Sąd I instancji dokonał nieprawidłowej wykładni prawa, a swoje orzeczenie oparł na błędnych przesłankach - do takich wniosków doszedł Sąd Apelacyjny w Warszawie w ogłoszonym dziś wyroku. W praktyce oznacza to, że grupa ok. 200 klientów piramidy finansowej może pożegnać się z myślą o odszkodowaniu za straty, których doznała w wyniku oszukańczej działalności Marcina P. i założonej przez niego spółki oferującej "niezwykle korzystne" inwestycje w złoto.

Co orzekł sąd w sprawie odszkodowania za Amber Gold?

- Wyrok sądu I instancji, który przyjął, że bezprawne zaniechanie jednostek prokuratury doprowadziło do powstania szkody majątkowej członków grupy, którzy dokonali wpłat na rzecz Amber Gold w okresie od 1 marca 2011 r. do 16 kwietnia 2016 r. był błędny i nieprawidłowy. W ocenie SA bezpośrednimi przyczynami zaistnienia szkody po stronie inwestorów były ich suwerenny decyzje dotyczące zainwestowania środków pieniężnych w zakup metali szlachetnych. Szkoda, która została poniesiona przez każdego z członków grupy nie wynikała ze sposobu, w jaki prowadzono postępowanie wobec członków zarządu Amber Gold - stwierdziła sędzia Katarzyna Kisiel.

W ten sposób sędzia odniosła się do argumentów podnoszonych przez reprezentantów poszkodowanych, którzy wskazywali, że winę za część strat poniesionych przez klientów Amber Gold ponosi opieszałość prokuratorów, a więc w konsekwencji Skarb Państwa. Chodziło o to, że gdańska prokuratura przez kilkanaście miesięcy zwlekała z postawieniem zarzutów Marcinowi P., czyli twórcy Amber Gold. Zdaniem SA trudno dopatrzyć się logicznego związku przyczynowo - skutkowego między postępowaniem toczącym się przeciwko prezesowi zarządu Amber Gold a interesem klientów zarządzanej przez niego spółki.

W ustnym motywach uzasadniających wydane orzeczenie sędzia wskazała również, że to na inwestujących ciążył obowiązek rozsądnej oceny składanej im oferty inwestycyjnej. Sędzia przypomniała, że oprocentowanie produktów inwestycyjnych Amber Gold znacząco przekraczało to, co było wówczas oferowane na rynku. Wskazał również, że przed Amber Gold ostrzegała Komisja Nadzoru Finansowego.

Pełnomocnicy poszkodowanych przez Amber Gold rozczarowani

Tomasz Ludwik Krawczyk, pełnomocnik poszkodowanych nie krył rozczarowania. Wskazał również na zawiedzione nadzieje samych poszkodowanych. Adwokat wyjaśnił, że nie wyklucza kasacji do Sądu Najwyższego. Dodał jednak, że czeka na pisemne uzasadnienie wyroku.

-Z ustnego uzasadnienia wynika, że sąd doszedł do wniosku, że zachowania prokuratury polegające na opieszałości i odmawianiu wszczęcia śledztwa nie były bezprawne. Ponadto uznał, że nie ma związku między opóźnieniem wszczęcia tego postępowania a szkodami poniesionymi przez klientów Amber Gold. Żadne z tych rozstrzygnięć nie jest takim, z którym można się zgodzić - powiedział mec. Krawczyk.

Bez nadziei na pieniądze dla poszkodowany przez Amber Gold

Jeszcze przed ogłoszeniem wyroku pełnomocnicy poszkodowanych liczyli na to, że korzystny dla ich klientów wyrok otworzy drzwi do zażądania odszkodowania przez pozostałych poszkodowanych, którzy nie przystąpili do rozstrzygniętego prawomocnie pozwu grupowego. W kwietniu br. w rozmowie z DGP Tomasz Ludwik Krawczyk szacował, że łącznie od Skarbu Państwa klienci Amber Gold mogliby żądać nawet 700 mln zł.

Zapytaliśmy niezwiązanego ze sprawą prawnika, czy w obliczu wydanego właśnie wyroku, wciąż można brać pod uwagę scenariusz korzystny dla członków pozwu grupowego oraz tych, którzy nie wnieśli swojej sprawy do sądu.

- To krytyczny dzień dla poszkodowanych w sprawie Amber Gold, którzy rozważali jeszcze skierowanie roszczeń przeciwko Skarbowi Państwa. Niestety, z ich perspektywy, przeważyła argumentacja o braku adekwatnego związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy zaniechaniami prokuratury a poniesioną szkodą. Praktycznie oznacza to zamknięcie drogi do dochodzenia roszczeń, także z uwagi na przedawnienie – stwierdza Przemysław Szmidt, adwokat oraz partner w kancelarii Filipiak Babicz.

- Trudno liczyć, że ewentualna skarga kasacyjna może przynieść zmianę na korzyść poszkodowanych przez Amber Gold. Z drugiej strony wyrok i argumentacja sądu stanowią przestrogę dla inwestorów i kierunek interpretacyjny, który należy mieć na uwadze przy ocenie podobnych spraw – dodaje mec. Szmidt.

O co chodzi w sprawie Amber Gold?

Początki tej sprawy sięgają 2009 r. i niechlubnej działalności Marcina P., który pod pretekstem „niezwykle korzystnych” inwestycji w złoto wyłudzał od swoich klientów pieniądze i przeznaczał je na finansowanie działalności własnej firmy. Mechanizm działania Amber Gold szybko wzbudził zaniepokojenie KNF,która już w październiku 2009 r. wpisała spółkę na (nieformalną jeszcze wówczas) listę ostrzeżeń publicznych (LOP), a w połowie grudnia złożyła do gdańskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Prokuratorzy długo opierali się przed zajęciem się sprawą, a zarzuty Marcinowi P. postawiono dopiero w sierpniu 2012 r. Wtedy też zaniepokojeni klienci zaczęli masowo wypłacać pieniądze. Opieszałość prokuratury była głównym zarzutem stawianym państwu polskiemu przez klientów spółki występujących w pozwie grupowym. Ich zdaniem, gdyby prokurator podjął stosowne działania wcześniej, większości strat poniesionych przez inwestorów można by uniknąć. SO w Warszawie podzielił ten punkt widzenia i w uzasadnieniu do wyroku napisał, że „bezprawne zaniechanie jednostek prokuratury doprowadziło do powstania szkody majątkowej u członków grupy, którzy dokonali wpłat na rzecz spółki w okresie od 1 marca 2011 r. do 16 sierpnia 2012 roku”.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 29 sierpnia 2025 r., sygn. akt VI ACa 1392/22