Oprogramowanie szpiegowskie mogło wpaść w ręce mafii i terrorystów – uważają dziennikarze Reporters Sans Frontières. A na pewno używało go kilka rządów

Dziewiętnastu dziennikarzy z siedmiu krajów z pomocą organizacji Reporters Sans Frontières (RSF, Reporterzy bez Granic) złożyło w zeszłym tygodniu oficjalne doniesienie do prokuratury w Paryżu, podejrzewając, że stali się ofiarami inwigilacji przez oprogramowanie szpiegowskie stworzone przez izraelską firmę NSO Group. Już wcześniej do śledczych zwrócili się przedstawiciele niezależnego francuskiego portalu śledczego Mediapart, którego założyciel Edwy Plenel był inwigilowany, podobnie jak jedna z dziennikarek tego popularnego we Francji medium o lewicowym profilu. Ich telefony i komputery były monitorowane. Na podsłuchy skarżą się też tygodnik „Le Canard enchaîné” i Krajowy Związek Dziennikarzy (SNJ), jak również organizacja pozarządowa Gulf Centre for Human Rights (GCHR).
Prezydent i premier też na podsłuchu
„Jestem zszokowany” – stwierdził François de Rugy, były minister ds. transformacji ekologicznej i integracyjnej, którego telefon był kilkakrotnie atakowany. Nie jest jedyną podsłuchiwaną osobą spośród francuskiego establishmentu. Celem Pegasusa stał się m.in. telefon ministra gospodarki Bruno Le Maire’a, a nawet francuskiego premiera Edouarda Philippe’a. Na celowniku Pegasusa znalazł się także jeden z telefonów prezydenta Emmanuela Macrona, co sprowokowało wiele pytań o skuteczność parasola służb specjalnych teoretycznie rozłożonego nad czołowymi francuskimi politykami.
– Francuskiej prokuraturze zweryfikowanie informacji mediów na temat inwigilacji dziennikarzy, polityków i pracowników organizacji pozarządowych zajęło kilka dni – wyjaśnia dyrektor RSF Antoine Bernard, który spodziewa się, że w ciągu kilku tygodni opinia publiczna pozna odpowiedzi na kluczowe pytania: kto ponosi odpowiedzialność za łamanie praw obywatelskich i na czyje zlecenie masowo inwigilowano dziennikarzy. Choć już teraz są domysły. Zagraniczni dziennikarze – z Azerbejdżanu, Meksyku, Indii, Hiszpanii, Węgier, Maroka i Togo – „wiedzą lub mają poważne powody, by obawiać się, że byli szpiegowani przez ich rządy” – twierdzi RSF w oficjalnym oświadczeniu. „Kilka osób przez wiele lat padło ofiarą mściwości ich rządu, jak Hicham Mansouri w Maroku czy Swati Chaturvedi w Indiach”, ale „niektórzy byli szpiegowani przez obce państwa, np. Hiszpan Ignacio Cembrero był najprawdopodobniej inwigilowany przez Maroko” – dodaje organizacja.
Na wielką skalę
– To nie jest jedyne takie oprogramowanie na rynku, ale skala inwigilacji i podsłuchów Pegasusa jest szokująca: celem stało się ponad 50 tys. numerów telefonów z całego świata – tłumaczy Antoine Bernard.
18 lipca w kilku światowych mediach opublikowano wyniki śledztwa prowadzonego przez konsorcjum 17 wydawców, m.in. Radio France, „Le Monde” „The Guardian” czy „The Washington Post”. Ujawniło ono, że oprogramowanie Pegasus mogło szpiegować co najmniej 180 dziennikarzy, 600 polityków, 85 obrońców praw człowieka i 65 liderów biznesu z różnych krajów. Dziennikarze uzyskali dostęp do 50 tys. numerów telefonów klientów NSO Group od 2016 r. dzięki organizacjom Forbidden Stories i Amnesty International. W bazie danych Pegasusa znajdują się m.in. korespondenci zagraniczni „The Wall Street Journal”, CNN, France 24, Mediapart, „El Pais” czy AFP.
RSF wskazuje, że „oficjalnie przekazała sprawy inwigilowanych dziennikarzy Organizacji Narodów Zjednoczonych” w celu „uzyskania wyjaśnień od państw podejrzanych o wykorzystywanie Pegasusa do szpiegowania dziennikarzy”. Organizacja domaga się również ścisłej międzynarodowej regulacji eksportu, sprzedaży i użytkowania oprogramowania do inwigilacji oraz międzynarodowego moratorium na jego sprzedaż.
Zwierzyna czy myśliwy?
NSO Group – firma założona w 2010 r. w Herzliya w rejonie Tel Awiwu – jest regularnie oskarżana o współpracę z autorytarnymi reżimami. Po wprowadzeniu do smartfona jej oprogramowanie pozwala na pobieranie wiadomości, zdjęć, kontaktów, a nawet odsłuchiwanie połączeń właściciela urządzenia. NSO Group twierdzi jednak, że Pegasus jest legalny i służy do inwigilowania terrorystów oraz grup przestępczych.
– Uważam to za hipokryzję – podkreśla Antoine Bernard, który nie wyklucza, że w Meksyku oraz w innych krajach z Pegasusa mogą korzystać mafia i organizacje stosujące terror. I ma na to jeśli nie dowody, to przynajmniej poszlaki. Na liście kontaktów Pegasusa znajdował się m.in. numer meksykańskiego dziennikarza Cecilia Pinedy Birta, zastrzelonego kilka tygodni po poddaniu go inwigilacji.
