Szykują się zmiany w fizjoterapii. Od początku stycznia łączny wymiar czasu pracy personelu zgłoszonego do realizacji świadczeń w warunkach domowych nie będzie mógł przekroczyć 20 proc. czasu pracy fizjoterapeutów zgłoszonych do świadczeń ambulatoryjnych. Po przekroczeniu limitu nie będą one finansowane przez NFZ. Tak wynika z zarządzenia prezesa funduszu, które zaczęło obowiązywać 24 października br. Od 1 lipca 2025 r. fizjoterapię domową będą zaś mogły świadczyć wyłącznie jednostki, które podpisały na nie umowę z NFZ. Fundusz całkowicie odstąpi więc od finansowania rehabilitacji domowej w ramach umów na fizjoterapię ambulatoryjną. Dotychczas duża część świadczeń z zakresu fizjoterapii domowej była rozliczana w ramach umowy na fizjoterapię ambulatoryjną.

Zarządzenie ma porządkować realizację świadczeń. Jednak zdaniem części fizjoterapeutów i zarządzających poradniami zrzeszonych w Ogólnopolskim Porozumieniu Pracodawców Rehabilitacji (OPPR) kilkadziesiąt tysięcy fizjoterapeutów straci pracę, a pacjenci rehabilitujący się w domach zostaną bez opieki. Mali świadczeniodawcy będą musieli zamknąć swoje przychodnie. Do tej pory mogli zatrudniać dodatkowych fizjoterapeutów do rehabilitacji domowej albo oferować już zatrudnionym pracę po godzinach w domu pacjenta. Od stycznia nie będą mogli tego robić.

Dlatego OPPR zorganizowało wczoraj protest przed Sejmem. Z protestującymi spotkali się posłowie PiS i Konfederacji.

Jak informuje NFZ, wbrew informacjom podawanym przez powstałą w październiku organizację zrzeszającą tylko część środowiska fizjoterapeutów, rehabilitacja domowa jest i będzie dostępna dla pacjentów. Fundusz ma podpisanych 400 umów na realizację tych świadczeń. Z danych NFZ wynika, że część podmiotów fizjoterapii ambulatoryjnej (ok. 11 proc.) realizuje ponad 20 proc. świadczeń w warunkach domowych. W skrajnych przypadkach jest to nawet 99 proc. Oznacza to, że taki podmiot ma umowę z NFZ na rehabilitację w ambulatorium, ale de facto realizuje świadczenia w domu pacjenta. Dzięki temu zarabia więcej – średnio ok. 25 zł na pacjenta.

– Nikt nie łamał prawa. Skoro dochodziło do nieprawidłowości, NFZ powinien przeprowadzić kontrole. Świadczeniodawcy nie są w stanie dostosować się do zmian, i to w tak krótkim czasie. Ucierpią na tym pacjenci. Planujemy kolejne protesty – komentuje Grzegorz Wietek, prezes OPPR. ©℗