Konsolidacja szpitali to dla niektórych lekarzy konieczność zmiany miejsca pracy, a nawet specjalizacji. Dla wielu zaś koniec z patologiami w obsadzaniu dyżurów
Możliwość łączenia się szpitali przewidują założenia do tzw. ustawy o reformie szpitali, czyli do nowelizacji dwóch ustaw – o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych i o działalności leczniczej, które pojawiły się w wykazie prac legislacyjnych rządu.
Łączenie szpitali
Zgodnie z propozycją resortu zdrowia związki jednostek samorządu terytorialnego mogłyby łączyć samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej w większe podmioty lecznicze. Chodzi o to, aby nie powielać tych samych świadczeń w szpitalach oddalonych od siebie zaledwie o kilkanaście–kilkadziesiąt kilometrów. Projektodawca precyzuje, że w przypadku oddziałów zabiegowych kryterium do otrzymania kontraktu z NFZ będzie określony minimalny udział zabiegów w ostatnim pełnym roku kalendarzowym. Po raz pierwszy w dokumencie rządowym pojawia się od dawna postulowana minimalna liczba odebranych porodów, czyli ok. 400 rocznie, i ok. 60-proc. udział zabiegów ginekologicznych. Ma to nie tylko zapobiec utrzymywaniu w stanie 24-godzinnej gotowości całych zespołów położniczego i operacyjnego, lecz także gwarantować jak najwyższą jakość leczenia. Niepopularne politycznie zmniejszenie liczby porodówek ma także uwolnić część zespołów anestezjologicznych, jednych z najdroższych, które są utrzymywane w pogotowiu na tych oddziałach.
Zdaniem ekspertów idea konsolidacji jest słuszna z zarządczego punktu widzenia i – teoretycznie – zmniejszy presję płacową ze strony lekarzy. Jeśli w obu konsolidowanych szpitalach było po pięciu specjalistów, to w nowym oddziale zatrudnimy sześciu, a czterej będą musieli poszukać pracy gdzie indziej. Obniżą się też ich stawki.
Zdaniem Marcina Pakulskiego, wicedyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie, konsolidacja dublujących się oddziałów zabiegowych ma jeszcze jedną zaletę – kończy z patologiami kadrowymi. – Jeśli na danym obszarze niepotrzebnie dubluje się oddziały zabiegowe, a kadry jest zbyt mało, dochodzi do patologii, w których dwóch czy trzech lekarzy musi obsadzić wszystkie dyżury w miesiącu. I tak biorą ich po 10 i więcej, często zostając w pracy przez ponad 24 godziny. A to grozi zdrowiu nie tylko pacjentów, lecz także samych lekarzy – mówi Marcin Pakulski. Przywołuje głośne w ostatnich latach przypadki śmierci lekarzy na dyżurach, najczęściej po nawet kilkudobowym maratonie dyżurowym.
O patologiach, jakie wciąż mają miejsce w szpitalach w związku z brakiem personelu, informuje Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Do tamtejszego zespołu kryzysowego na bieżąco napływają informacje o lekarzach dyżurujących w pojedynkę jednocześnie na oddziale i w izbie przyjęć oraz o niedostatkach kadry, szczególnie w szpitalach na peryferiach, z dala od dużych miast i ośrodków akademickich.
Zdaniem Marcina Pakulskiego konsolidacja przełoży się na lepszą jakość z jeszcze jednego powodu. – Jeśli dwa 40-łóżkowe oddziały zamienimy w jeden 60-osobowy, w ramach którego będzie działał pododdział, to nie tylko ograniczymy liczbę niepotrzebnych łóżek, lecz także będziemy mogli sobie pozwolić na zatrudnianie najlepszych lekarzy i rezygnację z tych słabszych – tłumaczy.
Konieczne zmiany
Eksperci rynku medycznego zwracają uwagę na kolejną zmianę, wymuszaną nie tylko przez konsolidację, lecz także przez potrzeby zdrowotne. – Można założyć, że jeżeli z dwóch szpitali powiatowych powstanie jeden szpital, to na przykład jeden szpital będzie miał oddziały zachowawcze, takie jak choroby wewnętrzne, pediatria czy kardiologia, a drugi zabiegowe – chirurgię, ginekologię i położnictwo czy okulistykę. Przy oddziałach zachowawczych może mieścić się zakład opiekuńczo-leczniczy (ZOL), a przy zabiegowych rehabilitacja – tłumaczy dr Jerzy Gryglewicz, ekspert Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego. Przywołuje mapy potrzeb zdrowotnych, które pokazują, że starzejące się społeczeństwo będzie wymagało specjalistycznej opieki na wcześniejszym etapie życia, np. neurologicznej w związku z falą chorób otępiennych, takich jak choroba Alzheimera, czy rehabilitacyjnej w związku z powikłaniami po udarach czy zawałach.
Zaznacza, że w związku z mapami potrzeb zdrowotnych zmieni się zapotrzebowanie na specjalizacje lekarskie. – Będziemy potrzebować więcej geriatrów (obecnie 569 wykonujących zawód), internistów (29 248), lekarzy rehabilitacji medycznej (2064), neurologów (4576) i psychiatrów (4619), a mniej położników czy pediatrów. Część studentów medycyny może zechcieć zmienić plany zawodowe i zacząć najbardziej potrzebną specjalizację. Podobnie jak dzisiejsi specjaliści mogą chcieć specjalizować się w dodatkowej, bardziej potrzebnej i lepiej płatnej dziedzinie – zauważa. I dodaje, że specjalizacje, jakie jeszcze 20 lat temu były niepopularne, np. psychiatria dziecięca, dziś są najbardziej pożądanymi na rynku i najlepiej opłacanymi, zarówno w szpitalach z kontraktem z NFZ, jak i w ośrodkach prywatnych. ©℗
opinia
Konsolidacja nikogo nie pozbawi pracy
Według analiz Polska ma jedną z największych w krajach OECD liczbę łóżek szpitalnych – 6,3/1 tys. mieszkańców – i jedną z najwyższych liczb hospitalizacji możliwych do uniknięcia – 663 na 100 tys. mieszkańców, więc restrukturyzacja szpitali jest krytycznie ważna. Podczas gdy ambulatoryjna opieka specjalistyczna powinna przyjmować optymalnie 15 proc. wszystkich pacjentów z podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), nasza przyjmuje ich ok. 75 proc., a tych, którymi nie daje rady się zająć, kieruje do szpitali. Konsolidację trzeba zaplanować pod względem potrzeb zdrowotnych w regionie, możliwości i wysokości kontraktu z NFZ oraz kadry. Choć według Naczelnej Izby Lekarskiej obecna liczba studentów medycyny powinna rozwiązać problem braku lekarzy, to pamiętajmy, że jako specjaliści pojawią się oni na rynku za 10 lat i więcej. A my myślimy o tym, co jest tu i teraz. Rzeczywistość pokazuje, że wszędzie dotkliwie brakuje specjalistów. Może się okazać, że na dublujących się oddziałach w jakiejś części będą przyjmowali i dyżurowali ci sami lekarze i pielęgniarki. Dokonując konsolidacji dwóch analogicznych oddziałów, nikogo nie pozbawimy pracy ani nie odejmiemy nikomu obowiązków.