Obecnie na skutek wszczęcia postępowania ochroniarz jest obligatoryjnie skreślany z listy kwalifikowanych pracowników fizycznych (wpis do tej ewidencji zastąpił dawne licencje) oraz automatycznie traci uprawnienia do posługiwania się bronią – o ile ją ma.
– Pracownicy ochrony wykonują działania o szczególnym charakterze. Wchodzą w skład zespołów konwojujących, chronią osoby i mienie, a także mają prawo do używania środków przymusu i broni palnej. Dlatego ustawodawca wprowadził obowiązek ewidencjonowania kwalifikowanych pracowników, a wymogi niezbędne do uzyskania i utrzymania wpisu na tę listę zostały wzmocnione – tłumaczą przedstawiciele MSW.
Jednak zdaniem ministerstwa zmiana prawa jest dla ochroniarzy per saldo... korzystna. Bo pracownik skreślony z wykazu może dalej wykonywać zadania pracownika ochrony w zakresie niewymagającym wpisu na listę (czyli tam, gdzie nie używa broni i środków przymusu bezpośredniego). Resort tłumaczy, że i tak zdecydowana większość zadań ochrony mienia nie wymaga szczególnych kwalifikacji. Zatem na czas postępowania wobec pracownika można go przesunąć na stanowisko, gdzie dodatkowe uprawnienia nie są wymagane.
– Należy zauważyć, że zgodnie z poprzednimi regulacjami do czasu rozstrzygnięcia sprawy pracownik ochrony nie mógł w ogóle wykonywać takich zadań – twierdzi MSW.
– To jakiś absurd. Przecież w poprzednim stanie prawnym, po zawieszeniu licencji ochroniarzowi, również mógł on być przeniesiony na stanowisko niewymagające posiadania licencji. Nowe przepisy w żaden sposób niczego nikomu nie poprawiają – zaprzecza Sławomir Wagner, prezes Polskiej Izby Ochrony.
– Trzeba postawić się w roli przedsiębiorcy. Przecież jeśli na skutek wszczęcia postępowania pracownik straci uprawnienia, a firma zajmuje się konwojowaniem pieniędzy czy zabezpieczeniem obiektów obowiązkowej ochrony, to takiego pracownika nie może przesunąć na inne stanowisko. Wówczas po prostu straci on pracę – dodaje prezes PIO.