Ks. Popiełuszko przyszedł na świat 14 września 1947 r. w Okopach koło Suchowoli, w rolniczej, wielodzietnej rodzinie. Do 24. roku życia nosił imię Alfons — nadane na pamiątkę krewnego, żołnierza Armii Krajowej. W trakcie studiów w warszawskim Seminarium został powołany do wojska; służbę w jednostce specjalnej w Bartoszycach przypłacił zdrowiem, ale nie porzucił drogi kapłańskiej.

Święcenia przyjął 28 maja 1972 r. w katedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie z rąk prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. Został wikarym w Ząbkach, a następnie pracował przy kościele św. Anny. W maju 1980 r. przeniesiono go do parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu — niemal równolegle z wybuchem protestów i narodzinami „Solidarności”. 31 sierpnia odprawił mszę dla strajkujących pracowników Huty „Warszawa”.

„Szedłem z ogromną tremą” — msza dla Huty „Warszawa” i przełom

„Szedłem z ogromną tremą. Już sama sytuacja była zupełnie nowa. Co zastanę? Jak mnie przyjmą? Czy będzie gdzie odprawiać? Kto będzie czytał teksty? Śpiewał? Takie pytania nurtowały mnie w drodze do fabryki. I wtedy przy bramie przeżyłem pierwsze wielkie zdumienie. Gęsty szpaler ludzi - uśmiechniętych i spłakanych jednocześnie. I oklaski. Myślałem, że ktoś ważny idzie za mną. Ale to były oklaski na powitanie pierwszego w historii tego zakładu księdza przekraczającego jego bramy. Tak sobie wtedy pomyślałem - oklaski dla Kościoła, który przez trzydzieści lat wytrwale pukał do fabrycznych bram” — wspominał ks. Popiełuszko.

Dzięki charyzmie stał się nie tylko kapelanem hutników, lecz duszpasterzem ludzi pracy i służby zdrowia. Nawiązywał kontakty z opozycjonistami; w jego mieszkaniu spotykali się robotnicy, inteligencja i artyści. Kilkanaście razy w miesiącu odwiedzał związkowców w hucie, jeździł z nimi m.in. do Gdańska, gdzie spotykali się z Lechem Wałęsą. Towarzyszył im w prywatnych uroczystościach: udzielał ślubów, chrzcił, odprawiał pogrzeby. W kościele św. Stanisława Kostki organizował wykłady o katolickiej nauce społecznej.

Stan wojenny, inwigilacja, pomoc internowanym — fakty i liczby

Po 13 grudnia 1981 r. był systematycznie nękany i inwigilowany przez milicję i SB. Mimo to organizował pomoc materialną dla internowanych i ich rodzin, wspierał inicjatywy społeczne, w tym akcję sprowadzania z Zachodu leków. W podziemiach kościoła gromadzono żywność i leki. Uczestniczył w procesach osób aresztowanych za sprzeciw wobec prawa stanu wojennego, wspierał więźniów politycznych i nagrał kilka rozpraw — magnetofon miał ukryty pod sutanną; materiał emitowano m.in. w radiu Wolna Europa.

Msze za ojczyznę — „mały papież”, „seanse nienawiści”, spór o słowa

Szacunek i sympatię przyniosły mu msze za ojczyznę w kościele św. Stanisława Kostki. Przyjeżdżały na nie delegacje „Solidarności” z całego kraju, bywali intelektualiści, aktorzy, młodzież. Przyjaciele nazywali go „małym papieżem”. Władze widziały w nim politycznego agitatora. Pod koniec 1982 r. Wydział ds. Wyznań m.st. Warszawy zasugerował Kurii, by przenieść kapłana i uniemożliwić mu nabożeństwa, które „przekształcają się w manifestacje polityczne, powodując zagrożenie ładu, bezpieczeństwa i porządku w Stolicy”. Publicystyka podporządkowana władzom zaostrzała ton; msze ks. Popiełuszki określano jako „seanse nienawiści”.

„Zło dobrem zwyciężaj” — kazania, umiar i geopolityka

Parafrazując św. Pawła, ks. Popiełuszko nawoływał, by „zło dobrem zwyciężać”. Namawiał do umiaru i realistycznej oceny położenia kraju. „Trzeba zdawać sobie sprawę z sytuacji geopolitycznej w jakiej się znajdujemy, ale jednocześnie ta sytuacja nie może być wygodną zasłoną do tego, by rezygnować z należnych narodowi praw” — mówił w jednym z kazań.

