Patrycja Otto
Patrycja.otto@infor.pl
Bezrobocie w kraju się rozkręca. Sierpień okazał się trzecim miesiącem z rzędu, w którym liczba bezrobotnych wzrosła. Co więcej, tempo w tym zakresie nabrało rozmachu (patrz: infografika). Ale nie tylko to wywołało niepokój na rynku. Bezrobocie zwiększyło się również rok do roku, a wszystko to w okresie, kiedy zwykle osób bez pracy ubywa, bo rusza sezon na prace sezonowe. To sprawiło, że rozgorzała dyskusja na temat końca dobrej sytuacji na rynku pracy w Polsce. I choć dane wskazują na pogorszenie się sytuacji, to eksperci uspokajają, że nie ma mowy o załamaniu się rynku, a wzrost bezrobocia został wykreowany przez zmianę przepisów.
Coming out szukających pracy
Mowa o obowiązującej od 1 czerwca ustawie z 20 marca 2025 r. o rynku pracy i służbach zatrudnienia (Dz.U. z 2025 r. poz. 620), która zastąpiła wcześniejszą ustawę o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Nowe przepisy wprowadziły szereg zmian dotyczących osób bezrobotnych, co wpłynęło i będzie wpływać również w kolejnych miesiącach na statystykę. Nie ma już rejonizacji.
– Dziś nie trzeba się rejestrować w powiatowym urzędzie pracy właściwym ze względu na swoje miejsce zamieszkania – mówi Monika Pawlak, p.o. główny specjalista ds. promocji działań w Powiatowym Urzędzie Pracy (PUP) w Łodzi. To wywołało efekt lokalny i globalny. Więcej bezrobotnych zaczęły notować PUP, dysponujące większymi środkami na aktywizację osób bezrobotnych, w tym na przykład na założenie własnej działalności gospodarczej. W Łodzi, która oferuje wsparcie do 40 tys. zł na własną działalność, liczba bezrobotnych rok do roku zwiększyła się na przykład o kilka procent, a we Wrocławiu już o ponad 10 proc. Globalny wzrost osób bezrobotnych nastąpił natomiast w związku z tym, że osobom bez pracy jest ogólnie łatwiej uzyskać status bezrobotnego. Nie muszą wracać do domu, by dopełnić formalności.
Ale to nie jedyna zmiana przepisów, która przyniosła odwrócenie się trendu na rynku pracy.
– Zniknął obowiązek osobistego stawienia się osoby zarejestrowanej w urzędzie pracy. Od czerwca, by nie stracić statusu bezrobotnego, wystarczy, że co najmniej raz na 90 dni zadzwoni się lub skontaktuje przez platformę internetową Praca.gov.pl – mówi Arkadiusz Łukaszów, starszy specjalista ds. marketingu usług w PUP Wrocław.
Jak zauważają eksperci, ta zmiana spowodowała, że osoby dotychczas niezatrudnione wyszły z ukrycia. Wiele z nich obawiało się, ale i nie było w stanie sprostać bezpośredniej wizycie w urzędzie. Dlatego nie starały się o status bezrobotnego, szczególnie że dorabiały na czarno i obawiały się, że podczas osobistej wizyty może to zostać ujawnione. Dziś ta bariera znikła.
– Jest większa pokusa do rejestracji. Zwłaszcza że urzędy straciły narzędzia do dyscyplinowania klientów i wyciągania konsekwencji wobec nich – przyznaje przedstawiciel Gdańskiego Urzędu Pracy.
Trudniej stracić status
Jak dodaje Robert Lisicki, dyrektor departamentu rynku pracy w Konfederacji Lewiatan, obowiązujące od 1 czerwca przepisy powodują bowiem, że nie tak łatwo już utracić status bezrobotnego, nawet w sytuacji odrzucenia oferty pracy. Tym samym nie ma już tak dużej rotacji wśród zarejestrowanych w urzędzie.
– Przed 1 czerwca powiatowy urząd pracy, mając ofertę zatrudnienia zgodną z kwalifikacjami osoby bezrobotnej, wystawiał jej skierowanie do pracodawcy, który ją przedstawił, celem nawiązania z nim kontaktu. Odmowa zatrudnienia bez uzasadnienia oznaczała utratę statusu bezrobotnego. Dziś nie ma to miejsca – zauważa Arkadiusz Łukaszów.
Jednocześnie, jak zauważają eksperci, spada liczba ofert zatrudnienia, co może z kolei świadczyć o tym, że rynek pracy jest na zakręcie. Na koniec lipca, jak wynika z danych Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej, było 45 tys. wolnych miejsc pracy i aktywizacji zawodowej. Przed rokiem o tej porze ich liczba wynosiła 65 tys.
Zdaniem przedstawicieli urzędów pracy jest na to jednak proste wyjaśnienie. Ustawa o rynku pracy i służbach zatrudnienia zmieniła też, jak dodają, zasady rejestrowania ofert.
– Pracodawcy są mocno weryfikowani pod kątem swojej rzetelności. Ci, którzy zalegają ze składkami na ZUS, KRUS, w urzędzie skarbowym, ale też zostali ukarani mandatem za nielegalne zatrudnianie, mogą liczyć się z odmową rejestracji oferty pracy w urzędzie – słyszymy w Gdańskim Urzędzie Pracy. W takiej sytuacji pozostaje im tylko ogłoszenie się na prywatnych portalach albo szukanie pracowników z polecenia. Z tego powodu wiele firm nawet już nie zgłasza swoich propozycji. Jak słyszymy w urzędach pracy, dotyczy to zwłaszcza firm sprzątających, ochroniarskich. Wśród nich widać największy odpływ oferentów.
Robert Lisicki uważa jednak, że mimo wszystko mamy do czynienia z ostudzeniem nastrojów wśród pracodawców. Wysokie koszty działalności, w tym pracy, niepewność co do sytuacji makroekonomicznej powodują, że pracodawcy usztywnili się w zatrudnianiu nowych osób.
– Dotyczy to też samych pracowników. Najnowszy raport Randstad pokazuje, że spada gotowość do zmiany miejsca pracy, natomiast rośnie do zmiany stanowiska u dotychczasowego pracodawcy – zauważa Robert Lisicki i dodaje, że z raportów o rynku pracy wynika też, że wydłuża się czas poszukiwania nowego zatrudnienia. W I kw. tego roku było to 3,3 miesiąca, podczas gdy przed rokiem – 2,8 miesiąca.
– Nadal jednak Polska znajduje się w czołówce krajów Unii Europejskiej z najniższym bezrobociem, co potwierdzają dane Eurostatu – dodaje.
Zdaniem ekspertów kolejne miesiące również mogą przynieść utrzymanie trendu wzrostowego w zakresie bezrobocia. Pierwsze wyraźne tąpnięcie przewidują natomiast w czerwcu 2028 r. A to dlatego, że na mocy nowych przepisów status bezrobotnego nie jest już bezterminowy. Można go stracić po trzech latach na 90 dni.
– A to oznacza, że w III kw. 2028 r. może nas czekać kolejne odbicie w zakresie bezrobocia – zauważa Arkadiusz Łukaszów. ©℗