Podstawowym celem opracowywanej ustawy jest kompleksowe uregulowanie kwestii stażu pracy i usunięcie nierówności w traktowaniu pracowników, bez względu na rodzaj podejmowanej przez nich aktywności zawodowej. Osoby, które kiedyś prowadziły działalność gospodarczą na własny rachunek czy też świadczyły pracę na podstawie umów cywilnoprawnych, są bowiem w świetle obecnego stanu prawnego traktowane niekorzystnie – jakby nigdy wcześniej nie pracowały. Projekt stanowi zatem odpowiedź na to, co się dzieje na polskim rynku pracy. Warto też podkreślić, że proponowane zmiany wpłyną wyłącznie na uprawnienia zatrudnionych na etatach. Odbieram je więc raczej jako zachętę dla małych przedsiębiorców czy wykonawców umów cywilnych do zatrudniania się na umowach o pracę.
Każdy pracodawca chce mieć przede wszystkim kompetentną i fachową załogę. Uważam, że osoby wykonujące kiedyś działalność gospodarczą czy kontrakty cywilnoprawne mogą się później doskonale sprawdzić także w pracy etatowej. Ktoś, kto prowadził własny biznes, nabył wiele cennego doświadczenia, bo przecież musiał działać samodzielnie, znać procedury i prawo oraz bieżącą sytuację w swojej branży. Postulaty zawarte w projekcie nie zmienią głównej wytycznej rynku, że o zatrudnieniu konkretnej osoby decydują jej kwalifikacje, profesjonalizm i dorobek zawodowy. To chyba uczciwe podejście, które w dodatku nikogo nie dyskryminuje.
Nie zgadzam się z tym argumentem i to z bardzo prostego powodu – uwzględnianie stażu pracy przy ustalaniu prawa do należnych z tego tytułu dodatków to domena głównie administracji publicznej. Z moich doświadczeń wynika, że pracodawcy sektora prywatnego, jeśli już decydują się na przyznawanie dodatków za staż, to uwzględniają na ich poczet wyłącznie okresy przepracowane u siebie. Nowelizacja nie przewiduje zaś żadnych korekt w stażu zakładowym, tj. uzbieranym tylko w bieżącym podmiocie zatrudniającym. Gdy chodzi o pozostałe uprawnienia związane ze stażem pracy (takie jak np. prawo do 26 dni roboczych urlopu po przepracowaniu 10 lat), to trudno mówić o większych kosztach zatrudnienia osoby, od której szef oczekuje doświadczenia i wiedzy nabytej w trakcie pracy.
Państwowa Inspekcja Pracy przygotowuje projekt innej nowelizacji, przewidujący m.in. wyposażenie inspektora pracy w prawo do ustalania istnienia stosunku pracy w miejsce kontraktu cywilnoprawnego na mocy decyzji. Proponowane w nim zmiany zyskają powszechny charakter i znajdą zastosowanie do nadużywania kontraktów cywilnoprawnych w sytuacjach, gdy ewidentnie chodzi o zatrudnienie pracownicze. Wprowadzanie kolejnych limitów czy barier tylko skomplikuje sprawę. Wystarczy jasne określenie kryteriów pozwalających na jednoznaczne stwierdzenie, czy w danym przypadku mamy do czynienia ze stosunkiem pracy, czy też nie. I na tym się koncentrujemy. Zapewniam, że przedsiębiorcy uczciwie podchodzący do prowadzonej przez siebie działalności nie powinni się niczego obawiać. Wręcz przeciwnie, mogą na zmianach skorzystać, bo ich celem jest też ograniczenie nieuczciwej konkurencji.
Nie ma podstaw do takich pesymistycznych osądów. Pracodawcy spoza sfery publicznej mogą swobodnie kształtować, o ile uznają to za stosowne, prawo do dodatków za staż pracy, ale zwykle uwzględniają przy tym wyłącznie staż pracy przebyty u siebie. Okresy wypracowane w innych firmach, także na kontraktach cywilnoprawnych, nie będą więc mieć w praktyce dla nich większego znaczenia. Postulowane zmiany mają zachęcać do zatrudnienia w administracji publicznej. Dzięki nim urzędom i instytucjom państwowym, w tym PIP, będzie łatwiej konkurować z przedsiębiorcami o specjalistów. Odbieram je więc jako pozytywny krok naprzód.
