- Osoby, które kiedyś prowadziły działalność gospodarczą na własny rachunek, czy też świadczyły pracę na podstawie umów cywilnoprawnych, są w świetle obecnego stanu prawnego traktowane niekorzystnie – jakby nigdy wcześniej nie pracowały. Projekt stanowi odpowiedź na to, co się dzieje na polskim rynku pracy - mówi Marcin Stanecki, główny inspektor pracy.
Projekt nowelizacji kodeksu pracy dotyczący wliczania do stażu pracy okresów samozatrudnienia i realizacji umów cywilnoprawnych znajduje się na etapie opiniowania. Przewiduje, że zmiany te zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2026 r. Główny zarzut związkowców pod jego adresem to preferowanie niepracowniczych form zatrudnienia, a więc pośrednie nakłanianie pracodawców do oferowania „śmieciówek” czy wypychania pracowników na B2B...

Podstawowym celem opracowywanej ustawy jest kompleksowe uregulowanie kwestii stażu pracy i usunięcie nierówności w traktowaniu pracowników, bez względu na rodzaj podejmowanej przez nich aktywności zawodowej. Osoby, które kiedyś prowadziły działalność gospodarczą na własny rachunek czy też świadczyły pracę na podstawie umów cywilnoprawnych, są bowiem w świetle obecnego stanu prawnego traktowane niekorzystnie – jakby nigdy wcześniej nie pracowały. Projekt stanowi zatem odpowiedź na to, co się dzieje na polskim rynku pracy. Warto też podkreślić, że proponowane zmiany wpłyną wyłącznie na uprawnienia zatrudnionych na etatach. Odbieram je więc raczej jako zachętę dla małych przedsiębiorców czy wykonawców umów cywilnych do zatrudniania się na umowach o pracę.

Związkowcy wieszczą też kolejny skrajny skutek ew. wejścia w życie nowych przepisów – pomijania podczas rekrutacji na pracowniczy etat osób z przeszłością biznesową czy cywilnoprawną. To realny scenariusz czy czarne proroctwo?

Każdy pracodawca chce mieć przede wszystkim kompetentną i fachową załogę. Uważam, że osoby wykonujące kiedyś działalność gospodarczą czy kontrakty cywilnoprawne mogą się później doskonale sprawdzić także w pracy etatowej. Ktoś, kto prowadził własny biznes, nabył wiele cennego doświadczenia, bo przecież musiał działać samodzielnie, znać procedury i prawo oraz bieżącą sytuację w swojej branży. Postulaty zawarte w projekcie nie zmienią głównej wytycznej rynku, że o zatrudnieniu konkretnej osoby decydują jej kwalifikacje, profesjonalizm i dorobek zawodowy. To chyba uczciwe podejście, które w dodatku nikogo nie dyskryminuje.

Wedle przewidywań ekspertów, jeśli projekt stanie się prawem, pracownicy z dłuższym stażem staną się dla firm drogim obciążeniem. A to z kolei może „zepsuć” rynek pracy, bowiem o wyborze najlepszego kandydata na wakat nie będą decydować jego merytoryczne zalety, lecz koszt zatrudnienia...

Nie zgadzam się z tym argumentem i to z bardzo prostego powodu – uwzględnianie stażu pracy przy ustalaniu prawa do należnych z tego tytułu dodatków to domena głównie administracji publicznej. Z moich doświadczeń wynika, że pracodawcy sektora prywatnego, jeśli już decydują się na przyznawanie dodatków za staż, to uwzględniają na ich poczet wyłącznie okresy przepracowane u siebie. Nowelizacja nie przewiduje zaś żadnych korekt w stażu zakładowym, tj. uzbieranym tylko w bieżącym podmiocie zatrudniającym. Gdy chodzi o pozostałe uprawnienia związane ze stażem pracy (takie jak np. prawo do 26 dni roboczych urlopu po przepracowaniu 10 lat), to trudno mówić o większych kosztach zatrudnienia osoby, od której szef oczekuje doświadczenia i wiedzy nabytej w trakcie pracy.

Sami przedsiębiorcy podkreślają potrzebę wprowadzenia do projektu jakichś mechanizmów osłonowych, które ukróciłyby niepracownicze formy zatrudnienia i związane z tym nieprawidłowości. Mowa choćby o limitowaniu umów cywilnych czy samozatrudnienia, wzmocnieniu domniemania stosunku pracy, zaostrzeniu kar nakładanych przez PIP czy likwidacji bodźców je promujących.

Państwowa Inspekcja Pracy przygotowuje projekt innej nowelizacji, przewidujący m.in. wyposażenie inspektora pracy w prawo do ustalania istnienia stosunku pracy w miejsce kontraktu cywilnoprawnego na mocy decyzji. Proponowane w nim zmiany zyskają powszechny charakter i znajdą zastosowanie do nadużywania kontraktów cywilnoprawnych w sytuacjach, gdy ewidentnie chodzi o zatrudnienie pracownicze. Wprowadzanie kolejnych limitów czy barier tylko skomplikuje sprawę. Wystarczy jasne określenie kryteriów pozwalających na jednoznaczne stwierdzenie, czy w danym przypadku mamy do czynienia ze stosunkiem pracy, czy też nie. I na tym się koncentrujemy. Zapewniam, że przedsiębiorcy uczciwie podchodzący do prowadzonej przez siebie działalności nie powinni się niczego obawiać. Wręcz przeciwnie, mogą na zmianach skorzystać, bo ich celem jest też ograniczenie nieuczciwej konkurencji.

