- Wielkim błędem Lecha Wałęsy było to, że po upadku komunizmu nie rozwiązał Solidarności, która była ruchem społecznym. Należało wtedy tworzyć normalne związki zawodowe. Nie byłoby zawłaszczenia tradycji i zasług Solidarności, z którymi mamy dziś do czynienia - uważa Małgorzata Niezabitowska dziennikarka, autorka książek i scenariuszy. W latach 1989–1991 była rzecznikiem prasowym rządu Tadeusza Mazowieckiego.
Z Małgorzatą Niezabitowską rozmawia Magdalena Rigamonti
Widmo wojny...
Od wojny zaczynamy?
Od sierpnia 1939 r.
Opisałam tamten sierpień.
Dlatego od tego zaczynam. Chce pani zamknąć najnowszą historię Polski w wielotomową powieść.
Na razie jest pierwszy tom „Światłości i mroku” i ten sierpień właśnie. W drugim - druga wojna światowa. W trzecim chcę dojść do Marca ’68, do nagonki antysemickiej.
Myślałam, że do 4 czerwca 1989 r., do rządów Tadeusza Mazowieckiego.
O tym mogę opowiadać. Nie wiem natomiast, czy wystarczy czasu, żeby to wszystko opisać, czy wena i Pan Bóg pozwolą. Tamten sierpień był pełen nadziei, byli sojusznicy, było przekonanie, że nas wesprą - tak jak dzisiaj. Wszyscy wiedzieli o tysiącu alianckich samolotów, które w razie ataku na nasz kraj miały dolecieć i pomóc odeprzeć atak wroga. I co? I wielki zawód. Obecnie często przychodzi mi na myśl, że gdyby wtedy Polskę wspomagano tak jak teraz Ukrainę, to druga wojna światowa wyglądałaby zupełnie inaczej. Wstrząsające jest, jak nas wówczas opuszczono. Właściwie zdradzono.
Pozostało
96%
treści
Reklama