Przyszłoroczne wzrosty konsumpcji i PKB pozwolą odrobić tegoroczne straty z minimalną nadwyżką. W inwestycjach poprawy nie będzie
DGP
DGP regularnie pyta ekonomistów krajowych instytucji o ich oczekiwania co do stanu koniunktury w perspektywie kilku najbliższych kwartałów. W porównaniu z poprzednią edycją naszej ankiety, sprzed trzech miesięcy, zmieniły się przede wszystkim oczekiwania co do skali spadku produktu krajowego brutto w 2020 r. Wtedy średnia prognoz wskazywała na obniżkę o 3,9 proc. Teraz analitycy przewidują, że gospodarka skurczy się o 2,7 proc.
Równocześnie prognozy inwestycji i konsumpcji pozostały praktycznie bez zmian. Wskazuje to, że wzrósł optymizm co do wkładu handlu zagranicznego w tworzeniu PKB. W II kwartale realny spadek eksportu wyniósł ponad 4 proc., ale import obniżył się o 7,5 proc. W efekcie PKB spadł o 8,2 proc., a nie o 9 proc. – taka byłaby skala obniżki, gdyby decydował wyłącznie popyt krajowy.

Inwestycje na minusie

Prognoza wzrostu na 2021 r. poszła za to nieco w dół. Przed trzema miesiącami ankietowani przez nas ekonomiści uważali, że w przyszłym roku PKB urośnie realnie o 4,3 proc. Teraz mowa jest o wzroście na poziomie 4,1 proc. Spodziewane jest mocniejsze odbicie w konsumpcji. Za to wolniej będą rosły inwestycje.
– Przyszłoroczny wzrost inwestycji powinien być mniejszy, niż prognozowano kilka miesięcy temu, bo lepiej od oczekiwań wypadł II kwartał tego roku. Dotyczy to przede wszystkim sektora publicznego, w pewnym stopniu również prywatnego, zapewne za sprawą wsparcia ze strony rządu – wskazuje Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego.
Na początku 2021 r. inflacja powinna znaleźć się poniżej 2 proc.
Publikowane w najbliższych kwartałach dane będą jednak pod dużym wpływem statystycznego efektu bazy: samo odrobienie dużych spadków z tego roku będzie przynosiło znaczące wzrosty w roku przyszłym. W porównaniu z 2019 r., czyli okresem dobrej koniunktury sprzed wybuchu pandemii koronawirusa, będziemy notować wzrosty minimalne. PKB podniesie się o 1,3 proc. (prognozy sprzed trzech miesięcy zapowiadały na 2021 r. wzrost o 0,2 proc. w porównaniu z 2019 r.), a konsumpcja o 1,5 proc.
W przypadku inwestycji przyszłoroczny wynik będzie zdaniem ekonomistów o prawie 5 proc. gorszy niż w 2019 r.
– W warunkach silnego pogorszenia sytuacji gospodarczej oraz wyników finansowych firm, jak również wysokiej niepewności związanej z trwającą pandemią w kolejnych kwartałach utrzyma się znaczący spadek inwestycji. Zakładamy także stopniowy spadek dynamiki inwestycji na rynku mieszkaniowym, przy jeszcze bieżącym pozytywnym wpływie kończenia wcześniej dynamicznie rosnących projektów. Oczekujemy przyspieszenia inwestycji publicznych, jednak osłabienie inwestycji prywatnych będzie przeważało, skutkując ujemną dynamiką inwestycji ogółem – wyjaśnia Łukasz Tarnawa, główny ekonomista Banku Ochrony Środowiska.
Dołek koniunktury mieliśmy w II kwartale. Statystyka sprawi, że największe wzrosty będziemy więc notować wiosną 2021 r. Roczny wzrost PKB może wówczas zbliżyć się nawet do 8 proc., a popytu konsumpcyjnego nawet przekroczyć 10 proc. Słabsze będą jedynie wyniki inwestycji, gdzie gorszy okres zdaniem analityków może potrwać dłużej.
Na ile rzeczywista będzie przyszłoroczna poprawa koniunktury, mogą pokazywać dane z rynku pracy. Tu zaś prawdopodobne są powody do niewielkiego optymizmu. O ile bowiem w końcu tego roku stopa bezrobocia rejestrowanego sięgnie, zdaniem uczestników ankiety DGP, 7 proc. (a później jeszcze lekko wzrośnie), o tyle w grudniu 2021 r. może obniżyć się do 6,6 proc.

Stopy blisko zera

Efekty bazy widać będzie nie tylko we wskaźnikach dotyczących PKB. Podobnie będzie z inflacją. Na początku tego roku przekroczyła ona 4 proc. Na początku 2021 r. powinna znaleźć się poniżej 2 proc. Średnia prognoz ekonomistów wskazuje, że w kolejnych kwartałach przyszłego roku ceny będą rosły o minimalnie ponad 2 proc. w skali roku. Inflacja powinna być więc tuż poniżej celu Narodowego Banku Polskiego (ten cel to wzrost cen o 2,5 proc. w ujęciu rocznym).
PKB i jego składowe - średnia prognoz analityków
W takiej sytuacji nie należy oczekiwać szybkich zmian stóp procentowych ze strony Rady Polityki Pieniężnej. W reakcji na kryzys wywołany przez pandemię RPP obniżyła główną stopę z 1,5 proc. do 0,1 proc. I wszyscy uczestnicy naszej ankiety są zdania, że ten poziom utrzyma się przynajmniej do końca przyszłego roku (zaraz potem czeka nas wyłanianie nowego składu Rady).
Wychodzeniu gospodarki z dołka powinno towarzyszyć umocnienie złotego. Średnia prognoz dla euro na koniec przyszłego roku to 4,34 zł, a dla dolara – 3,64 zł. W stosunku do bieżących notowań oznaczałoby to 4-proc. aprecjację naszej waluty w stosunku do euro i 6-proc. w odniesieniu do dolara.
W ankiecie wzięli udział ekonomiści następujących instytucji: Alior Bank, Bank Handlowy, Bank Millennium, Bank Ochrony Środowiska, Bank Pekao, Bank Pocztowy, Credit Agricole Bank Polska, ING Bank Śląski, Krajowa Izba Gospodarcza, mBank, PKO BP, Polityka Insight, Santander Bank Polska