Czy nie obawia się pan, że chcąc ograniczyć koszty reformy, pracodawcy z sektora prywatnego zaczną likwidować dodatki stażowe do pensji i nagrody jubileuszowe?

Nie ma podstaw do takich pesymistycznych osądów. Pracodawcy spoza sfery publicznej mogą swobodnie kształtować, o ile uznają to za stosowne, prawo do dodatków za staż pracy, ale zwykle uwzględniają przy tym wyłącznie staż pracy przebyty u siebie. Okresy wypracowane w innych firmach, także na kontraktach cywilnoprawnych, nie będą więc mieć w praktyce dla nich większego znaczenia. Postulowane zmiany mają zachęcać do zatrudnienia w administracji publicznej. Dzięki nim urzędom i instytucjom państwowym, w tym PIP, będzie łatwiej konkurować z przedsiębiorcami o specjalistów. Odbieram je więc jako pozytywny krok naprzód.

Projekt pomija umowy o dzieło. Środowiska artystyczne domagają się tymczasem ich kwalifikacji do stażu pracy wzorem umów zlecenia.

Umowa o dzieło jest z reguły krótkoterminowa i musi przynieść określony rezultat. Jej specyfika jest zatem zasadniczo różna od działalności gospodarczej, która ma charakter ciągły, oraz od zlecenia polegającego na stałym świadczeniu usług w okresie, na który opiewa. Przy realizacji dzieła trudno więc mówić o stażu pracy. To właśnie ten czynnik doprowadził do niepowodzenia podejmowanych w ostatnich latach prób oskładkowania umów o dzieło. W praktyce bardzo trudne okazało się bowiem naliczenie stażu ubezpieczeniowego za okres wykonywania takiej umowy. Wedle projektu podstawowym warunkiem przyjmowania umowy cywilnoprawnej do pracowniczego stażu będzie tymczasem to, że stanowi ona tytuł do ubezpieczeń społecznych. A za osoby świadczące pracę na podstawie umów o dzieło nie odprowadza się obecnie składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe.

Zgodnie z przepisem przejściowym projektu (art. 3) uprawnienia pracownicze, wynikające z wliczenia nowych okresów do stażu pracy, będą przysługiwać od dnia wejścia ustawy w życie, tj. od 1 stycznia 2026 r. Czy pracownicy będą mogli występować np. o wyrównanie dodatków stażowych za trzy lata wstecz?

W myśl obecnego brzmienia projektu zaliczenie nowych okresów do ogólnego zatrudnienia będzie możliwe dopiero od 1 stycznia 2026 r. i od tej daty uprawnienia pracownicze będzie się ustalać na podstawie wyższego stażu pracy. Pracownicy nie będą więc mogli kierować roszczeń o wyrównanie np. dodatku stażowego za trzy lata wstecz. Po zmianach w stażu będą jednak uwzględniane wszystkie udowodnione okresy pracy na umowach cywilnoprawnych, także przypadające przed 1 stycznia 2026 r.

Nowa wersja projektu z ustawy o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom na terytorium RP wprowadza wymóg zatrudniania cudzoziemców w ramach zezwolenia na pracę wyłącznie na podstawie umów o pracę. Czy taka „wpadkowa” regulacja jest uzasadniona? Czy kontrole PIP potwierdzają większe nadużywanie umów cywilnoprawnych w tym obszarze?

Z informacji o zatrudnieniu cudzoziemców w Polsce opublikowanej przez MRPiPS na początku 2024 r. wynika, że 2/3 dokumentów legalizujących pracę cudzoziemców w Polsce wydanych w 2023 r. przewidywało powierzenie im pracy na podstawie umów cywilnoprawnych. Jednocześnie średnie wynagrodzenie pracowników z zagranicy zgodnie z kwotami deklarowanymi na wnioskach legalizujących zatrudnienie oscyluje na poziomie wynagrodzenia minimalnego lub nieznacznie je przekracza.

Wykonywanie pracy na podstawie umów prawa cywilnego niesie z sobą zagrożenia, których pracownicy z zagranicy, nieznający przecież naszego prawa, często nie są świadomi. W świetle doświadczeń inspekcji migranci zatrudnieni w ten sposób pracują nawet po 300 godzin miesięcznie, czyli prawie dwa razy więcej, niż prawo pozwala przepracować na etacie.

Nowe przepisy mają chronić przed nieprawidłowościami popełnianymi już na etapie dopełniania formalności zmierzających do powierzania pracy obcokrajowcowi. Otrzymujemy sygnały, że np. niektórzy przedsiębiorcy zawierają z migrantem umowę o pracę jeszcze w kraju jego pochodzenia, a kiedy ten przyleci do Polski, oferują już tylko umowę cywilnoprawną. Co prawda warunki finansowe takiej umowy są zgodne z zezwoleniem na pracę, ale cudzoziemiec traci uprawnienia pracownicze. W razie wypadku przy pracy czy sporu co do wysokości wynagrodzenia znajduje się on w bardzo trudnej sytuacji. Brak znajomości języka i pieniędzy na skorzystanie z pomocy prawnika mogą w praktyce mu uniemożliwić dochodzenie sprawiedliwości. PIP ma też bardzo ograniczone możliwości wsparcia go w tej nierównej walce. ©℗

Rozmawiała Renata Majewska

Otrzymujemy sygnały, że np. niektórzy przedsiębiorcy zawierają z migrantem umowę o pracę jeszcze w kraju jego pochodzenia, a kiedy ten przyleci do Polski, oferują już tylko umowę cywilnoprawną