Jako przedsiębiorcy odpowiedzialni za rozwój gospodarczy i miejsca pracy musimy dziś głośno zadać pytanie nie o to, „czy” realizować Zielony Ład, ale „jak” to robić skutecznie i bez przerzucania ogromnych kosztów na społeczeństwo i biznes. Kontynuacja dotychczasowej strategii, opartej na ścisłej regulacji i ograniczonej otwartości technologicznej, grozi utratą konkurencyjności europejskiego przemysłu, utratą miejsc pracy i pogłębianiem podziałów społecznych.

Zwinna strategia, nie dogmat

Osiągnięcie ambitnych celów klimatycznych wymaga pogodzenia trzech filarów: ekologii, gospodarki i społeczeństwa. Ignorowanie któregokolwiek z nich to ślepy zaułek. Mam coraz częściej wrażenie, że obecna polityka przemysłowa Unii i Polski zdaje się tracić ten balans. Zamiast zmian planowanych w taki sposób, aby przedsiębiorcy i obywatele mogli się do nich możliwie łatwo adaptować poprzez szukanie optymalnych dla siebie dróg redukcji szkodliwych emisji, regulatorzy proponują trudną dla wszystkich trasę. Podążanie nią i dojście do celu byłoby wyzwaniem już kilka lat temu. Dziś, w obliczu natłoku turbulentnych zmian gospodarczych i politycznych na świecie, trzymanie się tego kierunku może być dla wielu przedsiębiorstw i grup społecznych zgubne.

Motoryzacja: jest wiele dróg do celu

Doskonałym przykładem jest branża motoryzacyjna, fundament wielu europejskich gospodarek, w tym polskiej. Sprowadzenie transformacji transportu niemal wyłącznie do tematu wymiany floty na pojazdy elektryczne zasilane bateryjnie (BEV) uważam za strategiczny błąd. Owszem, BEV są kluczowym elementem transformacji, ale nie mogą być jej jedynym filarem. Adaptacja tej technologii nie jest tak szybka, jak zakładano, jej popularyzacja zajmie więc dużo więcej czasu. Pozostaje też nierozwiązana kwestia floty pojazdów z tradycyjnymi silnikami, które już jeżdżą i przez wiele lat jeździć będą po naszych drogach.

Musimy odejść od polityki zakazów i otworzyć się na różne technologie pozwalające osiągnąć zamierzony cel, którym jest neutralny klimatycznie transport. A przecież takich technologii mamy co najmniej kilka. Dobrym przykładem są tu paliwa odnawialne. Jak pokazują nasze analizy paliwa odnawialne, w tym zaawansowane biopaliwa (np. HVO100) czy e-paliwa, pozwalają na redukcję emisji CO2 w całym cyklu życia nawet o ponad 70 proc. Co najważniejsze, mogą być stosowane w milionach aut z silnikami spalinowymi, które już dziś jeżdżą po naszych drogach i stanowią ponad 95 proc. floty w Polsce. Paliwa odnawialne pozwalają na dekarbonizację bez konieczności kosztownej wymiany całego parku pojazdów i czekania na rozbudowę infrastruktury ładowania. A jednak legislatorzy ich nie doceniają. Sztywne regulacje to zagrożenie dla biznesu i przemysłu, ale również wykluczenie z udziału w zielonej transformacji milionów Polaków, których nie stać dziś na zakup nowego auta elektrycznego. Łatwym do przewidzenia skutkiem takiej sytuacji może być niska akceptacja społeczna dla dalszych zmian.

Okładka wydania "Nie ma przyszłości bez przedsiębiorczości"
ikona lupy />
Okładka wydania "Nie ma przyszłości bez przedsiębiorczości" / Dziennik Gazeta Prawna

Dzisiejsze specjalne wydanie "Dziennika Gazety Prawnej" jest otwarte dla wszystkich czytelników. Zachęcamy do lektury »»»

Branża grzewcza: pułapki regulacji, utracone szanse na efektywność

Przeregulowanie obserwujemy także w sektorze grzewczym – choć ma ono tutaj trochę inny wymiar. Programy wsparcia transformacji energetycznej w Polsce, takie jak Czyste Powietrze, mają słuszny cel: walkę ze smogiem. Niestety ich kształt, a co za tym idzie, skuteczność pozostawia czasami wiele do życzenia. Na przykład, pompy ciepła, które w założeniach miały być jedną z kluczowych technologii umożliwiających zieloną transformację ogrzewania, otrzymują w ostatnich miesiącach mniej niż kilka procent dofinansowań w Czystym Powietrzu. Odpowiedzialne za to jest m.in. wprowadzenie nadmiernie rygorystycznych, wykraczających poza uznane normy europejskie kryteriów dla pomp. Zamiast wspierać rozwój tego rynku i budować zaufanie do tej technologii, stworzono biurokratyczne bariery. Producenci zmuszani do spełniania dodatkowych wymogów i poddawani kolejnym audytom ponoszą niepotrzebne koszty, a gwałtowne zmiany zasad i niejasna przyszłość kryteriów kwalifikacji podważają stabilność rynku i zaufanie inwestorów. W efekcie, zamiast promować szeroką gamę efektywnych urządzeń, ograniczono ich dostępność.

Czas na elastyczność

Europa i Polska nie mogą sobie pozwolić na transformację, która pozostawia za sobą całe gałęzie przemysłu i grupy społeczne. Polityka przemysłowa musi zostać skalibrowana na nowo, bez dogmatycznego trzymania się rozwiązań, które nie dają gwarancji sukcesu. Potrzebujemy legislacji, które wyznaczają ambitne cele ograniczania emisji, ale pozostawiają rynkowi i innowatorom wybór najlepszych dróg do ich osiągnięcia. Tylko w ten sposób zbudujemy zrównoważoną, odporną i konkurencyjną Polskę i Europę przyszłości. ©℗