- Myślę, że byłoby wysoce pożądane, by Polska była aktywnym członkiem grupy E3 lub jakiejkolwiek innej grupy reprezentującej Europę - powiedział Ischinger w kontekście negocjacji pokojowych mających na celu zakończenie wojny w Ukrainie.
Według prezydenta MSC są „prawdopodobnie dwa powody” polskiej nieobecności w niedawnym spotkaniu liderów E3, czyli kanclerza Niemiec Friedricha Merza, premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera i prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Pierwszy jest taki, że E3 istnieje jako format od ponad 20 lat. - Proszę pamiętać, że grupa ta powstała w 2003 roku jako konsekwencja wojny w Iraku (...). To ustabilizowany format, istniejący od dawna. Co ciekawe, w tamtych czasach była to grupa UE3. Teraz to grupa dwóch członków Unii Europejskiej i jednego państwa spoza UE. Czyli to dość osobliwa konstrukcja - stwierdził rozmówca PAP.
Choć grupa reprezentuje „trzech głównych uczestników debaty o przyszłości Europy”, to Ischinger przekonuje, że „Polska powinna być jej częścią”.
Drugą przyczyną, na którą wskazał prezydent MSC, jest „to, że w pewnych aspektach polska konstytucja tworzy nieco skomplikowaną sytuację”. - Premier reprezentuje Polskę w pewnych kwestiach, prezydent w innych. To, jak sądzę, może stanowić pewne utrudnienie we włączeniu Polski - stwierdził.
Rozmówca PAP oświadczył przy tym, że jest „gorącym zwolennikiem Trójkąta Weimarskiego”. - Uważam, że to bardzo ważna inicjatywa, należy ją ożywić. Niezależnie od tego, czy na poziomie ministrów spraw zagranicznych czy szefów rządów czy na jakimkolwiek innym poziomie - dodał.
Ischinger wyraził nadzieję, że następnym razem, gdy „Europejczycy będą rozmawiać z prezydentem Donaldem Trumpem w Białym Domu o przyszłości Ukrainy, Polska będzie tam przy stole z Niemcami i innymi krajami”. - Niedobrze, że w sierpniu Polski tam nie było. Polska ma większe powody, by być obecna w rozmowach niż np. Włochy - ocenił doświadczony dyplomata.
- Osobiście jestem zdecydowanym zwolennikiem włączania Polski zawsze, gdy tylko to możliwe. W rozmowach o Ukrainie Polska powinna mieć stałe miejsce. To moje osobiste zdanie - przekazał.
Pytany o obecne negocjacje pokojowe, Ischinger stwierdził, że „zakłada, że nastrój na Kremlu jest optymistyczny, a wręcz radosny”. Powodem tego jest to, że „Ameryka prowadzi rozmowy z Rosją bilateralnie, bez stałego włączania w proces Europy”.
- Moim zdaniem to poważny błąd naszych amerykańskich przyjaciół, że nie zgodzili się na stworzenie klasycznej grupy kontaktowej, gdy rozpoczęto rozmowy z Ukrainą i Rosją o zakończeniu wojny - powiedział Ischinger.
- Pamiętam, bo byłem głównym negocjatorem Niemiec 30 lat temu, gdy próbowaliśmy zakończyć wojny na Bałkanach. Pamiętam, jak skuteczna była grupa kontaktowa, którą wtedy stworzyliśmy. To świetne narzędzie zapobiegania nieporozumieniom - wspomniał rozmówca PAP.
Dlatego szefowi Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa „bardzo trudno jest zrozumieć, dlaczego oddaliśmy Rosji przewagę taktyczną i pozwoliliśmy na politykę typu dziel i rządź”. - My tak naprawdę ułatwiamy Rosji bardziej, niż powinniśmy - dodał.
Były ambasador Niemiec w USA uważa, że „takie podejście do dyplomacji kryzysowej, jakie stosuje obecnie rząd Trumpa, na przykład przy Strefie Gazy, jest dość innowacyjne”. Nie wyklucza, że „może być skuteczne”.
- USA są zdolne wywierać bardzo dużą presję na określonych uczestników scenariusza kryzysowego. Mogą zastosować większą presję, niż my, Europejczycy. Ta amerykańska praktyka działania samodzielnego ma pewne zalety, nie ignoruję tego - mówi rozmówca PAP.
Jednocześnie problem polega na tym, że „sprawa Ukrainy różni się od sprawy Gazy”.
- W przypadku Ukrainy nie potrafię sobie wyobrazić, aby jakiekolwiek wynegocjowane zakończenie konfliktu mogło zostać wdrożone bez aktywnego udziału takich krajów jak Polska, Niemcy czy całej Unii Europejskiej. Spójrzmy chociażby na logistykę - jeśli chcemy dostarczać pomoc wojskową, finansową, ekonomiczną do Ukrainy, to jak ona docierana Ukrainę? Przez Polskę - stwierdził.
- Dlatego powtórzę: uważam, że Polska od pierwszego dnia powinna być w pełni włączona do rozmów - zaznaczył Ischinger.
Ischinger to 79-letni dyplomata, który od 2008 do 2022 r. kierował prestiżową Monachijską Konferencją Bezpieczeństwa (MSC). Wcześniej zajmował wysokie stanowiska w niemieckim MSZ, był też ambasadorem w USA i Wielkiej Brytanii. W 2025 roku Ischinger ponownie stanął na czele MSC, tym razem tymczasowo, do objęcia tej funkcji przez byłego szefa NATO Jensa Stoltenberga.