Ostatni weekend obfitował w polityczne wydarzenia. Koalicja Obywatelska zebrała się w Warszawie, a Prawo i Sprawiedliwość – w Katowicach. Powód? – Symbolicznie otworzyć kampanię wyborczą – słyszymy od jednego z ważnych polityków, stałego bywalca przy Nowogrodzkiej. – Wybory są za dwa lata. To idealna pora, żeby dopiąć formalne sprawy – tłumaczy z kolei jeden z posłów KO.
PiS pracuje nad programem
W przypadku PiS akcent został położony na kwestie wypracowywania postulatów. – Naszym świętym obowiązkiem jest przygotowanie programu, którego realizacja sprawi, że obywatele będą czuć się bezpieczniej niż obecnie – we wszystkich sprawach, na wszystkich poziomach. Jestem przekonany, że taki program można skonstruować – nie tylko napisać, ale, co ważniejsze, także zrealizować – przekonywał prezes partii Jarosław Kaczyński, otwierając w piątek wydarzenie.
Twarde deklaracje ze strony władz PiS nie padły, przedstawiono natomiast ponad 550-stronicowy dokument zatytułowany jako „materiały konferencyjne”. W opasłej książeczce przedstawiono szereg potencjalnych działań, które można byłoby wdrożyć w najróżniejszych obszarach – od wojskowości, przez wymiar sprawiedliwości, media publiczne, demografię, spółki Skarbu Państwa, system podatkowy, aż po zdrowie i politykę senioralną.
Wśród nich znalazły się postulaty wprowadzenia m.in. dochodu minimalnego dla pełnoletnich obywateli w wysokości 500 zł przy jednoczesnym zlikwidowaniu kwoty wolnej od podatku (autorstwa Marka Dietla, byłego szefa Giełdy Papierów Wartościowych), bonu mieszkaniowego w wysokości 40 tys. zł za urodzenie pierwszego dziecka i 100 tys. zł za urodzenie trzeciego dziecka (zaproponowanego przez byłego wiceministra rodziny Bartosza Marczuka), rokroczna waloryzacja w programie 800 plus (co proponuje Mateusz Łakomy, ekspert od demografii związany w przeszłości z PZU) czy czterodniowy tydzień pracy lub sześciogodzinny dzień pracy dla seniorów (postulowanego przez Małgorzatę Sadurską, byłą szefową kancelarii Andrzeja Dudy).
Przedstawione propozycje wywołały sporo emocji na prawicy. „Ktoś się dziwi, że nie chcę mieć nic wspólnego z tym planem ostatecznego zrujnowania naszego państwa?” – komentował lider Konfederacji Sławomir Mentzen w mediach społecznościowych.
W kuluarach słychać jednak wprost: to nie jest program PiS. – Powiem wprost: część z tych rzeczy nigdy nie wyjdzie nawet poza tę książeczkę. Chodziło o to, aby pokazać rozmach, dużo pomysłów, wiele paneli, burze mózgów. Teraz będzie trzeba usiąść i zastanowić się, co z tych rzeczy jest faktycznie sensowne, a przede wszystkim – realne do wprowadzenia – tłumaczy nam jeden z posłów tego ugrupowania.
Wśród dziesiątek paneli dyskusyjnych szczególną uwagę przyciągnęły panele o „momencie konstytucyjnym” i wyzwaniach prezydentury Karola Nawrockiego, a także dyskusja o reformie mediów publicznych.
– Widać, że środek ciężkości w partii przesunął się w jakimś stopniu w kierunku Pałacu Prezydenckiego. Panele z udziałem prezydenckich ministrów cieszyły się sporym zainteresowaniem wśród posłów, było to naprawdę widać – mówi nam jeden z uczestników.
Nieco inaczej było z debatą o TVP i Polskim Radiu. Jak słyszymy, krytyka w partii jest powszechna. – Kompletnie nie wiem, po co nam to było. Chyba tylko po to, że Jacek Kurski mógł swoją twarzą przypomnieć, dlaczego dziś nie sprawujemy władzy – mówi nam jeden z posłów PiS. – Skoro nie mamy żadnego pomysłu na media, którym możemy się pochwalić, to lepiej siedzieć po prostu cicho – dodaje inny.
