W grę wchodzą różne modele skrócenia czasu pracy:
- czterodniowy tydzień pracy,
- skrócenie dziennego wymiaru godzin pracy,
- dodatkowe dni wolne w ramach urlopu wypoczynkowego.
Ministerstwo podkreśla, że udział w projekcie ma być dobrowolny – firmy same będą mogły zdecydować, czy w nim uczestniczą i w jakiej formule. Brakuje jednak szczegółowych informacji, które są kluczowe, jeśli pilotaż ma mieć jakąkolwiek wartość merytoryczną, np.:
- jakie firmy będą kwalifikowane do udziału (branże, wielkość, regiony),
- jak długo potrwa okres testowy,
- czy efekty zostaną ocenione przez niezależnych ekspertów,
- jak będą mierzone produktywność, efektywność i wpływ społeczny?
Bez odpowiedzi na te pytania trudno mówić o rzetelnym „eksperymencie” legislacyjnym. Dodatkowo – budżet 10 mln zł jest kwotą raczej symboliczną, niewystarczającą do wdrożenia i ewaluacji skomplikowanego projektu o ogólnokrajowym znaczeniu.
Ile pracujemy?
Zmiany są potrzebne. Polacy należą dziś do najbardziej zapracowanych narodów w Unii Europejskiej. Według najnowszych danych Eurostatu rzeczywisty średni tygodniowy czas pracy w Polsce wynosi 39,3 godziny. A to znacznie więcej niż średnia unijna – 36,1 godziny.
Nie dziwi więc, że coraz więcej mówi się o potrzebie większej równowagi między życiem zawodowym a prywatnym, szczególnie w obliczu problemów zdrowotnych, wypalenia zawodowego czy zatrważających danych demograficznych. Choć w wypowiedziach ministerstwa często przywołuje się przykład Francji, Danii czy Hiszpanii, to rzeczywistość skróconego czasu pracy w tych państwach jest znacznie bardziej złożona.
Francja formalnie wprowadziła 35-godzinny tydzień pracy już w 2000 r., ale w praktyce wiele branż funkcjonuje tam na zasadzie licznych wyjątków i nadgodzin. Średnia rzeczywista liczba godzin pracy we Francji (według Eurostatu) wynosi dziś ponad 37 godzin tygodniowo. Ponadto reforma ta była kosztowna – państwo musiało rekompensować firmom spadek produktywności, a wielu pracodawców szukało obejść – w tym przez out sourcing i umowy cywilnoprawne.
Hiszpania natomiast rozpoczęła w 2021 r. testy czterodniowego tygodnia pracy w sektorze nowych technologii. Wstępne wyniki były pozytywne, ale skala projektu była bardzo ograniczona – objęła tylko kilkadziesiąt firm, głównie z sektora nowych technologii. Tamtejsze doświadczenia wskazują, że aby taki model działał, konieczne są spójne systemy mierzenia produktywności, realna digitalizacja procesów i kultura organizacyjna oparta na zaufaniu.
Z kolei Dania często jest podawana jako wzór elastyczności, ale jej model opiera się na flexicurity: łatwość zatrudniania i zwalniania pracowników idzie tam w parze z bardzo silnym systemem wsparcia społecznego. Krótszy czas pracy wynika z układów zbiorowych, a nie ze sztywnych regulacji ustawowych.
Skrócony czas pracy - co może pójść nie tak?
Wprowadzenie czterodniowego czasu pracy wiąże się też z zagrożeniami z punktu widzenia państwa i pracodawców.
Po pierwsze, wzrost kosztów pracy. Skrócenie czasu pracy bez zmniejszenia wynagrodzenia oznacza wyższy koszt jednostkowy pracy. Dla wielu przedsiębiorstw to ryzyko ograniczenia zatrudnienia, podwyżek cen i utraty konkurencyjności – szczególnie w przemyśle i usługach. Dla wielu firm – zwłaszcza w sektorach o niskiej marży – może to być nie do udźwignięcia bez podniesienia cen produktów i usług.
Po drugie, skok inflacyjny. Rosnące koszty mogą przełożyć się bezpośrednio na wzrost cen towarów i usług, zwłaszcza w branżach pracochłonnych, jak gastronomia, transport czy opieka zdrowotna.
Po trzecie, problemy z organizacją pracy. Niektóre branże – jak produkcja, opieka zdrowotna czy transport – nie są w stanie zredukować godzin bez utraty dostępności ich świadczeń. Wymagałoby to zatrudnienia dodatkowego personelu, co przy obecnych niedoborach kadrowych jest mało realne.
Po czwarte, wzrost szarej strefy i „ucieczka” w umowy cywilnoprawne. Jeśli etaty przestaną być opłacalne przy skróconym czasie pracy, firmy mogą szukać tańszych i bardziej elastycznych form zatrudnienia, z pominięciem przepisów kodeksu pracy.
Skrócony czas pracy - Co może zadziałać?
Pozytywnie należy ocenić to, że rząd nie zamierza narzucać jednego modelu skrócenia czasu pracy, tylko pozostawia przestrzeń do testowania różnych wariantów. Warunkiem sukcesu pilotażu będzie:
- staranny dobór firm i branż,
- transparentna metodologia oceny wyników,
- udział niezależnych ekspertów i naukowców w ewaluacji.
Skrócenie czasu pracy to temat ważny i potrzebny, ale wymaga mądrze zaprojektowanego pilotażu i poważnej debaty publicznej. Eksperyment legislacyjny przeprowadzony bez wystarczających danych, finansowania i konsultacji może doprowadzić do skutków odwrotnych od zamierzonych – zarówno dla pracowników, jak i gospodarki.©℗