznał, że czas z kilku się wycofać.

Stołeczny samorząd jest dziś członkiem 19 organizacji i stowarzyszeń skupiających duże miasta w Polsce i Europie. Z własnego budżetu płaci prawie 1,2 mln zł na same składki członkowskie. I co z tego ma w zamian? "Z niektórych organizacji rzeczywiście dużego pożytku nie było" - przyznają stołeczni urzędnicy po latach płacenia tych składek.

Dziś Rada Warszawy ma zdecydować, czy stolica wycofa się ze Stowarzyszenia Miast Europejskich Przeciwko Narkomanii (ECAD). Należy do niego od 1994 r. Co roku kosztowało to ok. 8 tys. zł euro. Rok temu składka wzrosła do 10 tys. euro. Działalność ECAD polegała głównie na organizowaniu konferencji burmistrzów. Ostatnio we Włoszech, w Norwegii i na Litwie, w 2008 r. w Warszawie. Mimo składek - na własny koszt miast.

400 tys. zł Warszawa zapłaciła także w 2010 r. za to, że jest członkiem Mazowieckiej Organizacji Turystycznej. Korzyści z tego niewiele. "Postanowiliśmy więc już jej nie płacić" - mówi Bogdan Jaskołd, szef Biura Polityki Społecznej w warszawskim ratuszu. "Przeanalizowaliśmy ostatnie lata aktywności tej organizacji i uznaliśmy, że bez szkody może nas w niej nie być".