Praca na saksach kusi inżynierów. Polscy specjaliści najzwyczajniej w świecie chcą wyjeżdżać za chlebem.
Jak wynika z sondy przeprowadzonej przez Bank Danych o Inżynierach wśród kadry technicznej, aż 88 proc. specjalistów z chęcią przyjęłoby dziś posadę w zagranicznej firmie. To niemal o 20 proc. więcej niż w zeszłym roku. Skąd ten nagły wzrost zainteresowania zagranicznym kontraktem? Odpowiedź jest prosta. Z przyczyn finansowych. Niemal dwukrotnie wzrosła liczba specjalistów, którzy skorzystaliby z każdej zagranicznej propozycji, byleby pracodawca zaoferował im dobrą pensję. Wysokie wynagrodzenie zachęciłoby do opuszczenia ojczystego kraju aż 61 proc. inżynierów.
Tymczasem w poprzednich latach motywy takich wyjazdów były znacznie mniej przyziemne – specjaliści twierdzili, że podjęliby pracę poza Polską, żeby poznać know-how, uczestniczyć w międzynarodowych przedsięwzięciach, rozwijać się. Dziś ta grupa maleje. O pozafinansowych korzyściach z pracy za granicą mówi zaledwie co ósmy ankietowany. Pytanie – czy pozbyli się hipokryzji, czy tak bardzo wzrosły ich oczekiwania płacowe?
Najmniejszą grupę – 12 proc. – stanowią inżynierowie, którym ani się śni wyjeżdżać z Polski. Wśród nich znaleźli tacy, którym międzynarodową karierę uniemożliwia po prostu nieznajomość języka obcego, ale są i tacy, którzy wyjeżdżać nie muszą, bo mają zagwarantowaną wysoką pensję w kraju. Ale zdarzają się też optymiści, którzy nie chcą wyjeżdżać, bo pokładają ogromne nadzieje w Euro 2012. Ich zdaniem mistrzostwa Europy w piłce nożnej będą się wiązały z napływem zagranicznych inwestycji i koniunkturą na rynku pracy dla inżynierów.
bs