Miesiąc przed szczytem w Sofii wciąż nie wiadomo, kto się na nim pojawi. Trzy państwa UE nie zgadzają się na udział przedstawicieli Kosowa
Komisja Europejska zrobiła w ostatnim czasie wiele, by pokazać, że integracja europejska Bałkanów Zachodnich nadal jest możliwa. Impas w polityce rozszerzenia ma przełamać pierwszy od 15 lat szczyt unijno-bałkański, zaplanowany na 17 maja w Sofii. Jego organizacja ma także ogromne znaczenie dla sprawującej w tym półroczu przewodnictwo w Radzie UE Bułgarii, która chce pełnić rolę pośrednika pomiędzy Brukselą a partnerami na Bałkanach. Bułgarskim gospodarzom zależy na obecności na szczycie wszystkich 28 krajów członkowskich.
Ale Cypr, Hiszpania i Rumunia, które nie uznają niepodległości Kosowa, mogą zbojkotować szczyt, jeżeli wezmą w nim udział przedstawiciele Prisztiny. Bułgarskim gospodarzom sygnalizował to już szef hiszpańskiego rządu Mariano Rajoy. Dla Madrytu separatyzm jest ostatnio szczególnie drażliwą kwestią ze względu na dążenia niepodległościowe w Katalonii. Według hiszpańskich mediów Madryt jest zaskoczony, że w Sofii zaplanowano rozmowę na temat rozszerzenia UE z udziałem Kosowa, które ma reprezentować prezydent Hashim Thaçi. Brukselska prasa sugeruje, że przywódcy Cypru, Hiszpanii i Rumunii wezmą udział w roboczej kolacji wydawanej na dzień przed szczytem, ale podczas oficjalnego spotkania będą ich reprezentować przedstawiciele innych krajów.
Problem z niepodległym Kosowem mają państwa, które obawiają się separatyzmu na własnym terytorium. Prisztina skutecznie ogłosiła niepodległość 10 lat temu. Na 28 krajów członkowskich Unii niepodległe Kosowo uznały 23 kraje, a pięć nie – poza wymienioną trójką także Grecja i Słowacja. W ostatnim czasie sprawę uznania Kosowa jeszcze bardziej skomplikowały wypadki w Katalonii. Temat nieuznawanego przez Madryt referendum niepodległościowego natychmiast podjęła Serbia, zarzucając społeczności międzynarodowej stosowanie podwójnych standardów.
Udziału Kosowa w szczycie tradycyjnie nie akceptuje Belgrad. Premier Serbii Ana Brnabić nazwała zaproszenie Kosowian do Sofii „politycznym nonsensem”. Brnabić jest jednak gotowa je zaakceptować, jeśli Prisztina zrealizuje postanowienia umowy z 2013 r. Kosowo zobowiązało się wówczas do uznania specjalnego statusu czterech gmin zamieszkanych w większości przez ludność serbską, ale według Belgradu postanowienia umowy do dzisiaj nie są respektowane.
Do normalizacji relacji między Belgradem a Prisztiną wezwał szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker podczas tournée po Bałkanach Zachodnich na przełomie lutego i marca. Podczas swojej pierwszej wizyty w Prisztinie mówił, że relacje pomiędzy Serbią a Kosowem są kluczowe na drodze obu państw do UE. Objazd Junckera po państwach bałkańskich miał potwierdzić zainteresowanie Unii regionem. Poprzedziło je przyjęcie przez Komisję Europejską strategii wyznaczającej europejską perspektywę dla Bałkanów Zachodnich.
W dokumencie Bruksela zadeklarowała gotowość do zwiększenia wsparcia dla regionu, ale wskazała jednocześnie, że zbliżenie tych krajów do Wspólnoty jest możliwe dopiero po spełnieniu konkretnych warunków. Jeden wymóg jest wspólny dla wszystkich sześciu krajów: to normalizacja stosunków z sąsiadami. Najbliżej integracji są Czarnogóra i Serbia, które rozpoczęły już negocjacje. Jeżeli spełnią stawiane przez KE wymogi, mogą wstąpić do UE w 2025 r. Krajami kandydującymi są Albania i Macedonia, zaś Bośnia i Hercegowina oraz Kosowo mają status potencjalnych kandydatów.
Bruksela od lat korzysta z zachęty europejskiej integracji, by wywierać na bałkańskich partnerach presję na bardziej pokojowe nastawienie wobec sąsiadów. O tym, jak skuteczna może być to metoda, świadczy ratyfikowana ostatnio przez kosowski parlament umowa graniczna z Czarnogórą. Przez dłuższy czas sprawa pozostawała niezałatwiona przez Prisztinę. Impas przełamał dopiero Juncker, który w czasie wizyty w Kosowie mówił, że ratyfikacja porozumienia to warunek konieczny do zniesienia wiz dla obywateli tego kraju. W efekcie pod koniec marca, choć w burzliwej atmosferze (podczas posiedzenia parlamentu rozpylono gaz łzawiący), Prisztina ratyfikowała porozumienie.
Unia zamierza ożywić zaniedbane nieco relacje z Bałkanami Zachodnimi, bo ma w regionie konkurencję ze strony Rosji i Chin. O ile Pekin stawia na inwestycje, o tyle Moskwa próbuje ustanawiać polityczne strefy wpływów.
Najbliżej integracji są Czarnogóra i Serbia, mogą wejść do UE w 2025 r.