Marszałek Senatu ma prawo do konsultacji z przyjaciółmi z Unii Europejskiej - tak Tomasz Grodzki odpowiada w rozmowie z PAP na zarzut, że konsultując sprawę ustawy sądowej z wiceszefową KE Vierą Yourovą przenosi polskie spory za granicę.

Marszałek przyznaje też, że "byłoby wielce nieroztropne i nierozważne", gdyby powstał jakiś spór w sprawie opieki nad Polonią między Senatem, a niedawno powołanym pełnomocnikiem rządu ds. Polonii. Zapewnia, że nie ma planów takiej zmiany regulaminu Senatu, by utrudnić odwołanie marszałka.

PAP: Senat ma do 20 stycznia czas na zajęcie się ustawą sądową (ustawą o ustroju sądów powszechnych i Sądzie Najwyższym). Jakie są plany działań izby, związane z tą ustawą. To prawda, że 8 stycznia ustawą mają się zająć połączone senackie komisje ustawodawcza oraz praw człowieka i praworządności, a 14 stycznia ma być spotkanie poświęcone ustawie z udziałem ekspertów?

Tomasz Grodzki: Ustawa będzie omawiana na posiedzeniu plenarnym w dniach 15, 16 i 17 stycznia, tak aby zgodnie z regulaminem Senatu zmieścić się w 30 dniach. Ta ustawa była w Sejmie omawiana jako tzw. projekt poselski, choć wielu twierdzi, że tak naprawdę została napisana w resorcie sprawiedliwości. Dziwiło mnie, że przy tak ważnej ustawie, fundamentalnej dla jednego z filarów demokracji w Polsce, pominięto konsultacje społeczne. Na to pozwala tzw. poselska ścieżka projektu. Musimy w Senacie to nadrobić. Będzie więc posiedzenie komisji, nie w nocy, godzinę przed głosowaniem, tylko 8 stycznia, tydzień przed plenarnym głosowaniem. Natomiast 14 stycznia będzie rodzaj konsultacji społecznych z wysłuchaniem ekspertów prawniczych i dopiero potem odbędzie się debata plenarna. To jest to, co mogę zrobić jako marszałek, by dochować należytej staranności przy omawianiu tak ważnej ustawy. Bo za wszelką cenę chcemy uniknąć takich ambarasujących sytuacji, jak w ubiegłej kadencji, gdy ustawa o Sądzie Najwyższym była w krótkim czasie nowelizowana chyba siedem razy. A to bardzo źle świadczy o jakości procesu legislacyjnego. Dlatego uważam, że obowiązkiem marszałka Senatu jest zachowanie absolutnie najwyższej staranności przy procedowaniu nad tak istotną ustawą.

PAP: Jakie kontakty zagraniczne będzie pan podejmował w związku z tą ustawą? Jest list wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Viery Yourovej o wstrzymanie prac.

T.G.: Trzeba pamiętać, że pani komisarz Yourova jest odpowiedzialna za praworządność i zwróciła się do władz Polski, w tym do Senatu, o wstrzymanie prac do czasu przeprowadzenia konsultacji społecznych. Regulamin Senatu daje izbie 30 dni, teraz są Święta i Nowy Rok, więc musimy bardzo precyzyjnie to wszystko zaplanować, bo dni uciekają. Ale konsultacje społeczne będą przeprowadzone. Także z udziałem ekspertów zagranicznych. Pamiętajmy, że jesteśmy członkami wspólnoty europejskiej, która bardzo się martwi stanem praworządności w Polsce. A zadaniem Senatu jest dbać o to, by ta praworządność nie była przez nikogo kwestionowana i była przestrzegana.

PAP: Będzie pan na ten temat rozmawiał z komisarz Yourovą podczas swojej wizyty w Brukseli 8 stycznia?