Zatrzymania, podsłuch, prowokacje — presja przed zbrodnią

30 sierpnia 1983 r. milicja zatrzymała duchownego w drodze do Gdyni, gdzie miał wygłosić kazanie. Przetrzymywano go przez kilka godzin, a prokuratura wszczęła śledztwo o „nadużywanie wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL”. Był pod stałą obserwacją SB, założono mu podsłuch, próbowano doprowadzić do wypadku. W mieszkaniu przy ul. Chłodnej podrzucono ulotki, farbę drukarską, granaty z gazem łzawiącym, naboje i materiał wybuchowy — „dowody” do planowanego procesu.

W grudniu 1983 r. został aresztowany, a Prokuratura Wojewódzka w Warszawie postawiła zarzut „nadużywania w okresie od 1982 r. wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL przy sprawowaniu obrzędów religijnych”. W lipcu 1984 r., po interwencji sekretarza generalnego Episkopatu abp. Bronisława Dąbrowskiego, postępowanie umorzono, a ks. Popiełuszkę zwolniono. 13 października 1984 r. doszło do pierwszej próby jego zabójstwa — w okolicach Olsztynka planowano spowodować wypadek, rzucając kamieniem w szybę jadącego samochodu.

Porwanie 19 października 1984 r. — trasa Toruń–Bydgoszcz, ucieczka kierowcy

Porwania dokonali oficerowie SB z IV Departamentu MSW zwalczającego Kościół: Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski. Tego dnia wyjechali służbowym fiatem 125p do Bydgoszczy. Na trasie Toruń–Bydgoszcz zatrzymali samochód, którym jechali ks. Popiełuszko i jego kierowca Waldemar Chrostowski. Kierowcy założono kajdanki i knebel. Księdza, który nie chciał wsiąść, bili do utraty przytomności i wrzucili do bagażnika. Chrostowskiemu udało się wyskoczyć z auta i uciec — to prawdopodobnie uruchomiło lawinę działań po porwaniu.

Toruń, ucieczka z bagażnika, śmierć w Zalewie Wiślanym

Gdy porywacze zatrzymali się w Toruniu i otworzyli bagażnik, kapłan próbował uciec; po kilku uderzeniach pałką znów stracił przytomność. W obawie przed blokadami dróg oprawcy zdecydowali się go zabić. Przywiązali do nóg worek kamieni, zakleili usta plastrem i wrzucili ciało do Zalewu Wiślanego w pobliżu Włocławka. Prawdopodobnie wtedy jeszcze żył.

30 października 1984 r. — identyfikacja ciała i wstrząs opinii publicznej

Dzięki ucieczce kierowcy informacja o porwaniu rozeszła się szybko, choć sprawcy i los ofiary pozostawały nieznane. 30 października w dzienniku telewizyjnym ogłoszono wyłowienie spod Włocławka ciała ks. Popiełuszki. Zwłoki były zmasakrowane; rodzina rozpoznała je po znakach szczególnych.

Proces toruński — wyroki i wcześniejsze wyjścia z więzienia

W tzw. procesie toruńskim skazano: Grzegorza Piotrowskiego — 25 lat, jego przełożonego, wiceszefa IV Departamentu MSW Adama Pietruszkę — 25 lat, Leszka Pękalę — 15 lat, Waldemara Chmielewskiego — 14 lat. Wszyscy opuścili więzienie przed końcem kar: Piotrowski w 2001 r., Pietruszka po 10 latach (1995 r.), Pękala po 5 (1990 r.), Chmielewski po 8 (1993 r.). Dość powszechnie uważano, że porywacze działali z polecenia lub przyzwolenia przełożonych, lecz nigdy tego nie udowodniono.

Grób na Żoliborzu, miliony pielgrzymów — pamięć i kult

Ks. Popiełuszkę pochowano przy kościele św. Stanisława Kostki. Miejsce to stało się celem masowych pielgrzymek — odwiedziły je wiele milionów ludzi. W 2009 r. duchowny został beatyfikowany (msza beatyfikacyjna odbyła się w czerwcu 2010 r. w Warszawie), a w 2014 r. rozpoczął się proces kanonizacyjny.