Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji ma czas do 15 listopada na przygotowanie propozycji benefitów dla służb mundurowych. Inaczej, jak deklarują związkowcy, „trudno będzie zatrzymać funkcjonariuszy w domach – mogą wyjść na ulice”. Takie są wnioski z posiedzenia zespołu problemowego ds. usług publicznych Rady Dialogu Społecznego (RDS). Podczas spotkania przed Centrum Partnerstwa Społecznego trwał protest funkcjonariuszy służb mundurowych.
Kosztowne postulaty
Jednym z punktów porządku posiedzenia było omówienie stanowiska podzespołu ds. służb mundurowych RDS. Zgodnie z nim zaproponowany w ustawie budżetowej wzrost wynagrodzeń w sferze finansów publicznych jest niewystarczający.
– Wzrost uposażeń o średnio 5 proc. nie stanowi tak naprawdę podwyżki, a jedynie formę utrzymania siły nabywczej funkcjonariuszy i pracowników w związku z postępującą inflacją. Wszystkie centrale związkowe domagają się podwyżek dla pracowników i funkcjonariuszy działających w sferze finansów publicznych w wysokości co najmniej 15 proc. W ramach reform rozwiązań budżetowych podzespół proponuje również zmianę budżetowania służb podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwu Sprawiedliwości i Ministerstwu Finansów w sposób analogiczny do budżetowania sił zbrojnych, tj. ze wskazaniem budżetu jako procentowej części PKB. Ma to zapewnić stabilność i elastyczność w zakresie finansowania działalności poszczególnych służb oraz bardziej dynamiczny wzrost wynagrodzeń – referował stanowisko Marcin Kolasa, przewodniczący podzespołu.
Obecny w Centrum Dialogu Społecznego przedstawiciel rządu twierdził, że to zbyt kosztowne postulaty.
– Zapewniamy zrozumienie, ale nie jesteśmy w stanie w ciągu kilku miesięcy załatwić czegoś, co nawarstwiało się przez lata. Musielibyśmy znaleźć dodatkowe 10 mld zł – mówił Wiesław Szczepański, wiceminister administracji i spraw wewnętrznych.
Zapowiedział, że 15 listopada resort przedstawi swoje propozycje dla służb mundurowych. Mają się znaleźć wśród nich Karta Rodziny Służb Mundurowych, na wzór tej, która jest w wojsku. Szacowane są też skutki wprowadzenia dodatku metropolitarnego. Chodzi o dopłaty do mieszkań dla funkcjonariuszy pełniących służbę w dużych miastach. Wysokość dodatku może być zróżnicowana w zależności od wielkości ośrodka, tak by dopasować ją do cen mieszkań. W 16 szpitalach MSWiA funkcjonariusze mają być przyjmowani poza kolejnością. Także w sanatoriach mają zostać wprowadzone preferencyjne zasady udzielania świadczeń dla mundurowych.
– Nie jest możliwe w ciągu kilku miesięcy przygotowanie gruntowych zmian w systemie wynagrodzeń – wyjaśniał wiceminister.
Jednak związkowcy domagali się jednoznacznych deklaracji, a nie prowadzenia analiz.
– W maju premier na Podlasiu twierdził, że nie ma limitów na bezpieczeństwo. Obecnie doświadczeni funkcjonariusze przechodzą do MON. To kanibalizm służb. Podwyżki w wysokości 5 proc. są niższe niż waloryzacja emerytur. To powoduje dziurę kadrową – mówił Marcin Kolasa z NSZZ Funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Także policjanci nie byli usatysfakcjonowani zapowiedziami ministerstwa.
– Nie chcemy prowadzić dialogu na ulicy. Kartą Rodziny nie zatkacie nam jednak ust. Kwestia waloryzacji uposażeń i dodatków mieszkaniowych jest kluczowa. Mamy do czynienia z kryzysem kadrowym. W całej Polsce brakuje 13,7 tys. funkcjonariuszy. To tak jakby w trzech województwach w ogóle nie było policjantów – mówił Andrzej Szary z NSZZ Policjantów.
Psia grypa
Obecny na posiedzeniu zespołu RDS poseł Adrian Zandberg zapowiedział złożenie poselskiej poprawki do ustawy budżetowej. Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność”, zadeklarował zaś, że w razie potrzeby zwoła posiedzenie plenarne Rady Dialogu Społecznego.
– Wynagrodzenia to szerszy problem. Jeśli płaca minimalna wzrasta o 9 proc., a wynagrodzenia w sferze budżetowej o 5 proc., to prowadzi to do dalszego spłaszczania wynagrodzeń. Coraz więcej osób zarabia płacę minimalną – mówił Piotr Duda. I podkreślił, że od tego jest Centrum Dialogu Społecznego, by problemy rozwiązywać, rozmawiając, a nie ganiając się po ulicach.
Zgodnie z informacjami przesłanymi do redakcji przez funkcjonariuszy policjanci protestują też w inny sposób – biorą zwolnienia lekarskie. W ramach akcji zwanej „psią grypą” na L4 może przebywać ok. 20 tys. policjantów – twierdzą organizatorzy protestu. A przed 11 listopada absencji ma być jeszcze więcej. Liczby te jednak trudno zweryfikować.
– Nie przekazujemy informacji dotyczących liczby zwolnień lekarskich policjantów, gdyż takie informacje mogłyby zostać wykorzystane do naruszenia bezpieczeństwa wewnętrznego. Liczba zwolnień lekarskich jest oczywiście przez nas monitorowana, aby móc zaplanować z wyprzedzeniem pełnienie służby i równomiernie rozłożyć siły w celu zapewnienia spokoju i bezpieczeństwa – mówi komisarz Rafał Knapik z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.©℗