Sporządzenie pierwszych analiz laboratoryjnych zainfekowanych 67 telefonów zleciło Amnesty International. Dwa z nich należały do otoczenia dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego, zamordowanego w 2018 r. w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule przez komando agentów z tego kraju. Badanie przeprowadzone w 2020 r. przez Citizen Lab na Uniwersytecie w Toronto potwierdziło z kolei obecność oprogramowania Pegasus w telefonach kilkudziesięciu pracowników kanału Al-Jazeera w Katarze. Także komunikator WhatsApp przyznał, że w 2019 r. niektórzy z jego użytkowników w Indiach byli szpiegowani przez to oprogramowanie.
Marokańskie wątki
Francuskie media twierdzą, że telefon prezydenta Macrona stał się celem marokańskiej agencji wywiadu – klienta firmy NSO Group. To właśnie agencja miała wprowadzić do oprogramowania szpiegującego numer, który miał wyciec już wcześniej, między dwiema rundami wyborów prezydenckich w 2017 r., ale nadal był używany przez prezydenta już w Pałacu Elizejskim.
Jak pisze dziennik „Le Figaro”, przestraszone epizodem MacronLeaks (wycieku w 2017 r. e-maili ówczesnego kandydata do prezydentury w czasie kampanii) francuskie służby kontrwywiadowcze przygotowywały się do cyberataków z Chin lub Rosji. Przejęcie kontroli nad telefonem francuskiego prezydenta przez „przyjazne” państwo nie było brane pod uwagę. Jednak to właśnie Rabat zdołał zainfekować telefony wielu Francuzów – uważają francuskie media.
Cytują anonimowe źródła w Pałacu Elizejskim mówiące, że ostrożność nie jest mocną stroną otoczenia prezydenta, a członkowie rządu posługiwali się wielokrotnie komunikatorem Telegram. Dlaczego prezydent i jego świta nie korzystają przez cały czas z szyfrowanych telefonów? „Może nie przykładamy do tego wystarczającej wagi z lenistwa, ale też dlatego, że przeceniamy się i mówimy sobie, że nikt nie odważyłby się zhakować telefonu francuskiej głowy państwa!” – odpowiedział „Le Figaro” były doradca prezydenta proszący o zachowanie anonimowości.
Na radarze marokańskich służb miał się znaleźć także doradca Emmanuela Macrona ds. Afryki Franck Paris, który miał być podsłuchiwany w 2019 r. Według informacji francuskich mediów bliski współpracownik prezydenta – odpowiedzialny za jego bezpieczeństwo – Alexandre Benalla przetestował swój telefon w styczniu 2020 r., po podróży do Maroka. W aparacie wykryto oprogramowanie szpiegujące. Czy to był Pegasus? Tego oficjalnie nie potwierdzono.
Dlaczego marokańskie służby miałyby podsłuchiwać francuskiego prezydenta w marcu 2019 r.? W tym okresie Macron był zaniepokojony napiętą sytuacją w Algierii. Stolicą tego państwa wstrząsały wielkie demonstracje, a bardzo osłabiony prezydent Abdelaziz Bouteflika zrezygnował z ubiegania się o piątą kadencję. Macron sam zadzwonił do ambasadora Francji w Algierze Xaviera Driencourta i wezwał go do Paryża w celu omówienia kryzysu algierskiego z szefem francuskiego MSZ Jean-Yves’em Le Drianem.
Z informacji mediów wynika, że w tym okresie zainteresowanie marokańskiego wywiadu wzbudził również sam Driencourt, którego numer telefonu został zarejestrowany jako cel ewentualnego ataku przez oprogramowanie Pegasus. Sytuacja w Algierii była ważna dla Maroka, stąd zainteresowanie dyplomatami odpowiedzialnymi za przygotowanie transformacji kraju po wycofaniu się Boutefliki. W latach 2019–2021 prezydent Macron jeszcze zwiększył liczbę kontaktów z Unią Afrykańską, szczególnie w związku z napiętą sytuacją w podatnym na działania terrorystyczne regionie Sahelu.
Kto dał zielone światło
Przy okazji dziennikarskiego śledztwa wyszło na jaw, że przeciwko ok. 100 politykom, dysydentom, dziennikarzom i aktywistom było używane również inne oprogramowanie szpiegujące, np. DevilsTongue firmy Saito Tech Ltd – lepiej znane jako Candiru. Według informacji organizacji pozarządowej Privacy International izraelskie firmy NICE Systems i Verint dostarczyły technologię tajnej policji w Uzbekistanie i Kazachstanie, a także siłom bezpieczeństwa Kolumbii.
Francuscy dziennikarze uważają, że NSO Group ma zielone światło od izraelskiego ministerstwa obrony. Firma napisała w oświadczeniu, że „stanowczo zaprzecza fałszywym oskarżeniom”. Według niej dziennikarskie informacje są pełne „błędnych założeń i niepotwierdzonych teorii”. Dyrektor Chaïm Gelfand stwierdził w izraelskim kanale informacyjnym i24News, że Emmanuel Macron nie był monitorowany, acz wyszły na jaw „pewne niepożądane sprawy”. „Staramy się rozgryźć wszystkie fakty sięgające kilka lat wstecz, więc przejście przez to wszystko zajmie trochę czasu” – powiedział.
Izraelczycy nie wykluczają złożenia pozwu o zniesławienie. ©℗
NSO Group twierdzi, że Pegasus jest legalny i służy do inwigilowania terrorystów oraz grup przestępczych. I nie wyklucza pozwów o zniesławienie