Jak wynika z ustaleń DGP, do kolejnych wydarzeń zorganizowanych przez PiS może dojść w kolejnych miesiącach. – Z budżetem partii nie jest aż tak źle, jak się wydawało. Jesteśmy gotowi, aby walczyć – mówi nam jeden z polityków tej partii.
O walce – choć trochę w innym kontekście – mówił zresztą sam Jarosław Kaczyński. Podczas swoich wystąpień atakował działania opcji „niemiecko-berlińsko-brukselskiej”, nawoływał do obrony przed zagrożeniami płynącymi do nas z Europy Zachodniej. – Żyjemy ciągle dzisiaj w bardzo ostro kwestionowanej i bardzo często już podupadającej, ale jednak w cywilizacji chrześcijańskiej. Mój śp. brat powiedział kiedyś w Gnieźnie (...), że chrześcijaństwo stworzyło najbardziej życzliwą człowiekowi cywilizację w dziejach świata. Obrońmy tę cywilizację, bo ona jest dzisiaj zagrożona – wskazywał prezes PiS.
Konwencja KO. Tusk zabrał głos
Wojenna retoryka obecna była również w warszawskim studiu ATM, w którym kongres zjednoczeniowy zorganizowała Platforma Obywatelska wraz z Nowoczesną i Inicjatywą Polską. – Poprosiłem, żebyśmy ten dzień zjednoczenia zorganizowali w dniu, w którym nasi oponenci, nasi przeciwnicy polityczni zastanawiają się nad tym, jak znowu Polskę rozgrabić. Nie ma lepszej scenerii, nie ma lepszego tła do tego – przekonywał w sobotę Donald Tusk.
Zdaniem premiera politycy PiS w Katowicach „zebrali się dokładnie po to, żeby zacząć już dzielić skórę na niedźwiedziu”, do czego wykorzystują podziały w społeczeństwie. – Waszym zadaniem i wszystkich wolnych Polaków jest być wystarczająco silnym, żeby obronić jedność Polaków – na rzecz wolności, na rzecz kultury Zachodu, na rzecz naszej obecności w Europie. Nie damy się podzielić z Europą. Nie damy się podzielić z Zachodem – podkreślał szef rządu.
Podczas wydarzenia zaprezentowana została także nowa nazwa partii – Koalicja Obywatelska. Szyld Platformy zniknął, nie były akcentowane również logotypy mniejszych ugrupowań. – Chcę wam powiedzieć, żeby już nikt więcej nie uśmiechał się pod nosem, kiedy wasz ukochany przewodniczący mówi, że wygramy wybory w 2027 r. (...) Jako KO wygrywaliśmy już wybory i wygramy następne. Niczego nie musimy wymyślać, żadnych sztuczek – wskazywał Tusk.
Całe wydarzenie ograniczyło się do kilku wystąpień, z ust nie padły jednak większe zapowiedzi zmian. – Kierownik wrócił do starych, utartych ścieżek straszenia PiS-em – komentuje w rozmowie z DGP jeden z posłów KO. – Czuję się o dekadę młodszy – śmieje się inny z polityków tego ugrupowania.
Wybory parlamentarne w Polsce odbędą się za niecałe dwa lata. Według październikowego sondażu Centralnego Badania Opinii Społecznej wybory w Polsce wygrałaby KO z wynikiem 28,4 proc. Pozycja wicelidera należy do PiS, które otrzymałoby 23,6 proc. głosów. W Sejmie znalazłyby się jeszcze Konfederacja (10,9 proc.) oraz Konfederacja Korony Polskiej (9,4 proc.). Pod progiem wyborczym uplasowałyby się Nowa Lewica (4,8 proc.), Razem (4,2 proc.), Polska 2050 (2,3 proc.) i Polskie Stronnictwo Ludowe (2,1 proc.). Wariant „trudno powiedzieć” zaznaczyło 10,2 proc. ankietowanych.