Podwyżki dla sektora budżetowego mają wynieść jednak około 5 proc. – dowiedział się serwis money.pl. Początkowo rząd zaproponował zaledwie 4,1 proc. podwyżkę, która równała się projekcji inflacji. Wskaźnik miał być zrewidowany w górę. Okazało się tylko, że to niewielka różnica. Jutro budżetem na 2025 r. zajmie się Rada Ministrów.
Wkrótce rząd zajmie się projektem budżetu. W nim – poza innymi ważnymi wydatkami – ustalona zostanie podwyżka dla sektora publicznego. Tymczasem, jak podaje money.pl, nieoficjalnie wysokość podwyżek dla budżetówki zostanie jutro określona na 5 proc.
Według pierwotnego planu waloryzacja wynagrodzeń w omawianym sektorze miała wynieść zaledwie 4,1 proc., co spotkało się ze sprzeciwem strony społecznej Rady Dialogu Społecznego na co zareagował minister finansów Andrzej Domański.
– Jest dla mnie kluczowe, aby realna wartość wynagrodzeń w sferze budżetowej była co najmniej utrzymana. Dlatego, mając na względzie propozycje partnerów społecznych Rady Dialogu Społecznego oraz przebieg negocjacji w trakcie prac Zespołu ds. Budżetu, Wynagrodzeń i Świadczeń Socjalnych Rady, zaproponuję Radzie Ministrów potencjalną zmianę, czyli podwyższenie wskaźnika, uwzględniając bezpieczeństwo finansów publicznych – przekazał minister finansów podczas posiedzenia RDS w lipcu.
Zmiany w budżecie
Jak informuje money.pl, podwyżka dla budżetówki zostanie określona na poziomie 5 proc.
– Proszę pamiętać o tym, że jest jeszcze komisja wspólna, strona społeczna, więc trzeba będzie coś przesunąć – powiedział w rozmowie z serwisem polityk koalicji. – Trzeba się zmieścić w jakiejś rozsądnej puli, choć nie wiadomo, jaka ostatecznie ona będzie – uzupełnił.
Dodatkowo wzrosnąć mają wydatki na obronność o 0,5 pkt proc. w stosunku do tegorocznych, które mają wynieść 4,1 proc. PKB, co oznacza, że na ten zostanie przeznaczone ok. 190 mld zł.
Podwyżki dla budżetówki
Wzrost wynagrodzeń dla sektora budżetowego stał się kością niezgody podczas obrad Rady Dialogu Społecznego. Związkowcy oczekiwali wzrostu na poziomie 15 proc., pracodawcy na 10 proc., a rząd przedstawił propozycję podwyżek o 4,1 proc., czyli zaledwie o wskaźnik inflacyjny.
Głos w sprawie zabrała niedawno również Związkowa Alternatywa. "Zdecydowanie protestujemy przeciwko przewidywanym planom budżetu na 2025 rok. To dalsza dewastacja sektora publicznego i pogarszanie jakości usług publicznych. Domagamy się strukturalnych zmian, w tym o wiele wyższych od planowanych podwyżek płac w sektorze publicznym – tak w sferze budżetowej, jak i samorządowej" – podano w komunikacie.
Związkowcy podali, że ze wstępnych planów w przyszłym roku płace w budżetówce mają wzrosnąć dla większości pracowników o 4,1 proc., a dla tych o najniższych dochodach o ok. 7,5 proc. "Warto zwrócić uwagę, że poziom inflacji już teraz wynosi 5,0 proc., a w przyszłym roku może się zbliżyć do 10 proc. Oznacza to, że rząd planuje dalszy regres wynagrodzeń dla pracowników sfery budżetowej, co przyczyni się do wzrostu liczby wakatów w kluczowych instytucjach i spadku prestiżu pracy w administracji publicznej" – czytamy.
Podczas Rady Dialogu Społecznego przewodnicząca Forum Związków Zawodowych tak komentowała propozycję podniesienia płac w budżetówce o 4,1 proc.:
– Te 4,1 proc. to jest kurs na całkowitą katastrofę kadrową. W sądach, prokuraturze, w służbie cywilnej. I nie tylko. Wszystkie argumenty dotyczące tego dlaczego należy podnosić wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej, dlaczego warto podjąć się refleksji na temat zmian w systemie wynagradzania, na temat zagrożeń związanych z kumulowaniem kolejnych zaniechań i pewnego rodzaju krzywdą bo pamiętajmy, że rozmawiamy o pracy ludzi – wykształconych, chcących służyć państwu polskiemu, a zarazem porzuconych i wykluczonych ekonomicznie – komentowała Dorota Gardias.