Umowa o dzieło jest z reguły krótkoterminowa i musi przynieść określony rezultat. Jej specyfika jest zatem zasadniczo różna od działalności gospodarczej, która ma charakter ciągły, oraz od zlecenia polegającego na stałym świadczeniu usług w okresie, na który opiewa. Przy realizacji dzieła trudno więc mówić o stażu pracy. To właśnie ten czynnik doprowadził do niepowodzenia podejmowanych w ostatnich latach prób oskładkowania umów o dzieło. W praktyce bardzo trudne okazało się bowiem naliczenie stażu ubezpieczeniowego za okres wykonywania takiej umowy. Wedle projektu podstawowym warunkiem przyjmowania umowy cywilnoprawnej do pracowniczego stażu będzie tymczasem to, że stanowi ona tytuł do ubezpieczeń społecznych. A za osoby świadczące pracę na podstawie umów o dzieło nie odprowadza się obecnie składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe.
W myśl obecnego brzmienia projektu zaliczenie nowych okresów do ogólnego zatrudnienia będzie możliwe dopiero od 1 stycznia 2026 r. i od tej daty uprawnienia pracownicze będzie się ustalać na podstawie wyższego stażu pracy. Pracownicy nie będą więc mogli kierować roszczeń o wyrównanie np. dodatku stażowego za trzy lata wstecz. Po zmianach w stażu będą jednak uwzględniane wszystkie udowodnione okresy pracy na umowach cywilnoprawnych, także przypadające przed 1 stycznia 2026 r.
Z informacji o zatrudnieniu cudzoziemców w Polsce opublikowanej przez MRPiPS na początku 2024 r. wynika, że 2/3 dokumentów legalizujących pracę cudzoziemców w Polsce wydanych w 2023 r. przewidywało powierzenie im pracy na podstawie umów cywilnoprawnych. Jednocześnie średnie wynagrodzenie pracowników z zagranicy zgodnie z kwotami deklarowanymi na wnioskach legalizujących zatrudnienie oscyluje na poziomie wynagrodzenia minimalnego lub nieznacznie je przekracza.
Wykonywanie pracy na podstawie umów prawa cywilnego niesie z sobą zagrożenia, których pracownicy z zagranicy, nieznający przecież naszego prawa, często nie są świadomi. W świetle doświadczeń inspekcji migranci zatrudnieni w ten sposób pracują nawet po 300 godzin miesięcznie, czyli prawie dwa razy więcej, niż prawo pozwala przepracować na etacie.
Nowe przepisy mają chronić przed nieprawidłowościami popełnianymi już na etapie dopełniania formalności zmierzających do powierzania pracy obcokrajowcowi. Otrzymujemy sygnały, że np. niektórzy przedsiębiorcy zawierają z migrantem umowę o pracę jeszcze w kraju jego pochodzenia, a kiedy ten przyleci do Polski, oferują już tylko umowę cywilnoprawną. Co prawda warunki finansowe takiej umowy są zgodne z zezwoleniem na pracę, ale cudzoziemiec traci uprawnienia pracownicze. W razie wypadku przy pracy czy sporu co do wysokości wynagrodzenia znajduje się on w bardzo trudnej sytuacji. Brak znajomości języka i pieniędzy na skorzystanie z pomocy prawnika mogą w praktyce mu uniemożliwić dochodzenie sprawiedliwości. PIP ma też bardzo ograniczone możliwości wsparcia go w tej nierównej walce. ©℗
Otrzymujemy sygnały, że np. niektórzy przedsiębiorcy zawierają z migrantem umowę o pracę jeszcze w kraju jego pochodzenia, a kiedy ten przyleci do Polski, oferują już tylko umowę cywilnoprawną