Najbardziej zadłużony Polak zalega na prawie 80 mln zł, a drugi na liście na ponad 32 mln zł. W sumie problemy ze spłatą zobowiązań ma 1 milion 620 tys. Polaków, czyli 4,3 proc. - podały w czwartek InfoMonitor Biuro Informacji Gospodarczej, Biuro Informacji Kredytowej i Związek Banków Polskich.

W III kwartale w sumie byliśmy zadłużeni na 14 mld 310 mln zł. To o 19 proc. więcej niż w poprzednim kwartale - wynika z 10. raportu InfoDług.

Liczba osób, które mają problem z terminowym regulowaniem należności wzrosła w ciągu ostatniego kwartału o ponad 155 tys., czyli o 10,5 proc. Najbardziej zadłużone osoby mieszkają w województwie mazowieckim. Typowy polski dłużnik to mężczyzna w wieku 30-39 lat z woj. śląskiego lub mazowieckiego.

W ciągu ostatniego roku wartość niespłaconego zadłużenia wzrosła o 76 proc., podczas gdy w poprzednim roku wzrost ten wyniósł 45 proc. Średnia kwota niespłaconego zadłużenia to 8 tys. 809 zł; w ciągu kwartału wzrosła ona o 606 zł (7,38 proc.).

Prezes InfoMonitor BIG Mariusz Hildebrand powiedział, że największe długi wynikają z dwóch powodów: kredytów zaciąganych na finansowanie działalności gospodarczej lub pożyczek na zakup papierów wartościowych, na których nie udało się zarobić.

Jego zdaniem jest kilka powodów wzrostu niespłacanego zadłużenia. "Po pierwsze mieliśmy spowolnienie gospodarcze. Po drugie jest to element, który wynika z procesów gospodarki, zwolnień grupowych. Te elementy się na siebie nakładają w kontekście zwiększenia negatywnego zadłużenia, nie spłacamy swoich zobowiązań" - powiedział.

Ocenił, że kwoty tych zobowiązań zazwyczaj nie są wysokie. Prawie połowa przeterminowanych zobowiązań nie przekracza 2 tys. zł, a 73 proc. to zadłużenie poniżej 5 tys. zł.

Główny Ekonomista Biura Informacji Kredytowej Andrzej Topiński zwrócił uwagę, że w tej chwili banki udzielają ok. połowę mniej kredytów mieszkaniowych niż w szczycie hossy latem 2008 r. i około jedną trzecią mniej kredytów gotówkowych i ratalnych. Według niego jest to spowodowane zarówno zmianami po stronie popytu, jak i podaży. "Ludzie w niepewnej sytuacji mają mniejszą skłonność do zadłużania, a banki zaostrzyły kryteria udzielania kredytów" - powiedział.

Poinformował, że kredyty udzielane w czasie hossy spłacane są gorzej niż kredyty udzielone wcześniej. W przypadku tych pierwszych współczynnik kredytów regulowanych z opóźnieniami wynosi 9 proc., a w kredytach sprzed hossy 6-7 proc.

"Portfel kredytowy z hossy się psuje i pewnie będzie się psuł dalej, ponieważ część kredytów zagrożonych jest jeszcze nieujawniona. Część osób tzw. przekredytowanych roluje swoje zadłużenie zaciąganiem nowych kredytów" - dodał. Zaznaczył, że liczba takich osób systematycznie rośnie.