Gdy sąd lekarski II instancji neguje opinie biegłych, na podstawie których w I instancji obwinionego medyka ukarano dyscyplinarnie, musi przeprowadzić dowód z nowych opinii innych biegłych. Jeśli tego nie zrobi, orzeczenie, wydane bez dowodów, z naruszeniem procedury, musi zostać uchylone.
Komplikacje po operacji plastycznej nosa. Dlaczego sprawa trafiła do Sądu Najwyższego?
Takie rozstrzygnięcie zapadło w Sądzie Najwyższym na kanwie sprawy dyscyplinarnej, jaką wytoczyła chirurgowi plastycznemu jego pacjentka, która przeszła operację plastyczną nosa, niestety nie do końca udaną. Po zabiegu pacjentka uznała, że efekt nie jest taki, jaki powinien być, w dodatku niedługo później pojawiły się komplikacje – infekcje, zapalenia zatok itd. Pacjentka wniosła więc do rzecznika dyscyplinarnego o ukaranie lekarza. I taką karę chirurgowi wymierzono: okręgowy sąd lekarski, opierając się na opiniach biegłych, orzekł o ograniczeniu prawa wykonywania zawodu; przez 12 miesięcy lekarz nie miał prawa wykonywać operacji i zabiegów obejmujących obszar twarzy pacjentów.
Nieoczekiwanie jednak Naczelny Sąd Lekarski, uwzględniając odwołanie obrony, zupełnie zmienił orzeczenie I instancji i obwinionego chirurga uniewinnił od każdego z zarzutów. A były one dwa. Pierwszy dotyczył błędów medycznych, ściśle odnoszących się do przeprowadzonej operacji plastycznej (którą skrytykowali biegli). A drugi dotyczył nierzetelnego prowadzenia dokumentacji medycznej. Lekarz bowiem nie odnotował w niej ostatniej wizyty pacjentki. Problem polegał jednak na tym, że nie do końca było wiadomo, czy taka wizyta w ogóle się odbyła. NSL stwierdził, że takie wątpliwości należy rozstrzygnąć zdecydowanie na korzyść obwinionego. Zaś jeśli chodzi o pierwszy zarzut – nieprawidłowego wykonania zabiegu korekty plastycznej nosa skutkującej powikłaniami zdrowotnymi – NSL uznał, że dowody z opinii biegłych nie były rzetelne (skądinąd wątpliwości dotyczyły zwłaszcza jednego z biegłych, specjalisty otolaryngologa, który nawet wskazywał, że nie może w pełni ocenić operacji, gdyż nie jest specjalistą w zakresie chirurgii). Jednak Naczelny Sąd nie przeprowadził żadnego innego dowodu, tylko po prostu uniewinnił lekarza.
Lekarz nie poniesie winy. Sąd Najwyższy tłumaczy dlaczego
Z takim orzeczeniem nie pogodziła się pokrzywdzona pacjentka i jej pełnomocnik złożył kasację do Sądu Najwyższego. I SN zdecydowanie stwierdził, że wyrok NSL nie był prawidłowy i naruszył prawo, zwłaszcza procedurę. Niestety, mimo uchylenia orzeczenia, sprawę trzeba było umorzyć – doszło bowiem do przedawnienia karalności; zabieg i leczenie miały miejsce na przełomie 2019 i 2020 roku, a więc od popełnienia czynów minęło już ponad pięć lat.
– W sytuacji, gdy sąd odwoławczy zanegował treść zasadniczych dowodów w sprawie, tj. opinii biegłych, stwierdzając, że są one wadliwe, jedyną drogą procesową powinno być dopuszczenie kolejnego dowodu z opinii biegłych, innych niż ci, którzy wydali je wcześniej. O to zresztą wnosiła zresztą obrona. Niestety, nic takiego nie miało miejsca – powiedział w uzasadnieniu sędzia przewodniczący Marek Siwek.
W efekcie, negując te dowody i nie przeprowadzając kolejnego, sąd odwoławczy tak naprawdę pozbawił się możliwości prawidłowego orzeczenia w sprawie. Nie mógł już ustalić, czy czyn obwinionego lekarza był błędem medycznym i tym samym był deliktem dyscyplinarnym, ale też nie mógł prawidłowo orzec, że czynności obwinionego były właściwe i zasługiwał on na uniewinnienie.
– Zanegowanie jedynego dowodu oceniającego profesjonalnie czyny obwinionego i nieprzeprowadzenie innego dowodu skutkowało tym, że sąd II instancji orzekał bez przeprowadzenia jakiegokolwiek dowodu, czym naruszył przepisy postępowania, zwłaszcza art. 4 i 7 kodeksu postępowania karnego – dodał sędzia.
Podstawa prawna
Orzecznictwo
Wyrok Sądu Najwyższego z 18 września 2025 r., sygn. akt II ZK 95/24