T.G.: Pani komisarz Yourova zaprosiła mnie do Brukseli, gdzie pojadę z panią marszałek Gabrielą Morawską-Stanecką, która jest prawnikiem. W dialogu wysłuchamy, jakie są oczekiwania Komisji Europejskiej i jakie można znaleźć rozwiązania legislacyjne, aby ta ustawa nie była przez nikogo kwestionowana i dobrze służyła praworządności w Polsce. Nie dziwi mnie to zupełnie, bo Komisja Europejska wyraźnie się stanem praworządności w Polsce martwi. A trzeba zrobić wszystko, żeby praworządność była w Polsce przestrzegana, bo zaraz może się okazać, że kraje, które nie przestrzegają praworządności będą miały ograniczone dotacje unijne, a dla naszego kraju jest to niezwykle ważne.

PAP: Szef MON Mariusz Błaszczak skrytykował te pana plany, twierdząc, że to odwoływanie się do zagranicy w naszych wewnętrznych sporach i że to nasuwa negatywne historyczne skojarzenia.

T.G.: To nie jest wewnętrzny spór, poza tym trzeba pamiętać, że skargi na forum Parlamentu Europejskiego na praktyki rządu polskiego były wykorzystywane przez PiS nie raz. Skarżono się np. na wybory samorządowe w Polsce w 2014 roku, gdy PSL zdobył nadspodziewanie dobry wynik. Takich skarg było dużo, także sam minister Błaszczak jako poseł je formułował. Marszałek Senatu, tak jak marszałek Sejmu, ma prawo do konsultacji z naszymi przyjaciółmi ze wspólnoty, w której nadal jesteśmy. Odpieram więc ten zarzut, nikt się nie będzie tam skarżył na Polskę. Będzie nam przyświecać troska, aby zapewnić w Polsce praworządność i stabilność władzy sądowniczej.

PAP: Czy będzie miał w tej sprawie kontakt z Komisją Wenecką?

T.G.: Komisja Wenecka już raz była zaproszona do Polski przez polskie władze i nie wykluczam, że będzie zaproszona ponownie.

PAP: Ma pan jakiś swój własny pogląd w sprawie ustawy sądowej? Jak pan zagłosuje jako senator?

T.G.: Za wcześnie o tym mówić, zobaczymy co przyniesie debata, co przyniosą konsultacje społeczne, opinie ekspertów. Na chwilę obecną moja ocena tej ustawy jest negatywna, natomiast trudno powiedzieć, jaki będzie finalny efekt głosowania w Senacie. Po to wszystko to robimy, żeby wypracować najlepsze możliwe rozwiązanie.

PAP: Czyli pana zdaniem jest możliwe takie poprawienie tej ustawy, aby była do przyjęcia?

T.G.: Posłuchamy, co ma do powiedzenia na temat ustawy minister sprawiedliwości. Na chwilę obecną ustawa wydaje się do odrzucenia, ale jaka będzie finalna decyzja Senatu, dowiemy się 17 stycznia.

PAP: Ma pan jakieś inne plany, dotyczące wizyt zagranicznych?

T.G.: Zaproszeń dla marszałka Senatu za granicę jest sporo, a Senat ma w swoich konstytucyjnych kompetencjach opiekę nad Polonią, więc to jest priorytet w kontaktach międzynarodowych. Z biurem spraw międzynarodowych będziemy te wyjazdy organizować. Gdybyśmy reagowali na wszystkie zaproszenia, marszałek Senatu cały rok mógłby spędzić za granicą. Wyjazdy są planowane z preferencją spraw polonijnych i kontaktów izb wyższych.

PAP: Największa Polonia jest w USA. Kiedy pan tam pojedzie?

T.G.: Tego jeszcze nie wiem, natomiast dostaję sygnały od Polonii z miast w Stanach, które były relatywnie rzadko odwiedzane. Jest np. całkiem spora Polonia w St. Louis. Jednak program takiej wizyty musi być dobrze przygotowany, ponieważ oczekiwania są bardzo wysokie.

PAP: Ostatnio rząd powołał własnego pełnomocnika ds. kontaktów z Polonią. Czy nie będzie to źródłem sporów z Senatem?

