Marcin Borek, dyrektor departamentu inwestycji samorządowych w Polskim Funduszu Rozwoju, na wstępie dyskusji podkreślił, że Polska w wielu aspektach jest liderem cyfryzacji usług publicznych w Europie.
– To potężna oszczędność dla nas wszystkich – wiele spraw załatwiamy dziś z domu, nie musimy wychodzić, stać w kolejkach, tracić czasu na dojazdy – mówił Marcin Borek, wspominając w tym kontekście o rozwiniętej elektronicznej bankowości w naszym kraju (pozwala korzystać z usług finansowych oraz służy uwierzytelnianiu w przypadku usług publicznych).
– Na światowym poziomie są u nas także cyfrowe usługi w urzędach, a sporo w tym obszarze dzieje się także w opiece zdrowotnej. Model handlu z pomocą przesyłek i paczkomatów również obniża zapotrzebowanie na transport i infrastrukturę transportową i realnie obniża koszt dla obywatela – podkreślił Marcin Borek.
Wachlarz rozwiązań dla wygody mieszkańców
Przedstawiciel PFR zwrócił uwagę, że praca zdalna, która upowszechniła się w czasie pandemii, znacząco zmniejszyła korki w Warszawie. Pracownicy zostają w domu przez kilka dni w tygodniu, zwalniając powierzchnie w biurowcach.
– Mniej generujemy ruchu, mniej zużywamy energii – komentował Marcin Borek, nie unikając przy tym krytyki dotychczasowego modelu rozwoju przestrzennego. Jak podkreślił, były lata, kiedy planowanie nie uwzględniało lokalizacji obiektów użyteczności publicznej, takich jak: szkoły, przedszkola, placówki zdrowotne. Chodziło o maksymalizację wartości każdego metra kwadratowego, a nie o komfort życia mieszkańców.
Podkreślił, że wszystkie inwestycje finansowane przez PFR odpowiadają na realne potrzeby mieszkańców i służą zwiększeniu jakości ich życia.
– Finansujemy projekty takie jak krakowski szybki tramwaj, inwestycje w transport zbiorowy poprawiające jakość życia. Jesteśmy otwarci na takie zapotrzebowanie i chętnie wspieramy podobne inicjatywy – deklarował, podkreślając, że jednym z fundamentów miasta 15-minutowego jest efektywny, zrównoważony transport.
– Wprowadzanie punktów przesiadkowych, stref płatnego parkowania – to narzędzia, które mogą być uciążliwe, ale są konieczne, bo przestrzeń miejska nie jest z gumy – argumentował Marcin Borek.
Podkreślił też rolę alternatywnych środków transportu. Systemy rowerów publicznych, elektromobilność stają się codziennością wielu ośrodków w Polsce.
Jak puentował przedstawiciel PFR, choć idea miasta 15-minutowego stała się modnym „buzzwordem”, w Polsce wiele jej elementów funkcjonuje od lat.
– Oczywiście jest jeszcze wiele do zrobienia, szczególnie jeśli chodzi o planowanie przestrzenne i rozwój infrastruktury, ale szklanka jest do połowy pełna – podsumował.
Poukładać przestrzeń na nowo
Krzysztof Koman, prezes Centrum Innowacji Społeczno-Samorządowych. Centropolis, zwracał uwagę, że już w czasach PRL projektowano zgodnie z założeniami miasta 15-minutowego. Przywołał przykład z miejsca, w którym odbywał się kongres, Rubinkowa, czy osiedla na Skarpie w Toruniu. Każde z nich miało własne centra handlowo-usługowe, szkoły, przedszkola, ośrodki zdrowia.
– To była fantastyczna praca planistów, której efekty widać do dziś – zaznaczył Krzysztof Koman i dodał, że w PRL urbaniści i urbanistyka cieszyli się większym wsparciem i zainteresowaniem ze strony państwa niż dzisiaj.
– Musimy nadrobić lekcje w tym zakresie, bo przez lata doprowadziliśmy do pewnych zaniedbań w miastach, rzucając przestrzeń do zagospodarowania na pastwę deweloperów, sieci handlowych, które zabudowują nam każdy wolny plac. Dziś trzeba to na nowo poukładać – dodał.
Doktor hab. Robert Tomanek z Akademii Ekonomicznej w Katowicach podkreślał, że idea miasta 15-minutowego to nie tylko kwestia infrastruktury, lecz także zmiany mentalności i budowania kapitału społecznego.
– Potrzebujemy profesjonalnej wiedzy urbanistów, ale też dialogu ze społecznościami lokalnymi. Bez tego nie uda się skutecznie zarządzać przestrzenią miejską – zaznaczył dr hab. Robert Tomanek. Zgodził się, że idea miasta 15-minutowego nie jest nowa. To koncepcja, o której zrobiło się głośno przed pandemią, tymczasem np. na Śląsku ośrodek wpisujący się w tę ideę istnieje już od ponad 100 lat. Chodzi o dzielnicę Nikiszowiec w Katowicach, gdzie spółka Giesche, która wybudowała tam kopalnie, stworzyła osiedle dla swoich pracowników z infrastrukturą socjalną i ze sklepami.
W końcowej części dyskusji Marcin Borek odniósł się do kwestii finansowych i społecznych. Jak zauważył, inwestycje w poprawę jakości przestrzeni miejskiej przyciągają biznes, podnoszą wartość nieruchomości, sprawiają, że ludzie chcą mieszkać w danym miejscu.
– Oczywiście mamy problem z zarządzaniem nieruchomościami, często administratorzy nie dbają o podstawowe sprawy, zanim nie trzeba wydać dużych pieniędzy na remonty. To bolączka wielu miast – wskazał.
Wniosek z dyskusji był jednoznaczny: koncepcja miasta 15-minutowego w Polsce to nie tylko odległa wizja, lecz także proces, który już trwa. Dzięki cyfryzacji, rozwojowi transportu zbiorowego i coraz lepszemu planowaniu przestrzennemu polskie miasta mają szansę się stać bardziej przyjazne, zrównoważone i dostępne – pod warunkiem że nie zabraknie determinacji i konsekwencji.
Czytaj więcej w dodatku DGP | Perły Samorządu 2025