Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do Sądu Najwyższego wniosek o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Łukasza P., orzekającego w Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy. Śledczy zarzucają prawnikowi usiłowanie doprowadzenia miasta stołecznego Warszawy do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o wartości 475 tysięcy złotych. Według ustaleń prokuratury, sędzia miał posłużyć się podrobionym testamentem w postępowaniu spadkowym po zmarłej Ninie M., starając się przejąć własność jej lokalu mieszkalnego przy ulicy Kochanowskiego. Działanie to zostało zakwalifikowane jako usiłowanie oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości oraz posłużenie się fałszywym dokumentem.
Warszawski sędzia miał orzekać z korzyścią dla siebie
Sprawa miała swój początek w maju 2023 roku, kiedy to sędzia złożył w sądzie na Żoliborzu wniosek o otwarcie testamentu, rzekomo sporządzonego własnoręcznie przez zmarłą w czerwcu 2022 roku. Łukasz P. figurował w nim jako jedyny spadkobierca. Wątpliwości co do autentyczności dokumentu powzięło miasto stołeczne Warszawa, będące uczestnikiem postępowania, co skutkowało powołaniem biegłego z zakresu badania pisma ręcznego. Pierwsza ekspertyza wykazała, że ani treść testamentu, ani widniejący pod nim podpis nie zostały nakreślone ręką spadkodawczyni, co stało się bezpośrednią przyczyną włączenia się prokuratury do postępowania cywilnego i wszczęcia śledztwa karnego.
Zgromadzony w toku postępowania przygotowawczego materiał dowodowy, w tym opinia drugiego, niezależnego biegłego, potwierdził fałszerstwo. Analiza porównawcza próbek pisma Niny M., pozyskanych z licznych instytucji, wykazała istotne różnice graficzne względem testamentu. Eksperci wskazali, że zarówno treść dokumentu, jak i podpis zostały prawdopodobnie nakreślone przez tę samą osobę, inną niż spadkodawczyni. Dodatkowo zeznania pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej podważyły wersję o bliskiej relacji sędziego ze zmarłą. Kobieta, która nie miała rodziny, jedynie raz wskazała Łukasza P. jako kontakt na wypadek śmierci, określając go mianem bratanka męża, z którym widziała się tylko raz w życiu.
Zarzut o fałszowanie testamentu i decyzja o uchyleniu immunitetu
Szczególną uwagę śledczych zwrócił sposób podpisania sfałszowanego testamentu, na którym widniała sygnatura „ciocia Nina” bez nazwiska. Świadek znający zmarłą kategorycznie zeznał, że kobieta nigdy nie używała takiej formy podpisu, co dodatkowo uprawdopodobniło tezę o fałszerstwie dokonanym przez osobę nieznającą zwyczajów zmarłej. Prokuratura stoi na stanowisku, że momentem popełnienia czynu zabronionego było złożenie sfałszowanego dokumentu w sądzie, co traktowane jest jako usiłowanie oszustwa sądowego.
Dalsze czynności procesowe, w tym postawienie zarzutów i ewentualne pobranie próbek pisma od sędziego w celu weryfikacji, czy to on osobiście sporządził fałszywy dokument, są uzależnione od decyzji Sądu Najwyższego. Immunitet sędziowski stanowi obecnie formalną przeszkodę w kontynuowaniu procedury karnej bezpośrednio wobec podejrzewanego. Jeśli Sąd Najwyższy przychyli się do wniosku prokuratury, sędziemu Łukaszowi P. grozić będzie kara pozbawienia wolności od roku do dziesięciu lat za zarzucane czyny.
Jaki wniosek ws. sędziego Łukasza P. skierowała Prokuratura Okręgowa w Warszawie do Sądu Najwyższego?
Prokuratura wniosła o zezwolenie na pociągnięcie sędziego Łukasza P. do odpowiedzialności karnej za usiłowanie doprowadzenia miasta stołecznego Warszawy do niekorzystnego rozporządzenia mieniem oraz posłużenie się fałszywym dokumentem, by przejąć lokal Niny M. przy ulicy Kochanowskiego warty 475 tysięcy złotych.
Jakie były ustalenia biegłych w sprawie autentyczności testamentu Niny M.?
Pierwsza ekspertyza wykazała, że ani treść testamentu, ani podpis nie zostały nakreślone ręką spadkodawczyni. Opinia drugiego, niezależnego biegłego potwierdziła fałszerstwo i wskazała, że treść i podpis nakreśliła prawdopodobnie ta sama osoba, inna niż Nina M.
Jakie zeznania pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej dotyczyły relacji Niny M. z sędzią Łukaszem P.?
Zeznania podważyły wersję o bliskiej relacji. Nina M., która nie miała rodziny, jedynie raz wskazała Łukasza P. jako kontakt na wypadek śmierci, określając go mianem bratanka męża, z którym widziała się tylko raz w życiu.
Dlaczego podpis „ciocia Nina” na testamencie Niny M. wzbudził podejrzenia?
Na sfałszowanym testamencie widniała sygnatura „ciocia Nina” bez nazwiska. Świadek znający Ninę M. kategorycznie zeznał, że nigdy nie używała takiej formy podpisu, co uprawdopodobniło tezę o fałszerstwie.
Od czego zależą dalsze czynności i kary w sprawie sędziego Łukasza P.?
Dalsze czynności, w tym postawienie zarzutów i ewentualne pobranie próbek pisma, zależą od decyzji Sądu Najwyższego, bo immunitet blokuje procedurę. W razie zgody Sądu Najwyższego grozi kara pozbawienia wolności od roku do dziesięciu lat.