T.G.: Jestem po wstępnej rozmowie z panem ministrem Janem Dziedziczakiem, bo o nim mówimy i jesteśmy umówieni na rozmowę w tej kwestii. Byłoby wysoce nieroztropne i nierozważne, gdybyśmy się kłócili o Polonię, bo jak historia pokazuje, nie służy to ani Polonii ani majestatowi Sejmu i Senatu. Dlatego myślę, że z panem ministrem Dziedziczakiem będziemy w stanie wypracować jakiś modus operandi. Taki sposób postępowania, aby Polonia na tym nie ucierpiała, a zyskała. Senat ma już instrumentarium do tych spraw, jest specjalna komisja, opiniująca inicjatywy polonijne. Bo oczekiwania są mniej więcej 5-krotnie wyższe niż nasze możliwości finansowe, więc siłą rzeczy musimy dokonywać selekcji. Ale ten mechanizm w Senacie działa bardzo dobrze i liczę, że pan minister Dziedziczak w to się w jakiś sposób wpisze.

PAP: Zatem nie obawia się pan rywalizacji o pieniądze?

T.G.: Obawiać to się może obawiam, ale będziemy szukać rozwiązań.

PAP: Jakich inicjatyw ustawodawczych w Senacie należy się w najbliższym czasie spodziewać?

T.G.: Chcemy, by na każdym posiedzeniu plenarnym Senatu była przyjmowana jedna senacka inicjatywa ustawodawcza. Będą to ustawy samorządowe, zdrowotne, być może środowiskowe, będzie projekt ustawy o KRS.

PAP: Co będzie w pierwszej kolejności?

T.G.: Pierwszy będzie projekt detaliczny, w jaki sposób samorządy mogą liczyć swój dług. Prowadzi to pan senator Zygmunt Frankiewicz, szef komisji samorządu i administracji. Chcemy też uruchomić senacką telewizję.

PAP: Jak ona będzie wyglądać?

T.G.: To będzie forum wolnej myśli i nieskrępowanej wymiany poglądów. Otrzymujemy sygnały, zwłaszcza od starszej części elektoratu, że dla nich jest trochę za szybko, jeśli w telewizji jest tylko "setka" lub kłótnia w programie publicystycznym, z której trudno wychwycić sedno. To będzie inny format, dla senatorów wszystkich opcji, by mogli przedstawić swój punkt widzenia. Będziemy też zapraszać ekspertów z różnych dziedzin. Telewizja będzie praktycznie realizowana bezkosztowo, bo okazało się, że sprzęt był w czeluściach Senatu, tylko trochę zakurzony.

PAP: To będzie kanał w internecie, na stronie Senatu?

T.G.: Tak, to będą audycje senackie, tyle że spokojniejsze i bardziej wyważone niż w stacjach telewizyjnych. A także nieco dłuższe.

PAP: Kto to będzie realizował?

T.G.: Będzie to robione w ramach Centrum Informacyjnego Senatu, które jest w tej chwili przebudowywane.

PAP: Będą zmiany w regulaminie Senatu?

T.G.: W tej chwili są zbierane pomysły odnośnie regulaminu Senatu, bo rzeczywiście być może zostaną wyodrębnione dwie dodatkowe komisje. Ale to koordynuje komisja regulaminowa pana senatora Sławomira Rybickiego. Chcemy zgromadzić różne postulaty, by zmiany w regulaminie zrobić za jednym zamachem.

PAP: Czy będzie taka zmiana, która będzie utrudniać odwołanie marszałka Senatu?

T.G.: Nic takiego nie jest planowane.

PAP: W przestrzeni medialnej pojawiły się zarzuty wobec pana, że jako lekarz miał pan brać pieniądze za operacje. Pan temu zaprzecza i przekonuje, że to atak polityczny...

T.G.: Traktuję to jako nagonkę polityczną, bo jak byłem senatorem, nic się nie działo, a jak zostałem marszałkiem, nagle pojawiły się historie sprzed lat, opowiadane przez anonimowych ludzi. Przygotowałem już pozwy o zniesławienie i w najbliższych dniach zostaną one złożone. Nie będę tego więcej komentował, bo traktuję to jako oszczercze ataki. Na szczęście jest wielu ludzi, którzy wiedzą, jak było naprawdę i bronią mnie w sposób niezwykle życzliwy. Wszystko to jednak odbieram jako przykrą formę walki politycznej. Mogę się spierać z oponentami na argumenty, natomiast spieranie się na oszczercze ataki jest niegodne marszałka Senatu.