Romuald Ściborski pod koniec października widziany był w Kenii, o czym informowały polskie media. Teraz "Gazeta Wyborcza" dotarła do nowych faktów o byłym lekarzu poszukiwanym przez polską policję za liczne oszustwa. Z doniesień gazety wynika, że nie tylko tytułuje się jako pracownik naukowy południowoafrykańskiego uniwersytetu, ale również opublikował pracę naukową z fizyki, Ślady za polskim miliarderem prowadzą więc do Kapsztadu, gdzie znajduje się uczelnia, na której rzekomo pracuje.

Kenia odrzuciła wniosek o obywatelstwo Ściborskiego

Z doniesień śledczych "GW" wynika, że Ściborski poprzednio rezydował w Mombasie, kenijskim mieście portowym. Właśnie tam miał podawać się za naukowca, wystąpił również o obywatelstwo Kenii, Nairobi obrzuciło jednak jego wniosek.

Policja ma związane ręce w sprawie Ściborskiego

Polska policja mimo wystawienia listu gończego ma związane ręce – poszukiwany miliarder przebywa w kraju, z którym nie mamy umowy o ekstradycji. Brak takiego porozumienia z Kenią uniemożliwia przekazanie podejrzanego polskim służbom.

Podobna sytuacja dotyczy Republiki Południowej Afryki, gdzie również nie obowiązuje umowa o ekstradycji z Polską. To oznacza, że nawet jeśli śledczy ustalą dokładne miejsce pobytu biznesmena, sprowadzenie go do kraju może okazać się niemożliwe.

Za co Ściborski jest poszukiwany przez policję?

Wrocławski biznesmen Romuald Ściborski, niegdyś uznawany za jednego z najbogatszych Polaków, został w kwietniu 2025 roku prawomocnie skazany za oszustwo. Ofiarami jego działań zostało około 600 inwestorów, którzy zaufali projektom Polskiego Holdingu Medycznego PCZ – sieci szpitali, przychodni i sanatoriów, kiedyś uznawanej za wzór sukcesu.

W szczycie kariery majątek Ściborskiego szacowano na 1,8 miliarda złotych, lecz już w 2015 roku jego imperium zaczęło się rozpadać. Po pierwszym wyroku w 2022 roku unikał sądu, tłumacząc się problemami zdrowotnymi, aż w końcu sąd utrzymał karę, kończąc głośną sprawę jednego z najbardziej spektakularnych upadków polskiego biznesu.