My dzisiaj mamy ten problem z władzą, że ona kompletnie mija się z realnymi problemami ludzi, z tym co jest rzeczywistością - ocenił w sobotę podczas spotkania z mieszkańcami Ostrołęki niezależny kandydat na prezydenta Szymon Hołownia. Podkreślał, że to samorządy wiedzą dobrze na co wydawać pieniądze.

Hołownia nawiązał na sobotnim spotkaniu do budowy w Ostrołęce elektorowi porównując ją do trwającego przekopu Mierzei Wiślanej. Dodał, że na budowie elektrowni stracono miliard zł, zaś na przekop dwa miliardy.

"Dwa miliardy złotych wyrzucone w muł i błoto w pomysł, który się nie spina, ani strategicznie, ani komercyjnie, ani w żadną inną stronę nie ma uzasadnienia" - ocenił Hołownia.

Dodał, że 2 mld zł to dziesięciokrotność budżetu Elbląga, zaś miliard zł to jak trzy budżety Ostrołęki. "Gdyby te pieniądze przekazać samorządowi i pozwolić wykorzystać, to ile dobrych rzeczy dla mieszkańców mogłoby powstać, które generowałyby miejsca pracy, łatwiejszy dojazd do lekarza, pomagałyby normalnie prowadzić szkoły, zajęcia pozalekcyjne" - wymieniał kandydat na prezydenta.

"My dzisiaj mamy ten problem z władzą, że ona kompletnie mija się z realnymi problemami ludzi, z tym co jest rzeczywistością. Samorząd dobrze wie na co należy - tutaj, dla ludzi - wydawać pieniądze" - zaznaczył.

Odnosząc się do budowy elektrowni w Ostrołęce ocenił również, że jest to "olbrzymi brak mądrości i roztropności, nie tylko tych rządów, ale przecież też i poprzedniego, który zamroził ten projekt zamiast po prostu go zamknąć i skierować to na inne tory".

"Enea i Energa przyznały, że straciły na tej inwestycji około miliarda złotych. (...) Można by było zrobić z tego 26 kilometrów obwodnicy, której zdaje się, że Ostrołęka potrzebuje rzeczywiście w pilny sposób" - mówił. Hołownia stwierdził, że projekt budowy bloków węglowych elektrowni został zakończony i według niego, dzisiaj rozwiązaniem jest, by jak najszybciej iść w stronę nowych technologii, m.in. technologii wodorowych, czy zielonych źródeł energii.

Trwa ładowanie wpisu

"To jest też kwestia bezpieczeństwa. Co łatwiej zniszczyć? Jedną elektrownię czy 18 tys. wiatraków, albo małych elektrowni słonecznych jeżeli ktoś chciałby nam zaszkodzić" - mówił.

Dodał jednocześnie, że węgiel należy kopać i wykorzystywać. Zaznaczył przy tym, że 7 mln ton węgla leży na zwałach przy polskich kopalniach, "a my sprowadzamy z Donbasu, ze Stanów Zjednoczonych, z Rosji, z różnych miejsc".

"Nie da się - jak rozmawiam z górnikami, przecież oni to wiedzą - rozwiązać problemów polskiej energetyki, jeśli najpierw nie stworzy się sensownego modelu zarzadzania tymi kopalinami, które teraz mamy. Tylko to trzeba zrobić z głową i to trzeba zrobić teraz, bo za 30 lat dzieci nam tego nie wybaczą" - przekonywał.

Hołownia podkreślił, że działając społecznie nauczył się "liczyć zbierany każdy grosz od ludzi i przeliczać go na życie ludzkie, na to ilu ludzi moglibyśmy za to uratować".

"Jak ci ludzie mogą normalnie chodzić wieczorem spać bez poczucia wstydu, poczucia winy, kiedy mają świadomość tego, że choćby te 70 milionów na karty wyborcze mogło fizycznie uratować dziesięcioro, czy piętnaścioro dzieci, których rodzice obudzili się dzisiaj i znowu z płaczem, czy nerwami czy ludzie wpłacą na to, żeby uratować ich dziecko" - mówił nawiązując do pieniędzy wydanych na druk kart do głosowania przed wyborami prezydenckimi zarządzonymi na 10 maja, które się nie odbyły.

Hołownia podkreślił również, że obecnie jest najwyższy czas, żeby napisać polską politykę wobec uchodźców i imigrantów. "Uchodźcom na miarę naszych możliwości, ponieważ jesteśmy narodem gościnnym, zawsze takim byliśmy, umiemy pomagać ludziom, powinniśmy pomóc w rozwiązywaniu ich problemów" - mówił.

Dodał, że "jeżeli chodzi o imigrację nadal nie mamy żadnego pomysłu". "To jest rzecz na pięć lat pisania, konsultowania, przygotowywania i wdrażania w życie, a ten problem i tak wcześniej czy później zapuka do naszych drzwi" - stwierdził.

Zaznaczył, że w roku 2050 polskie społeczeństwo skurczy się do 30 mln. "My będziemy musieli naprawdę poważnie już dzisiaj zacząć odpowiadać sobie na pytania co to znaczy ustawienie opieki zdrowotnej w kraju, w którym w tym roku 40 proc. pielęgniarek osiągnie wiek emerytalny" - powiedział niezależny kandydat na prezydenta.