Zgodnie z zapowiedziami ministry rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszki Dziemianowicz-Bąk na straży praw wszystkich osób wykonujących pracę zarobkową ma stanąć nowy rzecznik. Jednak koncepcja nie jest nowa. W 2023 r. posłowie Lewicy złożyli w Sejmie projekt ustawy o rzeczniku praw pracowniczych, zawierający zbliżone założenia. W odpowiedzi na nasze pytania ministerstwo zapewniło jednak, że obecny projekt to autorska inicjatywa resortu pracy, od poprzedniej różni się m.in. sposobem powołania rzecznika, długością kadencji oraz zakresem kompetencji.
Rzecznik zamiast PIP?
Jak dowiedział się DGP, nowy rzecznik ma mieć prawo m.in. wnosić skargi nadzwyczajne do Sądu Najwyższego, występować o zmiany w prawie pracy i kierować wystąpienia do ministra właściwego ds. pracy. Co roku, w ciągu 90 dni od zakończenia roku kalendarzowego, będzie też zobowiązany przedstawić sprawozdanie z działalności Prezesowi Rady Ministrów i opinii publicznej – z informacjami o podejmowanych działaniach, stanie przestrzegania praw pracowniczych i wykrytych nieprawidłowościach.
Nie wiadomo jeszcze, ile będzie kosztować funkcjonowanie nowej instytucji. DGP ustalił jednak, że jeśli biuro rzecznika miałoby działać w skali porównywalnej do rzecznika małych i średnich przedsiębiorców, roczne koszty mogłyby wynosić od 10 do 18 mln zł.
Zarówno związki zawodowe, jak i organizacje pracodawców podchodzą do pomysłu z dużą rezerwą.
– Jeśli budżet nowego urzędu miałby być porównywalny z budżetem rzecznika MŚP, to bardziej efektywnym rozwiązaniem byłoby przeznaczenie tych środków na rozwój PIP – w szczególności na wzmocnienie kadr i zwiększenie możliwości operacyjnych Inspekcji, której zakres zadań systematycznie rośnie, a znaczna część pracy to reagowanie na skargi osób zatrudnionych – ocenia Rober Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan.
– Na straży praw pracowniczych od zawsze stoją związki zawodowe. Tworzenie kolejnej instytucji, która ma pełnić podobną rolę, jest po prostu nielogiczne. Jeśli naprawdę chcemy wzmacniać dialog społeczny i rokowania zbiorowe, nie potrzebujemy nowych urzędów, tylko realnego wsparcia dla tych, które już działają – komentuje dr Błażej Mądrzycki, wiceprzewodniczący OPZZ.
Podobnie uważa strona pracodawców.
– Z pewnym zaskoczeniem przyjmujemy zapowiedź powołania nowej instytucji – rzecznika praw pracownika. Na tym etapie nie znamy jeszcze szczegółowych założeń ustawy, wypowiadam się wstępnie – Konfederacja Lewiatan nie przyjęła jeszcze oficjalnego stanowiska. Na podstawie dostępnych informacji pojawia się jednak zasadnicze pytanie: czy powołanie nowej instytucji jest uzasadnione, skoro tożsame zadania realizuje PIP? – wskazuje Rober Lisicki.
– W naszej ocenie priorytetem powinno być wzmocnienie PIP – kadrowe, organizacyjne i finansowe – aby skuteczniej wykrywać i eliminować rzeczywiste przypadki nadużyć na rynku pracy, diagnozować przypadki istotnych naruszeń prawa pracy czy też realizować rolę informacyjno-doradczą w zakresie wyjaśniania i wykładni przepisów, bieżącego informowania pracowników i pracodawców – dodaje.
To samo stanowisko podziela dr Mądrzycki.
– Zamiast powoływać nowe biura, lepiej byłoby wzmocnić PIP, która od lat zmaga się z brakami kadrowymi i ograniczonym budżetem. Inspekcja ma tradycję, strukturę i doświadczenie. Trzeba ją traktować poważnie, a nie tworzyć substytuty, które będą tylko przerzucać papiery – argumentuje.
Jego zdaniem działalność związkowa w Polsce napotyka na liczne bariery. Zdarzają się przypadki zwolnień działaczy, lekceważenie konsultacji czy marginalizowanie opinii związków zawodowych w procesach decyzyjnych.
– Bywa, że sądy traktują naruszenie praw związkowych jako czyn o znikomej szkodliwości społecznej. To pokazuje, że problemem nie jest brak rzecznika, tylko brak realnej ochrony istniejących praw. Kluczem do poprawy sytuacji pracowników jest egzekwowanie istniejącego prawa, rozwój układów zbiorowych pracy, poważne traktowanie roli związków zawodowych oraz wzmocnienie PIP – podsumowuje dr Błażej Mądrzycki.
Z kolei pracodawcy zwracają uwagę, że powołanie nowego rzecznika może prowadzić do dublowania kompetencji.
– Jeśli nowy rzecznik udzielałby porad i przekazywał sprawy do PIP, to w praktyce może to oznaczać dublowanie zadań i wydłużenie ścieżki rozpatrywania spraw. W systemie funkcjonuje także rzecznik praw obywatelskich, który często wspiera osoby zatrudnione w sprawach naruszeń prawa pracy czy dyskryminacji – podkreśla ekspert Konfederacji Lewiatan.
Co na to PIP?
Resort pracy zapewnia, że rzecznik praw pracownika nie przejmie kompetencji PIP, lecz ma uzupełniać jej działania. Jak do propozycji ministerstwa odnosi się Marcin Stanecki – Główny Inspektor Pracy?
– Nie czuję się uprawniony do komentowania decyzji politycznych dotyczących powoływania nowych instytucji publicznych. Z perspektywy misji, jaka przyświeca działaniom Państwowej Inspekcji Pracy, pozytywnie oceniam jednak wszystkie inicjatywy mające na celu wzmocnienie ochrony i zwiększenie wsparcia dla zatrudnionych, szczególnie tych najsłabiej radzących sobie na rynku pracy – mówi.
Dodaje też, że inspektorzy pracy już dziś mają pełne ręce obowiązków, a w najbliższych latach będzie ich jeszcze więcej.
– Biorąc pod uwagę nowe zadania wynikające z projektów zmian prawa, takich jak wdrożenie unijnych dyrektyw o przejrzystości wynagrodzeń czy dotyczącej pracowników platform cyfrowych, inspektorzy pracy będą mieli coraz więcej zadań do wykonania – zaznacza.
Wiceprzewodniczący OPZZ podkreśla, że prawdziwą przestrzenią do reprezentowania interesów pracowników są układy zbiorowe pracy – narzędzie, które pozwala negocjować warunki zatrudnienia, wynagrodzenia i świadczenia bezpośrednio między stronami. To właśnie układy zbiorowe są miejscem, gdzie realnie kształtuje się sytuacja pracowników.
– Zamiast powoływać nowego rzecznika, rząd powinien skupić się na wdrożeniu dyrektywy 2022/2041 o adekwatnych wynagrodzeniach minimalnych w zakresie układów zbiorowych pracy, bo mamy już roczne opóźnienie – wskazuje.
Zarówno związkowcy, jak i pracodawcy są zgodni: większa skuteczność w ochronie praw pracowniczych nie wymaga tworzenia nowych instytucji, lecz egzekwowania istniejącego prawa i realnego dialogu społecznego. ©℗