Tę powódź cała Polska oglądała na żywo. Kiedy ludzie na południu ratowali dobytek, reszta śledziła na bieżąco zmianę poziomów rzek, transmisje w mediach społecznościowych z zalewanych miejscowości, zdjęcia popękanych tam i relacje reporterów. A potem także posiedzenia rządowego sztabu kryzysowego z udziałem premiera, ministrów i przedstawicieli wszystkich najważniejszych instytucji. Informacja jeszcze nigdy nie była ani tak dostępna, ani tak chaotyczna.
Nawet nieprawdziwe wiadomości, w tym te podawane przez organy władzy, lotem błyskawicy obiegały Polskę. W kilku miejscach pękły wały, choć tak naprawdę trzymały się mocno. Czesi kilka razy otworzyli tamy, w tym te, których nie mieli. Doszło do ewakuacji zoo, chociaż wszystkie żyrafy spały w nim spokojnie, a raz ludzie rzucili się do wzmacniania wałów w miejscu, gdzie woda nie podnosiła się niebezpiecznie.
Jak zawsze przy tego rodzaju klęskach Polacy byli gotowi do pomocy. Najpierw do napełniania worków z piaskiem, potem do sprzątania po powodzi, a na koniec do zrzutek na rzecz tej lub innej miejscowości albo fundacji. Facebook zapełnił się apelami o adopcję psów i kotów z zalanych terenów, ludzie informowali się nawzajem, kto ma kawałek wolnego dachu nad głową, agregat, samochód transportowy... Do tego wszystkiego na konferencji z premierem wystąpił Jerzy Owsiak, którego fundacja przekaże sprzęt do zalanych szpitali. Jesteśmy uratowani.
W akcjach pomocowych i pospolitym ruszeniu jesteśmy mistrzami świata. To jeden z najlepszych, najbardziej kruchych i najciekawszych aspektów życia w Polsce. Słabsi jesteśmy w planowaniu, systematycznych przygotowaniach, łączeniu kropek i uczeniu się na błędach. Powódź, która przetoczyła się przez Polskę w miniony weekend, była trzecią tak wielką w ciągu trzech ostatnich dekad. Ale rozmowa o katastrofie się toczy, dopóki ona sama trwa. Przez niemal 30 lat nie dorobiliśmy się prawdziwej polityki przeciwpowodziowej.
Tyle razy udowodniliśmy sobie, że potrafimy się jednoczyć w nieszczęściu i mobilizować w czasie kryzysu. Może sprawdźmy teraz, czy potrafimy się odbudować mądrzej – cierpliwie, ostrożnie i z refleksją nad tym, co robimy. ©Ⓟ